Dodatek nr 9: Liam/Cassie - 24/I

505 50 4
                                    

Wracam z kolejną sceną! Po raz kolejny na prośbę mojej kochanej wiolaax: Pocałunek Lassie (rozdział 24, Liam).

***

Jak nie omieszkał zażartować sobie jakiś czas temu Zayn, Walentynki miałem prawie idealne. Ja, dziewczyna, w której jestem zakochany po uszy, film i... i właśnie Zayn. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Wprawdzie Malik obiecał zrobić coś, żeby ten wieczór zakończył się jakoś ciekawie, ale szczerze mówiąc bałem się wykonać jakikolwiek ruch w stronę Cass, żeby nie złamać obietnicy danej Louisowi. Wtedy prawdopodobnie on złamałby mi nos. Albo ręce. Albo jedno i drugie.

Musiałem jednak wykonać ruch w stronę drzwi, kiedy ktoś zaczął usilnie w nie pukać. Zayn nie zamierzał oderwać się od kanapy. Zaoferowałem się, że otworzę, więc łaskawie zastopował film. Leniwie dowlokłem się do drzwi i uchyliłem je. Ani trochę nie spodobało mi się to co tam zobaczyłem. Wciąż mając w pamięci nasze ostatnie spotkanie, ciśnienie mi podskoczyło, widząc Ethana.

- Co tu robisz? - powiedziałem głośniej i agresywniej niż zamierzałem. Chłopak tylko uśmiechnął się złośliwie. Zanim odpowiedział, obok mnie pojawiła się Cass.

- Ethan? - zapytała z niedowierzaniem.

- Cześć, Cass. - Uśmiechnął się do niej, ominął mnie i przytulił dziewczynę. A potem pocałował w policzek. Nic nie mogłem poradzić na to, że mnie to wkurzyło. Zamknąłem drzwi trochę mocniej, niż powinienem.

- Daruj sobie zgrywanie zazdrosnego chłopaka, Payne - prychnął z pogardą, obejmując Cassie. Akurat zazdrosnego udawać nie musiałem. Aż mnie skręcało w środku.

- O co ci chodzi, Eth? - Odsunęła się od niego i zbliżyła jakby bardziej w moją stronę. Wiedziałem, że to tylko z powodu tego udawanego związku, który najwyraźniej dalej chciała ciągnąć, ale i tak dało mi to satysfakcję.

- Nie wierzę w tę całą waszą szopkę, Cassie. - Roześmiał się. - Rozmawiałem z ludźmi z Doncaster. Nikt nic nie wie o waszym rzekomym związku i...

- Bo nikt ma nie wiedzieć. - Przerwała mu. - A przynajmniej miał... Zanim ogłosimy, że jesteśmy razem, chcemy trochę pobyć ze sobą bez tej całej presji i nagonki medialnej wokół.

- A jak to możliwe, że nikt wokół nie wie o tym, że rzekomo jesteście razem? - zakwestionował, krzyżując ręce przed sobą.

- Ja wiem. - Odezwał się Zayn, który nie ruszył się z kanapy, obserwując całą scenę z wygodnego miejsca.

- Okej, jedna osoba. Nikt więcej. Pytałem wszystkich.

- Jak widzisz, jesteśmy ostrożni. - Cassie powoli się irytowała. - Ethan, jeśli fatygowałeś się tu tylko po to, by udowodnić, że kłamię, to przykro mi, ale na darmo.

- Nie wierzę. - Szedł w zaparte, a ja naprawdę powoli traciłem cierpliwość.

- To już twój problem.

- Lou i Tasha mieli wokół siebie sześć osób, które pomagały im ukrywać to, że są razem. A wam wystarcza jeden Zayn? - prychnął. Odszedłem nieco na bok, by nie słuchać już jego gadania, które coraz bardziej mnie irytowało. Starałem się ignorować jego głos i jego obecność. Cass zdaje się sama chce sobie z tym poradzić.

- Nie chcemy nikogo w to mieszać. Nie chcę, żeby inni mieli takie kłopoty z Lou, jak wcześniej ze mną. - Dziewczyna dalej próbowała przekonać go do prawdy. A w zasadzie, to do kłamstwa. - Dlaczego nie możesz tego zrozumieć i pozwolić mi być szczęśliwą?

- Bo nie jesteś, Cass. Udajesz - odpowiedział spokojnie.

- Czemu jesteś taki uparty? - jęknęła ze zrezygnowaniem.

- Więc udowodnij.

- Że co? - Cass parsknęła, a ja spojrzałem na niego, jak na czubka. - Niby jak?

- Och, po prostu się pocałujcie i będzie po sprawie - palnął Zayn, zmęczony całą tą bezsensowną rozmową. Odwróciłem się w jego stronę, ale on zerknął na mnie tylko przez chwilę, cały czas wyglądając na zmęczonego tą sytuacją.

- Wcześniej go to nie przekonało - odpowiedziała Cass, a mnie przypomniał się nasz krótki pocałunek w Doncaster.

- Oj proszę cię, Cass. - Ciągnął Zayn, który chyba właśnie próbował wywiązać się ze swojej obietnicy o pomocy. - Wtedy ledwie zetknęliście się ustami. Ja mówię o takim prawdziwym, porządnym pocałunku. To raczej nie będzie problem, prawda?

Wiedziałem, że to głupie. Wiedziałem, że to kompletnie bez sensu, ale w tym momencie nie myślałem o niczym innym niż zrobienie tego, co sugerował Malik.

- Serio, Zayn? - prychnął Ethan. - To wszystko na co wpadłeś?

- A masz lepszy pomysł? No, chyba, że Cass zazwyczaj całuje się ze wszystkimi przyjaciółmi tak, jak ze swoim chłopakiem. - Wzruszył ramionami i opadł na oparcie kanapy, wyłączając się z rozmowy. A ja czekałem tylko na reakcję Cass.

- Niech będzie - powiedział Eth po krótkim namyśle i spojrzał wyzywająco na Cass.

- No chyba sobie jaja obaj robicie - parsknęła.

- Niby czemu? - zapytał Ethan.

- Czy ty w ogóle siebie słyszysz? To żałosne! - pisnęła nienaturalnie wysokim głosem. Denerwowała się. I to, nie wiedzieć czemu, podziałało na mnie jak impuls. - Nie mam pojęcia czemu ja w ogóle tłumaczę ci, jak dziecinnym pomysłem jest to, bym pocałowała swojego chłopaka po to, by udowodnić ci, że... - Nie miała możliwości dokończenia.

Podszedłem do niej i chwyciłem w talii, przyciągając ją do swojego ciała. Drugą dłonią objąłem jej policzek i zanim zakończyła swoją wypowiedź, pocałowałem ją. Na początku była zaskoczona, ale tylko przez chwilę. Ledwie sekundy później stanęła na palcach, jedną dłonią obejmując moją szyję, drugą wsuwając we włosy i w pełni oddała pocałunek. Nie obchodziło mnie to, że doszło do tego tylko po to, by udowodnić Ethanowi, że się myli. Tylko z powodu kłamstwa. Nie liczyło się nic poza tym, że ją obejmowałem, że ją całowałem, a ona przyciągała mnie bliżej siebie, oddając pocałunek. To przecież nie mogło być udawane, prawda? 

I właśnie wtedy, kiedy czułem się tak dobrze, jak chyba nigdy wcześniej, wszystko musiało się zawalić.

- Co to, do cholery, ma znaczyć?!

O kurwa. Louis.



TTH - dodatki [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz