Rozdział XXVI

338 43 4
                                    

Czasem będę pisać (: A teraz zapraszam do czytania ^^

Z perspektywy Lily

Piłam już drugi kubek kakao. Siedziałam skulona na obitym niebieskim pluszem fotelu. Byłam bardzo zmęczona. Przepłakałam wiele godzin. Martwiłam się, czy Jamie, Remus, Syriusz i dziewczyny są bezpieczni. O Merlinie... Jestem od mojego przybycia tutaj tak przybita.. Profesor Dumbledore... Jak on się, do cholery, domyślił? Popatrzyłam w pół pusty kubek. Pianki już się rozpuściły, tak jak bita śmietana. Wujek często mi robił takie kakao. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Odstawiłam naczynie na podręczny stolik i nakryłam głowę kocem. Usłyszałam, że drzwi skrzypią, a potem na panelach z czarnego drewna, słychać pewne, damskie kroki. Dziewczyna usiadła na moim łóżku, bo słyszałam sprężyny. Uchyliłam rąbek koca i spojrzałam na Sher. Akurat teraz miała czarne włosy, ścięte niedbale z czerwonymi końcówkami.

- Lils...? - popatrzyła na mnie swoimi zielonymi oczami. Cholernie zazdroszczę jej metamorfomagii. Zakryłam głowę kocem.

- Nie wyjdę stąd - burkęłam. Poczułam, że podłokietnik się zapada i wywnioskowałam, że Sher na nim usiadła. Poczułam jej lekką dłoń na moim ramieniu.

- Lilka, musisz się stąd wykopać - mówiła smutnym głosem - nie możemy dać Trzmielowi satysfakcji... Jeśli nie pokonamy go my, nie zrobi tego nikt.

Ściągnęłam koc z głowy i odgarnęłam z twarzy naelektryzowane włosy. Kuzynka wyglądała na smutną, ale i pewną siebie. Westchnęłam.

- No dobra... Trzeba chronić Huncwotów. - w swoim głosie usłyszałam dawno nie słyszaną, żądzę krwi. Twarz Sher rozpromnił uśmiech.

- I to ja rozumiem, kuzyneczko! -powiedziała z entuzjazmem. Uściskała mnie mocno. Poczułam, że jeśli będę z przyjaciółmi, to dam radę zrobić wszystko.

~~~~~~~~~

Z perspektywy James'a

Świat się skończył. Kątem oka zobaczyłem, że Remus ukrył twarz w dłoniach, szlochając. Syriusz zamknął go wtedy w szczelnym uścisku. Po raz pierwszy nie wiedział, co powiedzieć. Szatanie, to niemożliwe. Lily.. Zawsze była dzielna. Teraz Voldemort może iść się pieprzyć. To jego siostrzenica! Miał o nią dbać!

Podszedłem w tamtą stronę szybkim krokiem. Klęknąłem przy niej. Była taka spokojna... Dotknąłem jej policzka. Jak zawsze był jedwabiście gładki.

- Lily... - miałem gdzieś, że obserwuje mnie cały Hogwart. Chwyciłem ją za dłoń i pogłaskałem jej wierzch opuszkiem kciuka. Położyłem sobie jej dłoń na policzku i wyszeptałem, głosem łamiącym się od emocji - czemu mi to zrobiłaś...?

Mała Mi, pokochaj mnie.. | Huncwoci [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz