7.

716 44 4
                                    

W ostatniej chwili moja ręka została odepchnięta, przez co kula nie trafiła w chłopaka tylko w wazon leżący na stole.
Zdenerwowana ściągnęłam z glowy kominiarke.
-Co ty odwalasz?!- krzyczę na Edgara.
-A co ty odwalasz? To ten nowy co miał przyjść.-ze spokojem odpowiada Ed.
-Widze, dlatego strzelam. Czekaj zacytuję ciebie: "Przyjaciołą miłość, wrogą kulke."
-Tak, ale możliwe, że od dziś będzie on twoją rodziną.

Wstrzymałam oddech i popatrzyłam na Simona z obrzydzeniem. On nie zwrócil nawet na to uwagi tylko zszokowany z otwartą paszczą zerkał to na mnie to na Eda.

-On NIGDY nie będzie moją rodziną.

Chiałam juz odejść, ale zawrócilam. Podeszłam do Harrisona, zamacznęłam się i strzeliłam mu otwartą dłonią w policzek. Po domu rozniosło się głośne plask!

Wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Z szafy wyjęłam szorty i stanik sportowy, a następnie założyłam to na siebie.
W ręke wzięłam telefon i rękawice. Wyszłam z mojej Jamy i skerowałam się do siłowni. Przechodzą przez korytarz spostrzegłam mojego wroga przed gabinetem Edgara jego policzek był czerwony. Uśmiechnęłam się pod nosem i zatrzasnęłam szklane drzwi. Na ławce postawłam wode i rękawice, a do głośnika podłączyłam mojego IPhona.
Po chwili z głośników leciała głośna, rockowa piosenka.
Na ręce założyłam rękawice. Wykonałam kilka ćwiczeń rozciągających i powoli zaczęłam zadawac ciosy workowi, które z sekundy na sekunde stawały się coraz bardziej dynamiczne.

Nie wiem ile czasu minęło gdy do pomieszczenia wszedł Jack i wyłączyl muzyke.
-Ed mówił, że za godzine mamy się stawic na naradzie.- J. usiadl na ławce obok mnie.
-Okey. Coś jeszcze?
-Ten nowy już od ciebie zarobił. Czym cie wkurzył?
-Pamiętasza jak mówiłam, że w szkole u nas jest taki upierdliwy dupek? -pokiwal głową więc dokonczyłam.-To on jest tym nowym.
Chłopak tylko się zaśmiał
-Facet ma przestane.
-Ej, ale ja też będe musiała widziec jego ryj codziennie. - wykrzywiłam usta co wywołało jeszcze większy śmiech chłopaka.
- Oh ty moja męczennico... Szoruj pod przysznic, ale już!

Podnisłam ręce w geście poddania i wycofalam się z siłowni. Zostalo mi pół godziny. Wyrobie się.

Zbiegłam po schodach i nie zwracając uwagi co się dzieje przy stole zawędrowalam do kuchni.
-Marck?!
-To nie ja nie tknąłem twoich lodów.
-Okey. A zrobiłeś zakupy?
-Tak kupilem wszystko z listy.
-Super, dzięki!
Chwyciłam w dłoń nóż, tależ i pomarańcze.

Wszystkie miejsca przy stole były zajęte, tylko jedno koło Jacka i niestety na przeciw tego pacana, było wolne.

-Dobra zaczynamy- jak zwykle pierwszy glos zabral dowudca, a ja jak zwykle nie słuchalam. Obrałam owoc ze skórki i pokroiłam. Tależ z owocem podsunęłam na środek uprzednio biorąc kawałek. Oparłam głowę na ramieniu mojego przyjaciela i bawiłam się nożem.

15minut 18minut 24minuty

To spodkanie jest mega nudne.
-... zameszkasz w pokoju obok Cat, która cię już bardzo miło przywitała.-oczy wszystkich skierowały się na mnie, na co posłałam Edowi zabujcze spojżenie.- I fajnie. To chyba wszystko.- zakończył.

Ma mieszkać w pokoju obok?
Ma mieszkać w moim domu?!
W pokoju Mika?!!

Moja dłoń zacisnęła się na plastiku od noża. Chłopcy to zauważyli.

Nie chce go zabić chce go nastraszyć.

Wstałam, odwróciłam się i rzuciłam nóż. Jak przewidziałam przeleciał kilka milimetrów nad jego głową i trafił prosto do zlewu.

-Witaj w rodzinie! - wbiegłam po schodach i trzasnęłam drzwiami od pokoju.

Kurwa.

___________________________________

Ta dam
Jak myślicie kto to ten Mike?

Przepraszam za błędy. - Kinga

O.N.A. Mission: Impossible.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz