40.

263 16 2
                                    

-Wkurzyłeś wczoraj Cat?- zapytał Jack nie świadom mojej obecności w pokoju obok.

-Nie, ale byłą jakaś... dziwna.- prychnęłam w myślach na wyrażenie Simona

-Obchodziłaby wczoraj rocznice i dlatego może...- mogę się założyć, że wzruszył ramionami.

-Rocznice czego?

-Rocznice znalezienia przez Jacka mózgu, och moment to jeszcze nie nastąpiło.- powiedziałam mierząc chłopaka wzrokiem.

-Cat, skarbie ,kocham cię tak bardzo, że aż wcale.-pokazał mi język, 26 letni facet pokazał mi język.

-Rocznice czego?

-Płyta ci się zacięła czy co?- burknęłam grzebiąc w lodówce.

-Drugą rocznice jej związku z Michaelem.- szepnął J.

-To było tak dyskretne jak ukradanie przez Bena pizzy.- powiedziałam wyciągając galaretkę.

-Polemizował bym czy istnieje takie słowo jak ukradanie.- odezwał się brunet podnosząc palec wskazujący na co podniosłam palec środkowy.

-Wychodzę, później może wpaść Ryan i Chris.- odpowiedziały mi tylko ciche pomruki. Skierowałam się w stronę centrum.

-Hej, gdzie byłaś?- naskoczył na mnie mój przyjaciel gdy tylko weszłam do domu z torbami.

-Pomóż.- podałam mu dwie z pięciu oczywiście z jedzeniem.-Na małych zakupach.

-Bez nas?- zapytał Chris szperając w torbach.

-Tak i ogólnie w spożywczaku znalazłam moja nową miłość...

-Olaf z działu alkoholowego nie jest dla ciebie.- przerwał mi blondyn.

-...jagodowe papierosy.- dokończyłam.

-Miałaś to rzucić.

-Nie, miałam ograniczyć, a te nie są tak mocne jak poprzednie.

-Coś jeszcze kupiłaś?- zapytał znów James.

-Kilka koszulek, jeansy, sweter i majtki.

-Kupowałaś bieliznę beze mnie, czyli Hello Kitty czy Kubuś Puchatek?

-Kraina Lodu.

-Bez jaj.

-Przecież ona ich nie ma.- powiedział Simon oparty o framugę moich drzwi.

-To prawda.

-Siadasz z nami. Mamy pianki, czekoladę, czerwone wino i zaraz przyjdzie chińskie żarcie.- zagadał Bones, gdy brunet usiadł na moim krześle, a ja wkładałam ubrania do garderoby.

-Nie ja tylko na chwilę, później jestem już umówiony.- ta dilerem i Edgarem.

-Z kim?- blondyn patrzył na niego wyczekująco.

-Co ty jego matką jesteś?- zapytałam kończąc temat. Kiedy chłopcy poszli odebrać jedzenie zostałam z Simonem.

-Co jutro robisz wieczorem?

-W sumie nic. Pośpię do południa, zjem coś, pooglądam telewizor, przygotuje do szkoły i pójdę spać. A co?

-Porywam cię.- powiedział dumny z siebie i wstał, otrzepał niewidzialny pyłek ze spodni.

-A co jeśli nie chcę być porwana?

-Porywacz nie dyskutuje ze swoją ofiarą.- dziwne nasze klatki piersiowe prawie się stykały.

-Zmawiam sos słodko-ooo co tu się dzieje?- dwójka chłopaków wparowała do pokoju i stanęli jak wryci. Harrisona chyba też wmurowało stał bokiem do mnie z lekkim rumieńcem.

-Coś mi wpadło do oka.- wzruszyłam ramionami i chwyciłam reklamówkę z logiem chińskiej knajpy.

-Um to ja już pójdę.- powiedział zakłopotany Simon i wyszedł.

-Chyba jednak ktoś ci wpadł w oko.- stwierdził Ryan i wyjątkowo się z nim zgodzę.

392 słowa.

Wybaczcie, ale moja wena ssie, także do zobaczenia kiedyś... A i zaglądajcie na 'Sleeping Beauty'

Pozdrawiam i przepraszam.- Kinga :)))

O.N.A. Mission: Impossible.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz