Rozdział III

845 79 5
                                    

Gdy dojechali, Lily i Remus wysiedli z pociągu, aby pomóc Hagridowi przy pierwszoroczniakach, jak co roku. Tym razem zajęło im to króciutką chwilę i zaraz po tym, siedzieli z Huncwotkami i Huncwotami w powozie ciągniętym przez niewidzialne testrale.

- Evans.. - zaczął James , przerywając ciszę.

- Czego? - warknęła wymieniona i spojrzała na Gryfina spod byka.

- Umówisz się ze mną...? - zapytał chłopak, przeciągając samogłoski.

- Odpowiem ci po raz tysiąc siedemset osiemdziesiąty dziewiąty : nie umawiam się z półgłówkami. A ty się do nich zaliczasz - wyburczała dziewczyna, nie patrząc na Rogacza, który posłał Łapie porozumiewawcze spojrzenie. On skwitował wzruszeniem to ramion.

- Lily... Czemu ty tak nie lubisz Rogacza? - zapytał Syriusz rudowłosa, która z trzaskiem zamknęła czytaną książkę.

- Łapeczko, ponieważ jesteś moim braciszkiem, to ci powiem. James Charlus Potter nie będzie ze mną na ani pół randce, bo mnie wkurza. Jest zapatrzonym w siebie, narcystycznym dupkiem. Nie potrafiłabym być na chodźby randce kimś takim.

Taka wypowiedź, mówiąc kolokwialnie, zatkała Blacka. Dziewczyna widząc, że jej słowa przyniosły oczekiwany efekt, otworzyła książkę z powrotem na interesującej ją stronie i zagłębiła się w lekturze. James szepnął do Remusa : " Dlaczego ona nawet jak mnie obraża, musi być pociągająca?". Lupin odparł : "Tylko ty to w niej dostrzegasz. My, postronni widzowie, zauważamy, że ona cię ignoruje, a ty nadal robisz do niej maślane oczy."

Słysząc te słowa od przyjaciela, Rogacz się zasępił i do końca podróży do zamku się nie odezwał.

****

- Proszę o ciszę! - zagrzmiał Dumbledore, podchodząc do mównicy. Szum w Wielkiej Sali, spowodowany spotkaniem się dużej ilości uczniów, ucichł natychmiast.

- Moi drożdży uczniowie! Cieszę się, że uczniowie pierwszoroczni zasilili swoją obecnością swoje domy. Jeszcze tylko kilka słó... - reszty zdania nikt nie usłyszał, bo od stołu Ślizgonów dochodziły głośne trzaski. Każdy, kto spróbował jedzenia na stole uczniów domu Salazara, zamieniał się w gryfa. James, Dorcas, Syriusz, Remus, Peter i Lily śmiali się do rozpuku razem ze wszystkimi uczniami, z wyjątkiem wściekłych i upokorzonych arystokratów, którzy na każdego śmiejącego się, rzucali spojrzenia godne Bazyliszka. Wtedy James pokazał przemienionemu Lucjuszowi herbatniki, a on zrozumiawszy, skrzeknął do innych i zaczęli dziobać herbatniki. Nic się jednak nie stało. Nauczyciele, mimo iż sami chichotali mniej lub bardziej, postanowili, że to koniec wygłupu. Profesor McGonnagall posłała roześmianym Huncwotom stalowe spojrzenie, a wtedy James rzucił trzymanym herbatnikiem na drugi koniec Wielkiej Sali. Pewien trzecioklasista dziobnął go niepewnie i po chwili już stał na czworakach w swojej ludzkiej postaci. Wtedy cała chmara gryfów rzuciła się w stronę ciasteczka i znów słychać było trzaki, ale tym razem one zmieniały w ludzi.

Syriusz stanął na stole Gryffindoru, przyłożył ręce do ust, składając je w trąbkę i krzyknął :

- O tak! Huncwoci wrócili do Hogwartu! - a potem wśród niekontrolowanych salw śmiechu, zeskoczył ze stołu i usiadł spokojnie na krześle. Wszyscy chichotali lub się śmiali.

- O tak, to będzie niezapomniany rok szkolny - mruknęła pod nosem Lily.

Mała Mi, pokochaj mnie.. | Huncwoci [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz