Dodatek nr 7: Liam/Cassie - 14 cz.2/I

576 39 4
                                    

Jestem z kolejnym dodatkiem! Po raz kolejny na zlecenie wiolaax: Liam podsłuchuję rozmowę Cass z Ethanem (rozdział 14 cz.2), interesują mnie tu jego emocje i myśli podczas gdy to słyszy :P.

Proszę bardzo! xx

***

Kiedy tylko Cass wyszła na zewnątrz, Harry zaczął wypytywać dziewczyny, kim jest Ethan i o co z nim chodzi. Jo bardzo chętnie opowiedziała o słabości Cassie do tego chłopaka i o tym, jak od zawsze była w nim zakochana. Wydawało mi się jednak, że nie mówi nam wszystkiego. I mogło to mieć coś wspólnego z Louisem, który stał obok. Ale on chyba nawet nie słyszał, o czym rozmawiamy, bo wpatrywał się uważnie w drzwi do baru, za którymi niedawno zniknęła jego siostra. Nawet nie zwrócił uwagi, że Tasha do nas dołączyła i teraz coś do niego mówiła.

- Lou! - Dopiero, kiedy dziewczyna zaczęła pstrykać palcami przed jego oczami, ten ocknął się z letargu.

- Co... Mówiłaś coś?

- Nieważne... - westchnęła, wywracając oczami. - Gdzie tak odpłynąłeś?

- Ethan wyszedł za Cass - odpowiedział, a ja od razu spojrzałem na drzwi, jakby dziewczyna miała zaraz się w nich pojawić, by uciec przed towarzystwem... No właśnie? Kim tak właściwie był dla niej Ethan? Czy faktycznie miała go już za sobą, jak twierdziła? - Pójdę sprawdzę, co się tam dzieje.

- Tommo, daj spokój. - Harry go zatrzymał, łapiąc jego ramię. - Serio chcesz wkurzać Cassie, kiedy ona nadal jest na ciebie cięta?

Louis skrzywił się i przeczesał ręką włosy, zastanawiając się nad tym, co zrobić. Po chwili podniósł głowę, a kiedy jego wzrok padł na mnie, wyglądał, jakby właśnie doznał olśnienia.

- Liam, ty idź. - Dźgnął mnie palcem w klatkę piersiową. - Sprawdź, co się dzieje. A jakby czegoś próbował, to go przegoń. Zrobisz to dla kumpla?

- Jasne. - Dorzuciłem ciężkie westchnienie, żeby stwarzać jakieś pozory, klepnąłem go w ramię i ruszyłem do wyjścia. Byłem cholernie ciekawy, co tam się działo, więc szybko wziąłem swoją kurtkę i wyszedłem na zewnątrz. Nocną ciszę przerywały tylko dźwięki z wnętrza baru, oraz niewyraźne głosy gdzieś z boku budynku. Starając się robić jak najmniej hałasu, poszedłem w tamtą stronę, zatrzymując się przy rogu budynku i nasłuchując rozmowy Cassie i Ethana.

- Nie wmówisz mi, że o mnie zapomniałaś, że ci przeszło - powiedział chłopak. - Nie uwierzę.

- To już twój problem - odpowiedziała obojętnie Cass. Kusiło mnie, żeby wyjrzeć i zobaczyć, co tam się dzieje, ale nie chciałem, żeby mnie zauważyli.

- Spójrz na mnie i powiedz mi to prosto w oczy. - Ledwo dosłyszałem cichy głos Ethana. Cass odpowiedziała albo cicho, albo w ogóle. - Tak myślałem.

- Przestań, Ethan. Mam chłopaka - warknęła wściekła i chyba mu się wyszarpnęła. Spiąłem się cały, nasłuchując uważniej. O czym ona mówiła?

- To ten idiota, z którym dziś flirtowałaś, kiedy śpiewałaś - stwierdził wściekły. - Ten, do którego pobiegłaś, uciekając ode mnie. Kolega Louisa, tak?

Chwila! Czy on mówi o mnie? Myśli, że jestem jej chłopakiem? A może to ona zasugerowała wcześniej coś takiego, żeby się od niej odczepił? Cholera, czemu nie wyszedłem wcześniej...

- Z was dwóch to ty jesteś większym idiotą, Eth - odpowiedziała wymijająco. Potem zapadła cisza. I kiedy już miałem wyjrzeć, żeby spojrzeć, co tam się dzieje, usłyszałem jeden, charakterystyczny dźwięk.

Całowali się.

Zabolało. Zabolało i rozwścieczyło, chociaż przecież nie miałem powodu, by się wściekać. Nie była moja. Mogła robić, co chciała.

- Co ty do cholery wyprawiasz?! - warknęła. Była zdenerwowana. Nie chciała tego?

- Myślałem, że...

- To źle myślałeś. Mówiłam ci, mam chłopaka!

- Ciekawe... - parsknął. - To gdzie on teraz jest?! - zapytał kpiąco. Nie wahając się ani chwili, wyszedłem zza rogu starając się nie dać po sobie poznać, że stałem tam od kilku minut.

- Tu jesteś! - powiedziałem, jakbym dopiero co ją zobaczył. - Szukałem cię. Wszystko w porządku? - Podszedłem do Cassie i objąłem ją ramieniem. Dziewczyna wyraźnie się rozluźniła, wydawało mi się nawet, że odetchnęła z ulgą. Posłałem jej uśmiech, zachęcając do kontynuowania tej małej szopki.

- Tak, teraz już tak. - Potwierdziła, obejmując mnie w pasie i lekko się we mnie wtuliła. Modliłem się, by nie wyczuła tego, jak moje serce przyspieszyło bicie.

- Czy to naprawdę jest to, czego chcesz? - zapytał chłopak, na co Cassie przytaknęła. - W takim razie lepiej już pójdę. Szczęścia życzę - powiedział i odszedł, zostawiając nas samych.

Dziewczyna wypuściła głęboki oddech ulgi.

- Masz genialne wyczucie czasu - pochwaliła. - Swoją drogą, to co tu robiłeś?

Louis by mnie zabił, gdybym wygadał, że to on mnie wu wysłał.

- Jo powiedziała nam co nieco o twojej... słabości do Ethana. Potem zauważyłem, że wychodzi niedługo po tobie, więc postanowiłem sprawdzić, czy nie będziesz potrzebowała pomocy. - Nie skłamałem w końcu aż tak bardzo, prawda?

- A potem podsłuchiwałeś - dodała. Cholera. Wiedziała...

- Trochę. - Przyznałem się niechętnie.

- Trochę? - Spojrzała na mnie uważnie, unosząc brew do góry.

- No dobra, od początku. - Poddałem się. I ponownie skłamałem. Ale miałem nadzieję, że dzięki temu dowiem się, o czym rozmawiali wcześniej. Cassie roześmiała się cicho, kręcąc głową.

- No cóż, muszę ci za to podziękować - stwierdziła. - Uratowałeś mi skórę. - Uśmiechnęła się, a potem pocałowała mnie w policzek.

- Polecam się na przyszłość. - Mrugnąłem do niej.

- Uważaj, bo skorzystam - ostrzegła. A ja wcale bym się nie gniewał, gdyby spełniła tę groźbę.

- Chodź, wracamy. Zimno tu - powiedziałem. Cassie przytaknęła i razem wróciliśmy do baru.


TTH - dodatki [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz