Rozdział 8.

2K 129 29
                                    

*Retrospekcja*

Louis chciwie całował  każdy centymetr mojej skóry, zaś ręce wędrowały po bocznych mięśniach klatki piersiowej, poczułem gęsią  skórkę. Obróciliśmy się tak, że znalazłem się na górze a nasze języki walczyły od dominację. Dłonie usadowiłem na jego torsie i przerwałem pieszczoty.

- Zdejmij - nakazałem natychmiast, palcem wskazałam na koszulkę. Zaszczycił mnie jego chłopięcym uśmiechem i posłusznie pozbył się bluzki. Zaledwie parę sekund później na nowo spotkały się nasze usta. Ugryzienie mojej dolnej wargi sprawiało iż tłumiłem jęki, jego dłonie podążyły pod T-shirt, by następnie ją rozerwać. Przeniosłem pocałunek na szyję pozostawiając po sobie malinkę, kiedy obaj usłyszeliśmy świszczące powietrze spod czyiś warg.

Pośpiesznie odwróciliśmy się i zwiększyliśmy niebezpieczną odległość między nami.

Moja szczęka zrobiła się nagle cięższa w momencie kiedy zauważyłem mamę Louisa i jego siostry stojących w drzwiach, badające zaistniałą sytuację.

__________________________________________________________

Louis’s POV


Ciężką atmosferę można było wyczuć na kilometr. To stanowczo był najgorszy moment. Stojąc tam w niezręcznej ciszy, kiedy rodzina obserwowała mnie, mrużąc oczy w kompletnym bezruchu. Milczenie po długim czasie przerwała dopiero Pheobe.

- Hejka Louis!

Nie dałem rady jej nawet odpowiedzieć. Mama przygryzła wargę i zabrała głos.

- Fizz, może pójdziecie na górę z Daisy i Pheobe?

Fizzy wpatrywała się we mnie przez chwilę i pokornie wykonała polecenie.

- Um, taaa. D-dobra. - I chwyciła za rączki Daisy oraz Pheobe, po czym pokierowały się w górę schodów zabierając walizki.

Spojrzałem na Lottie, która stała tuż za mamą, wyraźnie dopisywał jej humor. Jakim cudem może w tej chwili się uśmiechać?

Przerzuciłem wzrok na Zayna, który w pośpiechu zakładał koszulkę i kurtkę. Nasze oczy spotkały się, zanim wydał z siebie cichy głos.

- Będę… um.. potem - skierował w stronę mamy - Przepraszam - wymamrotał i chwilę później już był poza polem widzenia uciekając ku własnego domu.

Ugryzłem się w język kiedy Lottie trzasnęła drzwiami. Odwróciła się, a na jej twarzy nadal widniał uśmieszek.

- Gościu, schrzaniłeś wszystko w sprawie filmu. Mniejsza z tym!

- Zamknij się - rzuciłem w stronę dziewczyny. Ponownie stałem twarzą w twarz z mamą, która obserwowała każdy mój krok.

- Spójrz mamo. Jest mi niesamowicie przykro. Nie mam bladego pojęcia, co mam powiedzieć, onieśmiela mnie to... - nie mogłem poskładać zdania w całość. Lottie parsknęła, a mama zdawała dochodzić do siebie z osłupienia. Objęła moją postać spojrzeniem i raptownie rozpromieniła się.

- BOO BEAR!!! - jej krzyk sprawił, że odskoczyłem do tyłu wpadając na ścianę.

- Chryste kobieto! - podniosłem głos, ocierając ręką zranioną część głowy. - Co z tobą nie tak?

- Louis! Czemu nie wspomniałeś, że masz chłopaka? - pisnęła. Dokładnie. Moja mama właśnie pisknęła. Co to się dzieje?

- Czekaj-co? Jak to nie jesteś zła? - zapytałem, oszołomiony.

- Zła? Z jakiej racji miałabym być zła? To Zayn Malik prawda? To on jest twoim chłoptasiem? - zapytała, a jej głos wydawał się być pełen energii.

The Project - Zouis Fanfiction Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz