Zaczynam się histerycznie śmiać. Ja naprawdę rozumiem, że ostatnimi czasy Connor stał się bardziej otwarty i więcej się odzywa, przy czym często żartuje, ale ten żart przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.
- Jestem w ukrytej kamerze, prawda? - Spokojnie kładę kubek z herbatą na stole.
Nie daj Boże jeszcze i to roztrzaskam.
- Oh, przestań już. Nie jesteś głuchy. - Blondyn z coraz bardziej pewnym siebie wzrokiem spogląda w moje oczy.Then there's me inside a sinking boat, running out of time
Kurwa, on nie żartuje. To nie jest żadna ukryta kamera, to prawdziwe życie. Nie wierzę.
- Co ty sobie wyobrażasz? - Wstaję i powoli podchodzę do niego.
Już chcę zacząć mówić dalej, ale przerywa mi:
- Co sobie wyobrażam, huh? Niech pomyślę.. - Śmieje mi się prosto w twarz, a we mnie aż się gotuje ze złości. - Wyobrażam sobie, jak znowu mnie całuje.
Widzę siebie jak te wszystkie postaci z kreskówek, którym wylatuje para z uszy a ich twarz robi się czerwona jak dorodny burak. Tak właśnie się czuję a po chwili moja pięść spotyka się z jego policzkiem.
- Licz się ze słowami. To moja dziewczyna! - Wrzeszczę na niego.
Sam nie wiem, co we mnie wstąpiło, lecz słysząc jego słowa tak po prostu wybuchnąłem. Na mnie chyba też działa ten stres.
- Teraz jest twoją dziewczyną, co? A gdzie byłeś miesiąc czy dwa temu? Byłeś z nią, gdy płakała za tobą? Och, czekaj. To JA z nią byłem! - Connor rzuca się na mnie i zaczynamy się wzajemnie odładać pięściami.
W międzyczasie rzucamy do siebie jakimiś niezrozumiałymi słowami oraz zrzucamy ze stolika kilka rzeczy. Przynajmniej tak przypuszczam, gdyż słyszę głośny trzask. Jedyne co wiem to to, że blondyn zaciekle mnie atakuje, ale ja równie dobrze go blokuję, choć nie zawsze. W końcu na swoich dłoniach dostrzegam czerwień a w kąciku ust czuję swoją własną krew. Zrzucam młodego z siebie i staram się podnieść, ale ten mi na to nie pozwala. Ciągnie mnie za sobą na dół i krzyczy do mnie, że Tori będzie jeszcze znowu jego.
- Jasna cholera! - W kuchni pojawiają się James i Tristan, którzy natychmiast nas rozdzielają. - Co wy robicie!? - Krzyczy do mnie James, przytrzymując Connora.
Naprawdę nieźle go załatwiłem. Choć jak na razie widoczne jest tylko zasinienie pod okiem, w kolorze dojrzałej śliwki i krew wokół nosa; to wiem, że to tylko kwestia czasu, gdy na jego policzku pojawią się kolejne kolory.
- My? Ależ nic, tato. - Nie spuszczając oczu z szarpiącego się Szkota, wycieram wolną dłonią krew, która wypływa mi z ust.
- Nic? A czy ta kuchnia wygląda, jakby nic się w niej nie stało?! - James wydziera się na nas, pokazując nasze "dzieło". - Kazałbym wam to sprzątać, ale jeszcze znowu zachce się wam bić, a tego jeszcze mi brakuje do zmartwień.
- Idziemy się opatrzeć. - Mówi do niego spokojnie Tristan i prowadzi mnie do łazienki.
Stajemy jednak przed nią.
- Serio, co tam się stało? Jak dziewczyny to zobaczą, to chyba zawału dostaną! - Mówi do mnie.
- Ten pieprzony gnojek myśli, że może ze mną konkurować o m o j ą dziewczynę! Dobre sobie! - Prycham, popychając drzwi od łazienki. - Kurwa - klnę pod nosem, widząc Tori stojąca przed lustrem.
Teraz już nie mam gdzie uciec.
- Mój Boże, Brad, co Ci jest? - Szybko podbiega do mnie i swoimi małymi dłońmi dotyka mojej obolałej twarzy.
Kątem oka dostrzegam jak Tris powoli wycofuje się, zostawiając nas samych. Swoimi palcami wędruje wzdłuż i wszerz, przez co syczę prawie niedosłyszalnie, gdy boli.
- Jejku, gdzieś ty był? - Zamartwia się, szukając czegoś w szafce pod umywalką.
- Cały czas w domu, kochanie. - Odpowiadam zgryźliwie. Wciąż mam w głowie ten irytujący głosik, że jego usta niegdyś dotykały jej; to rozsadza mnie do środka.
- I w domu się tak doprawiłeś? - Patrzy na mnie z ukosa, wynajmując równocześnie wodę utlenioną, gazę i plastry.
- Nie mogłem już znieść tego gówniarza. - Wywracam oczami.
Tori podchodzi do mnie i pokazuje bym usiadł na krawędzi wanny.
- Którego gówniarza? - Śmieje się pod nosem, choć to wcale nie jest zabawna sytuacja.
- Connora, ale to już nie ważne. - Krzywię się, gdy gaza z wodą utlenioną dotyka mojego łuku brwiowego.
- Dlaczego się pobiliście? - Pyta, przyklejając tam plaster.
- Kocham Cię. - Wyciągam rękę i zakładam jej włosy za ucho.
CZYTASZ
Heartbroken (Bradley Simspon fanfiction)
Fanfiction- Prosiłam Cię, nie zakochuj się we mnie. - Krecę głową ze łzami w oczach. - Nie mogę poradzić nic na to, że Cię kocham. - Próbuje złapać mnie za ręce, ale od razu się od niego odsuwam. - Nie mogę nic poradzić na to, że to uczucie Cię zniszczy i z...