Dodatek nr 13: alternatywna wersja wydarzeń po rozdziale 53/II, część 3 z 5.

479 49 8
                                    

Poniedziałek nadszedł zdecydowanie za szybko. Czułam, że w ogóle nie byłam gotowa na tę rozmowę, ale przecież nie mogłam się teraz wycofać. Gdybym odwołała spotkanie, Liam i tak drążyłby, i nie odpuścił. Tak więc już od trzynastej trzydzieści siedziałam jak na szpilkach, chociaż chłopak miał przyjechać dopiero za pół godziny. Piłam wodę dla uspokojenia, a potem odpłacałam to bieganiem do toalety. W końcu zasiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam głaskać mój brzuch, ukryty pod luźnym swetrem. To był niezawodny sposób na uspokojenie i odrobinę relaksu.

Aż w końcu Bentley zaczął szczekać, a chwilę później rozległ się dzwonek do drzwi. Zanim się podniosłam i doszłam do drzwi, pies już siedział przy nich, patrząc w drewnianą płytę jak na kawałek mięsa. A kiedy ją uchyliłam, znowu zaczął ujadać, biegając wokół nóg Liama jak szalony, czym prawie doprowadził do upadku chłopaka. Kiedy Payne zdołał w końcu wejść do środka, ukucnął przy czworonogu, który nie mógł się nacieszyć jego widokiem. Co było dziwne, bo widział go chyba tylko dwa, czy trzy razy. Ale z drugiej strony, Bentley szybko zaznajamiał się z ludźmi. Kiedy w końcu pies otrzymał oczekiwaną ilość czułości od mojego gościa, uciekł gdzieś w głąb domu. Dopiero teraz Liam zwrócił uwagę na mnie.

- Cześć, Cassie - powiedział z lekkim uśmiechem i pochylił się, całując mnie w policzek. Niezręczna atmosfera roztoczyła się między nami w zatrważająco szybkim tempie. Zaproponowałam mu coś do picia, ale odmówił, więc przeszliśmy do salonu. Oboje usiedliśmy na kanapie, jednak w znacznej odległości od siebie. Przez chwilę prowadziliśmy dość sztywną rozmowę o wszystkim i o niczym, ale w końcu Liam zapytał o powód, dla którego chciałam się spotkać. I tu zaczęła się wspinaczka pod górę.

- Chciałam się spotkać, bo... musimy porozmawiać - powiedziałam opornie.

- Tak, to wywnioskowałem z twojego telefonu - odpowiedział. - O co chodzi, Cass?

- Ja... - Zacięłam się. - Cholera, nie wiem, jak to powiedzieć. - Wzięłam głęboki oddech dla uspokojenia siebie i swoich pędzących myśli.

Przez dłuższy czas nic nie mówiłam, a on dawał mi czas na zebranie słów. Nie popędzał, nie dawał nawet żadnych oznak niecierpliwości. Po prostu siedział, z lekko zdezorientowanym i zmartwionym wyrazem twarzy, czekając.

- Jestem w ciąży Liam. - Wyznałam w końcu, w przypływie nagłej odwagi. Przez chwilę patrzył na mnie, zupełnie bez żadnej reakcji. Jakby zamarzł, zastygł w miejscu. Dopiero po chwili ściągnął brwi w wyrazie całkowitego zdezorientowania.

- Powtórz proszę?

- Jestem w ciąży - powiedziałam ponownie. Podciągnęłam luźny sweter do góry, ukazując czarną koszulkę opiętą na lekko wystającym już brzuchu. Chłopak w szoku rozchylił usta, a jego brwi powędrowały wysoko do góry. - Przepraszam, wiem, że powinnam powiedzieć ci wcześniej. - Dodałam niepewnie, kiedy przez dłuższy czas nic nie mówił. - Na początku nie chciałam w to wierzyć, miałam nadzieję, że testy się myliły. Potem, kiedy USG już to potwierdziło, ciągle wmawiałam sobie, że jest coś ważniejszego. Sprawy w LA, nagrywanie albumu, potem bałam się, że zwlekałam już za długo i nie wiedziałam, jak ci to powiedzieć, a dopóki nie było niczego widać, mogłam to swobodnie ukrywać, ale... - Przerwałam, by zaczerpnąć powietrza i poukładać chaotyczne myśli. - Już najwyższa pora. Nie mogłam dłużej tego odwlekać.

Dalej nic nie mówił, tylko patrzył i miałam wrażenie, że złość w nim powoli wzbiera.

- Nie mówię ci tego, bo czegoś od ciebie oczekuję. - Dodałam jeszcze, żeby wszystko było jasne. Nie chciałam go do niczego zmuszać. - Po prostu nie chciałam tym razem decydować za ciebie. Jeśli chcesz się włączyć w jego życie, to ja oczywiście nie mam nic przeciwko, ale...

TTH - dodatki [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz