Póki śmierć nas nie rozłączy

29 3 1
                                    

Czy słowa "póki śmierć nas nie rozłączy" zawsze trzeba wypowiadać w kościołach przy tłumie zebranych eleganckich osób. Właśnie nie. Nie mówię tu o tajemnych ślubach przed całą rodziną czy coś w tym stylu tylko o zwykłej przyjaźni na całe wieki. Takiej do grobowej deski. Wspominałam wam już o Ashley. Nigdy nie nazywałyśmy siebie 'Best Friends Forever', ale też nie jesteśmy zwykłymi koleżankami ze szkolnej ławki. Między nami jest nić, która przetrwa wszystko, nawet najmocniejsze burze.
-----------------
Poznałyśmy się około jedenaście lat temu w przedszkolu. Byłyśmy razem w jednej grupie. Wiadomo jak to wszystkie dzieci.. Bawiłyśmy się razem w sali, wymieniałyśmy się karteczkami, spotykałyśmy się po zajęciach w domu i udawałyśmy nauczycielki.
Kiedy miałam sześć lat zmarł mi dziadek. Ktoś może pomyśleć, że będąc w takim wieku dziecko nic nie rozumie i jest mu to obojętne. Może i macie rację, ale ja odczuwałam to inaczej niż inni. Było mi bardzo smutno. Kochałam dziadka najmocniej jak potrafiłam, bo mimo wszystko potrafił mnie pocieszyć jak kt inny. Tak bardzo żałuję, że go nie ma wśród nas. W przedszkolu starałam się nie pokazywać tego jak się czuję. Ashley jako jedyna dostrzegła zmianę w moim zachowaniu. Pocieszała mnie, wspierała w tych najtrudniejszych monentach. Na pocieszenie dała mi naklejki z WHICH. Kiedy o tym pomyślę od razu się uśmiecham. Nigdy jej tego nie zapomnę. W podstawówce trafiłyśmy do jednej klasy. Przez jakiś czas siedziałyśmy nawet razem. W każdy czwartek chodziłyśmy razem na angielski. Kiedy w czwartej klasie była wojna między dziewczynami byłyśmy oczywiście w jednym teamie. Jak zwykle wygrałyśmy xd Takie relacje utrzymywałyśmy do piątej klasy. W tej klasie wszystko się zmieniło, a w szczególności ja...
Niestety na gorsze. Razem z Mariką zaczełyśmy się trzymać z chłopakami, a w szczególności z Nickiem i jego najlepszym kolegą Zackiem. Był to wsapniały czas, a zarazem najgorszy w życiu. Świetnie się z nimi bawiłam, spotykaliśmy się codziennie, jeździliśmy na miasto, chodziliśmy razem na dyskoteki. Nick był prawie cały czas fair w stosunku do mnie nie to co Zack, ale mu wszystko wybaczałam. Byłam strasznie głupia... Przez te dwa lata strasznie oddaliłam się od wszystkich swoich koleżanek, a najbardziej od Ashley. Bardzo tego żałuję. Gdybym tylko mogła cofnąć czas. Z tego transu wyciągnął mnie Harry. Opowiedziałam mu wszystko co do szczegółu. O tym jak się zmieniłam, jak się zachowuje w stosunku do mnie Zack, jakie zdanie mają o mnie wszystkie dziewczyny. Uwierzcie na pewno nie dobre. Przemyślał to wszystko i porozmawiał ze mną. Udowodnił mi, że nie warto się nim przejmować. Stwierdził, że z moich opowiadań wnioskuje, że jest to straszny cham.. Później jeszcze jego słowa potwierdziła Sam i Tina. Po miesiącu od rozmowy z Harrym zaczęłam zrywać z nim kontakt. Po wspólnych wakacjach w Ełku na których dużo przeżyłam stwierdziłam, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Wkraczaliśmy w nowy rozdział w swoim życiu. Mieliśmy być w innych klasach więc i tak kontakt byłby słabszy. Teraz wcale nie żałuję swojej decyzji. Już od czerwca zaczęłam naprawiać kontakt z dziewczynami. Wiem, że Ashley od razu wszystko mi wybaczyła. Z innymi nie było tak łatwo. Ale z dnia na dzień mamy co raz lepsze relacje. W gimnazjum z Ash mam najlepszy kontakt z klasy. Mogę jej powiedzieć wszystko i ufam jej w 100%. Nie wiem czy uważa to samo o mnie, ale nie chcę tego wiedzieć. Chcę żyć chwilą i cieszyć się, że mam przy sobie takie osoby jak ona. Niedawno mi powiedziała, że drażni mnie tylko temu, bo lubi jak się denerwuję słodko.
Ktoś mądry kiedyś powiedział, że jeżeli przyjaźń trwa więcej niż siedem lat jest na całe życie..

Happy, I would like to...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz