Hana
- Poproszę dwa razy karmelowe frappuccino, a do tego jeden czekoladowy i cytrynowy muffin. - Mówię do młodej dziewczyny za ladą. Nie musiałam nawet pytać Liv o jej zamówienie, odkąd tylko pierwszy raz poszłyśmy do tej kawiarni, ono wcale się nie zmieniło.
- Jaki napis na kubkach? - Pyta tradycyjnie z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
- Na jednym Hana a na drugim Liv. - Również fałszywie się do niej uśmiecham. Dziewczyna przyjmuje zamówienie. Stoję przy ladzie i czekam na nie, rozglądając się po sali pełnej w większości młodych ludzi.
W jednym z kątów siedzi dwójka młodych ludzi, wpatrzonych w siebie, jakby nikogo innego poza nimi nie było. To swego rodzaju piękne, jak to wszystko się dzieje. Przez kilka lat nieświadomie żyjesz w tym świecie, aż nagle bum! i spotykasz tę jedną osobę, która przewraca twój świat do góry nogami. Osobę, która staje się twoim światem. Osobę, dzięki której twoim ulubionym kolorem jest brązowy, bo jego oczy. Osobę, dzięki której poczułaś smak zupełnie nowego uczucia.
Ale nic nie trwa wiecznie.
Wszystko ma swój koniec, miłość też. I to boli, rozdziera twą duszę na kawałki, ale dajesz jej odejść, bo wiesz, że bez Ciebie on będzie bardziej szczęśliwy.Tell me it'll be okay
And tell me it'll all fade away- Proszę pani, zamówienie gotowe. - Słyszę uszczypliwy głos sprzedawczyni, która wytrąca mnie z moich myśli.
- Ach, tak, już płacę. - Sięgam do swojej czarnej torby od Chanel po portfel.
- Boże, co za dziewczyna! Myśli, że jak jest sławna to wszystko jej wolno. - Burczy pod nosem. Spoglądam na nią z ukosa, ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Zazwyczaj ludzie tutaj są mili dla klientów, przynajmniej nie wyrażają swego zdania tak otwarcie.
- P-przepraszam, j-ja...- Kolory odpływają z jej twarzy.
- Nie, nie musi mnie pani przepraszać. Proszę - podaję jej pieniądze i odbieram nasze zamówienie.I bet you can't complain
About that at all- A-ale to za dużo. - Nieśmiało zwraca mi uwagę
- Reszta dla pani. - Uśmiecham się do niej delikatnie po czym wraz z Liv wychodzimy ze Starbucksa.
- Niezbyt miła. - Wywraca uroczo swoimi zielonymi oczami i upija łyk swojego napoju.
Niezdecydowanie biorę łyk swojej kawy, po czym oblizuję usta. W jednym miejscu czuję świeży smak karmelu, w drugim smak słony, informujący mnie o łzach dzisiejszej jakże długiej nocy i ranka, a także, gdzieś pomiędzy tym dostrzegam słodki posmak soku pomarańczowego. Pragnę zamknąć oczy i torturować się naszymi wspomnieniami, ale jest tutaj zbyt wielu fotografów i nie mogę sobie pozwolić na jakieś durne artykuły o mnie.
- Jak tam na uczelni? - Delikatnie uśmiecham się do szatynki.
- Zbliżają się egzaminy licencjackie, więc uczę się dniami i nocami. - Mówi pół żartem. - Znaczy, właściwie to już powtórzyłam sobie wszystko na test leksykalno-gramatyczny i odpowiedź ustną, ale jak to mówią; przezorny zawsze ubezpieczony.
- A potem magisterka i będziesz panią tłumacz przysięgły. - Szrurcham ją w ramię
- Jeszcze nie jestem pewna czy od razu wezmę się za pracę. - Kręci nosem. - Chciałabym nabrać wprawy w takim języku mówionym, by być bardziej wydajnym w pracy i coraz bardziej poważnie myślę nad przeprowadzką do Francji, gdy skończę studia. - Uśmiecha się do jakiś przypadkowych fanów.
- Zapłacę za to. - Od razu się oferuję. Nie chodzi mi o to, żeby chwalić się, jak dużo mam pieniędzy. Ale będąc już przy tym - chcę z tego skorzystać i pomóc ludziom, na których mi zależy. A Liv jak najbardziej zalicza się do tego grona. Nasza przyjaźń trwa już dobre 12 lat, poznałyśmy się kompletnie na wylot, znam każdą jej tajemnicę, myśl czy spojrzenie i śmiało mogę powiedzieć, że vice versa. Chcę się jej jakoś odwdzięczyć za to wszystko, co dla mnie zrobiła.
