Rozdział 10.

1.7K 123 55
                                    

Louis’ POV

Dotarliśmy do restauracji po niesamowicie męczącej podróży samochodem. Oczywiście mam na myśli te dobre strony. Zayn był złośliwy tak jak ja w stosunku do niego i po chwili okrzyknęliśmy się partnerami w zbrodni. Przekroczyliśmy próg kręgielni, następnie zajęliśmy miejsce przy stoliku, a po chwili młoda blondynka przyszła odebrać zamówienie od naszej dwójki. Kelnerka posłała nam uśmiech i wypowiedziała formułkę.

- Coś podać?

Zbadałem dokładnie zawartość menu i zdecydowałem się na zwykłego burgera z frytkami, a Zayn zamówił dokładnie to samo.

- Kreatywnie. - mruknąłem.

- Ja pierwszy tym pomyślałem - bronił się Zayn, bawiąc się moją ręką pod stołem.

- Masz rację... - droczyłem się.

- Cieszy mnie fakt, że się ze mną zgadzasz. Tak, JA mam rację - oznajmił Zayn, chichocząc pod nosem, ja w odpowiedzi wystawiłem język w jego stronę.

Dziewczyna zaśmiała się i zapytała - Nie miejcie mi tego za złe, ale czy wy razem ze sobą… chodzicie?

Obróciłem się do Zayna i spojrzałem, na twarzy chłopaka wyraźnie widniał uśmiech.

- Tak. Jesteśmy parą. - dziewczyna zapiszczała na tą wiadomość.

- Okej, razem wyglądacie mega uroczo! Tylko tak mówię! - później już opanowała swoją radość.

- Cóż zaczyna robić się ciekawie! - powiedziałem i chwyciłem rękę Zayna -  Nie mogę się doczekać końca, wiesz chyba co mam na myśli... - poruszyłem brwiami i uśmiechnąłem się na widok przerażonej twarzy chłopaka.

- Mówisz poważnie? - zapytał pośpiesznie.

- Jasne, że nie Zayn! - zaśmiałem się - Chrysteee, to twoja pierwsza randka…  No chyba, że tego chcesz - udawałem przejętego. Zayn uderzył mnie w ramię.

- Morda w kubeł. Rusz tyłek, idziemy zagrać. - odrzekł.

- Jak sobie życzysz, panie - zaszydziłem, a Zayn wstał, by znaleźć odpowiednią kulę do kręgli. Podążałem jego krokiem i klepnąłem w tyłek, wystarczająco, by się wzdrygnął.

- Lou! Tu są ludzie! - syknął. Owinąłem ręce wokół jego pasa, a głowę schowałem w zagłębieniu szyi.

- Dobrze. Niech wiedzą, że jesteś mój - Zayn miał zamiar oprzeć się o mnie, oddaliłem się i wziąłem do ręki czarną kulę do kręgli i wróciłem na nasz tor. Zayn wybrał niebieską po czym dołączył do mnie i uśmiechnął się.

- Wiesz, słyszałem, że czarne kule są większe - stwierdził, wskazując na moją kulę, na co wybuchnąłem śmiechem.

- Wiedziałeś o tym? - powiedziałem.

Zayn kiwnął głową, udając swoją szczerość. - To prawda. Czarne są zawsze największe! - ponownie parsknąłem i pchnąłem go żartobliwie.

- Ty mały zboku! - droczyłem się.

- Proszę cię, jesteś jeszcze większym zbokiem niż Harry! To coś znaczy! - powiedział Zayn i przybliżył się do kuli. Poprzeczka się uniosła ustawiając kręgle; Zayn cofnął przed rzuceniem kuli na linii pasa. Usłyszałem trzask kręgli i natychmiastowo moja szczęka zrobiła się cięższa. Strajk? W pierwszej rundzie?

- Jak to zrobiłeś? - zadałem pytanie, wskazując na wielki napis ”STRIKE” wyświetlany na ekranie.

- Jestem dobry w te klocki - rzucił Zayn, wzruszając ramionami.

The Project - Zouis Fanfiction Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz