Wiem, że Tristan przez moje ramię zagląda w mój telefon i czyta dokładnie te wszystkie wiadomości od "fanów". Wiem to dlatego, że już po chwili jego dłoń zabiera mój telefon i chowa go w swojej kieszeni.
- W sumie to już wybrałem mu koszulkę. Zapłacę za nią i wracamy do domu. - Mówi miękko i podchodzi do kasy.
Niepewnie spoglądam na szyby sklepowe i za nimi widzę wielu fanów, stojących z telefonami i robiących mi zdjęcia. Nie mogę nic poradzić na to, że we wszystkich parach oczu widzę nienawiść do mojej osoby. Wydaje mi się, jakby oni wszyscy mnie teraz oceniali.
Ktoś patrząc na to z boku zapytałby - czy ona przypadkiem nie powinna być do tego przyzwyczajona?
Powinnam być, a na dodatek jestem. Tylko to boli, cholernie boli, gdy z całych sił starasz się być i d e a l n a choć i tak nie jesteś według nich.
- Chodźmy. - Tristan zakłada swoje okulary przeciwsłoneczne, przypominając mi o tym samym.
Powoli wychodzimy ze sklepu, każde z nas osobno. Jednakże gdy fani nagle zaczynają się na nas pchać, blondyn owija opiekuńczo swoje ramię wokół mnie, dając im jeszcze więcej tematów do gadania.
- Głupia, polska dziwka! - Krzyczy jedna z dziewczyn, a po chwili wtórują jej kolejne.
Czuję jak jego ciało sztywnieje pod wpływem tych wszystkich słów. W pewnym momencie staje na środku przejścia, słysząc znowu tę samą dziewczynę:
- Zabij się!
Ciągnę go za sobą za rękę, tym samym starając się nie rozpłakać przy tych wszystkich ludziach, ale moje starania mają marny skutek. Tristan natomiast odwraca się do właścicielki złego głosu, który teraz odbija się echem w mojej głowie.
- Idź do kościoła, dziewczyno. Może wymodlisz sobie u Boga nowy mózg. - Patrzy na nią ze zdegustowaniem po czym wraca do mnie i prowadzi n nie dalej.
Po jego słowach już żadna z "odważnych" dziewczynek nie odzywa się. Chyba nie sądziły, że Evans będzie mnie bronił.
- Dziękuję. - Cień uśmiechu wkrada się na moją twarz.
Znajdujemy się już na parkingu, gdzie czeka na nas czarny van, który zaraz zawiezie nas do domu. Oczywiście jako dżentelmen otwiera mi drzwi i wpuszcza mnie pierwszą, po czym sam wsiada do auta. Zapinamy pasy i kierowca rusza z (od teraz) przeklętego dla mnie centrum handlowego.
- Oddaj mój telefon. - Wyciągam do niego rękę.
- Ale nie czytaj już tego. Brad nie zniesie Cię takiej przygnębionej. - Wzdycha, podając mi mój przedmiot.
- Wiem - chowam go od razu do torebki, ponieważ ta letnia sukienka nie ma w sobie kieszeni.
Przez resztę drogi Tristanowi udaje się mnie parę razy rozśmieszyć. Ale nawet to nie pozwala mojemu umysłowi przestać wyobrażać sobie jak chłodny metal dotyka mojego ciała i tworzy czerwone stróżki na skórze wokół tego jednego miejsca. Przez to wszystko nie zauważam nawet jak samochód parkuje pod domem.You can hear it in the silence, silence
You can feel it on the way home, way home (...)
You are in love, true loveDopiero wołanie blondyna wybudza mnie z transu. Potrząsam głową, starając się pozbyć tych myśli z mojej głowy. Nie mogę tego zrobić przy Bradzie.
Jeszcze zacząłby coś podejrzewać.
- Jesteśmy! - Tristan krzyczy wesoło, zdejmując buty.
Podążam za nim bez słowa do salonu, gdzie moje oczy znajdują moją ulubioną brązową parę i - o dziwo - zieloną parę.
Nie, już gorzej być nie może.
- Wyjaśnicie mi łaskawie, co to, cholera jasna, jest?! - Anastasia na swoim telefonie pokazuje nam nasze zdjęcie sprzed paru chwil, gdzie naprawdę wygląda jakbyśmy się przytulali.
Ale wtopa.Brad
Nie powiem, ta sytuacja jest z lekka dziwna. Ana stoi na środku salonu i napierdziela Trisa swoją torebką (co już zresztą jest całkowicie normalne). Naprawdę próbowałem ją uspokoić, ale zazdrosna kobieta to prawdziwa tykająca bomba.
W sumie też mógłbym być o to zazdrosny, ale od początku wiedziałem, że idą na te zakupy i wiedziałem też, jakie to że sobą poniesie konsekwencje.
Spoglądam na Tori. Stoi obok nich, szybko przewracając oczami. Wygląda jak wystraszone zwierzę, które pozostaje nieruchome, by nie zostać zaatakowanym.
- Przestań dramatyzować! Na Boga, kochanie, jak miałem jej nie przytulić skoro te wszystkie nawiedzone fanki życzyły jej śmierci? Brad zrobiłby dokładnie to samo z tobą! - Jak dotąd spokojny Tris wybucha.
CZYTASZ
Heartbroken (Bradley Simspon fanfiction)
Fanfiction- Prosiłam Cię, nie zakochuj się we mnie. - Krecę głową ze łzami w oczach. - Nie mogę poradzić nic na to, że Cię kocham. - Próbuje złapać mnie za ręce, ale od razu się od niego odsuwam. - Nie mogę nic poradzić na to, że to uczucie Cię zniszczy i z...