- Pleciesz od rzeczy, przestań! - Denerwuje się. Wiem, że nie lubi, gdy wydaję na nią pieniądze. Ale ja już taka jestem, chcę uszczęśliwić osoby, które kocham. Ją tym bardziej.
- Mówię jak najbardziej poważnie, moja droga. - Siadamy na ławce w otoczeniu ochrony, fanów i fotoreporterów. - Ja właściwie mogę Ci kupić mieszkanie już teraz, umeblujesz je jak chcesz i będzie sobie na Ciebie czekało. A potem będę do Ciebie wpadać na ploty.
- Oszalałaś dziewczyno? Ja co najwyżej mogę się zgodzić, byś kupiła mi kawę. - Macha mi kubkiem przed nosem. - Ale na pewno nie zgodzę się, żebyś kupiła mi mieszkanie. I tak było mi głupio przez twój prezent na moją osiemnastkę. - Uśmiecham się wraz z nią na samo wspomnienie jej miny, gdy zobaczyła zupełnie nowy samochód na jej podjeździe.
- Oj przesadzasz. - Obejmuję ją. - Potraktuj to mieszkanie jako prezent urodzinowy.
- Chyba na następne pięćdziesiąt lat! - Śmieje się i prawie wylewa kawę z kubeczka. - Mów co u Ciebie, dumo narodu polskiego!
- Ha ha, bardzo śmieszne. - Przedrzeźniam ją - Cóż, album dobrze się sprzedaje. Powiem Ci, że współpraca z chłopakami to był dobry pomysł, jutro lecimy do Nowego Jorku...
- Oj, nie o to mi chodzi! - Szybko mi przerywa. - Miałam na myśli znaną na całym moim twitlongerze Branę.
- Nie ma jej. - Odpowiadam.
Teraz nie muszę się bać, że paparazzi coś usłyszą, gdyż mówimy po polsku i to bardzo szybko, więc dla nich to swego rodzaju bełkot. Są plusy bycia na obczyźnie.He was the one who I kept close
Amongst it all- Od paru godzin Brana nie istnieje. - Spoglądam na swoje nogi, okryte przez ciemnoniebieskie jeansy.
- Jeszcze parę godzin temu wszystko było dobrze, co mu odbiło?! - Oburza się, ale po chwili przytula mnie mocno.
- Gadałam wczoraj z Nathanem. Doszliśmy do wniosku, że nie będziemy się już kłócić i obrażać w mediach, a zostaniemy w przyjacielskich relacjach. No i tak jakby powiedzieliśmy sobie, że się kochamy i Brad to słyszał.
- Ale wasza dwójka nic ten tego? - Wytrzeszcza oczy
- Nie, no coś ty! - Zapewniam ją. - Może kocham go za mocno i może za mało to pokazywałam.
- Ej, słońce, nie płacz. - Uśmiecha się, starając się mnie rozweselić. Niestety, nie potrafię się uśmiechnąć w tym momencie, przez co wychodzi jakiś dziwny grymas.
- Skopiemy mu dupsko, jak tylko pojawimy się w domu! - Ustala, dźgając mnie palcem w policzek.
- Nie rób mu krzywdy. Jest nam potrzebny. - Wzdycham
- Niby do czego jeszcze? Ten mały gnój pożałuje, że..
- Dianne dziś dzwoniła. Następnym singlem z albumu będzie mój duet z The Vamps. A żeby się dobrze sprzedał, muszę z nim być. - Szepczę
- Co proszę?
- Ja i Bradley musimy udawać parę przed mediami, żeby dobrze sprzedać singiel.We can pick up where we left off tomorrow
Brad
- Jesteś głupi, wiesz? - Pytam cicho. Ten idiota biega w tę i z powrotem, przynosząc mi co chwilę jakieś lekarstwa albo herbatę. Rzygam tą jego herbatą!
- Powiedziałeś mi to już paręnaście razy w ciągu ostatniego kwadransu. - Spogląda na mnie, w tym samym czasie, gdy ja robię dokładnie to samo. No jak ja mam mu tego nie mówić, podczas gdy on paraduje po domu w fartuszku w mordki kotków.
- Dziwisz się jeszcze? - Wskazuję na jego strój.
- Jest..jest bardzo uroczy! - Broni się, stawiając przede mną kolejną herbatę. Mówiłem, że w dniu dzisiejszym oficjalnie ją znienawidziłem?
Tristan siada na łóżku obok mnie, przy moich nogach.
- Trochę nas wystraszyłeś, stary. Żebyś widział jaka Tori była blada, gdy jej o tym powiedziałem. - Opowiada - Omal się nie przewróciła, tak prędko do Ciebie biegła. Posprzeczaliście się czy coś, bo wyglądała jakby płakała?
- niejesteśmyjużrazem. - Bełkoczę w odpowiedzi
- Mów jak człowiek!
- Nie jesteśmy już razem, Jezu, robicie z tego większą aferę niż my sami. - Wywracam oczami
- No nie mów mi tutaj, że dobrze się z tym czujesz. - Wytrzeszcza oczy
- Boże, no nie, ale mam już tak dużo w mojej głowie, że sam nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Najpierw mówi swojemu byłemu, że go kocha, potem mówi to samo mnie i wiem, że nie kłamała. Tym bardziej nie w tej sprawie. - Wychodzą ze mnie wszystkie te myśli, które trzymałem w sobie od rana.Never thought it would ever end that way
Second guessing girl I got led astray
Could you come back to me one day?No bo co można myśleć w takiej sytuacji? Chciałbym ją nienawidzić za to w jak perfidny sposób mnie okłamywała, ale jednocześnie kocham ją jeszcze bardziej. Informacja, że odwzajemnia moje uczucia w pewien sposób mnie dodała mi skrzydeł. Jej słodki głos wymawiający ów słowa, stał się od tego momentu moją ulubioną melodią. Pragnę się tym torturować ile tylko się da, pewnie prędko tego ponownie nie usłyszę.
- Woah, nieźle się dziewczyna bawi! - Śmieje się pod nosem.
- Tsa, wyśmienicie. - Opadam na poduszkę.
- No nie mów, że będziesz tu tak leżał plackiem! - Ciągnie mnie za rękę w swoim kierunku. Za lewą, za nadgarstek, który teraz boli jak cholera.
- A co mam niby robić? - Pytam, starając się ukryć ból w moim głosie. Człowieku, puść mnie.
- No jak to co? Trzeba pokazać jej, co straciła, zdradzając Cię z nim! - Prycha, rozbawiony pewnie moją reakcją.
Ale ja nie chcę nic nikomu pokazywać. Chcę leżeć w łóżku i torturować się naszymi wspólnymi wspomnieniami. Jestem wciąż słaby, nie wiem, czy zbyt mocno nie przejechałem żyletką, no ale jak mam to sprawdzić, gdy co chwilę ktoś mnie niańczy?
Ona zdecydowanie była tą jedyną. Wiem to. To się po prostu wie i czuje. Czuje się w kościach. Za każdym razem, gdy dotykałem jej dłoni, czułem jak przez moje ciało przechodził prąd. Za każdym razem, gdy patrzyłem w jej oczy, tonąłem w nich. Za każdym razem, gdy trzymałem ją w ramionach, nie chciałem jej z nich wypuścić.
Uzależniłem się od niej. Potrzebuję jej, nawet teraz, po tym wszystkim. Myślę, że mimo wszystko, ona by zrozumiała mój ból. Ukoiła by go, wyleczyłaby mnie swoją miłością.
Ale jej już nie ma w moim życiu. Odeszła z niego.But I know you won't be there
Tęsknię za tym, czym byliśmy, za tym, co mieliśmy. Nawet jeśli minęło dopiero parę godzin, moje serce wyje z rozpaczy. - O hej chłopaki. - Nagle mój anioł staje w drzwiach. Jest może trochę bardziej blada, twarz ma bez zbytnich emocji, ale nadal jest tak samo piękna. Najpiękniejsza na świecie. - Chcę porozmawiać z Bradem. Sam na sam.
CZYTASZ
Heartbroken (Bradley Simspon fanfiction)
Fanfiction- Prosiłam Cię, nie zakochuj się we mnie. - Krecę głową ze łzami w oczach. - Nie mogę poradzić nic na to, że Cię kocham. - Próbuje złapać mnie za ręce, ale od razu się od niego odsuwam. - Nie mogę nic poradzić na to, że to uczucie Cię zniszczy i z...