Dodatek nr 10: Liam

502 45 8
                                    

Przedostatnia już scena na prośbę wiolaax: Chciałabym również przeczytać jaka jest reakcja Liama na wiadomość, że Cass go "zdradziła" oraz jego reakcja na jej chorobę :).

Pozwoliłam sobie rozdzielić to na dwie części, więc póki co zapraszam na fragment o tym, jak Liam dowiaduje się o "zdradzie".

***

Coś było nie tak. Cholera, czułem, że coś się działo i wiedziałem, że Cass nie mówi mi prawdy. Chciałem jej wierzyć, kiedy mówiła, że po prostu zaprzyjaźniła się z Andym i tylko dlatego często się spotykają, ale coś mi w tym wszystkim nie pasowało. I jeśli ona nie chciała mi powiedzieć, co się tak naprawdę dzieje, być może on to zrobi. Przynajmniej taką miałem nadzieję, dlatego nie myśląc wiele po prostu wsiadłem do auta i ruszyłem pod jego dom. Miałem szczęście, bo jego samochód stał na podjeździe. Opuściłem swój pojazd i pewnym krokiem skierowałem się pod drzwi, od razu wciskając dzwonek. Wcisnąłem dłonie w kieszenie kurtki, by ukryć zdenerwowanie. Nie czekałem długo zanim Brown pojawił się w drzwiach, ubrany jedynie w dresowe spodnie.

- Liam. - Był mocno zaskoczony moją obecnością. Spojrzał nerwowo do środka mieszkania, a potem znowu na mnie. - Co tu robisz?

- Mogę wejść? - zapytałem. Chyba nie zamierzał mnie trzymać w progu. - Chciałem porozmawiać.

- Umm... Tak, jasne. Wejdź. - Odsunął się i przepuścił mnie. Wszedłem do środka, kierując się za jego wskazówką do salonu.

- Nie będę przedłużał. Chodzi o Cass - powiedziałem od razu.

-Tak myślałem. - Uśmiechnął się lekko. - Nie wiem, co dokładnie wiesz, więc może... - Urwał, kiedy gdzieś w domu rozległ się trzask drzwi.

- Masz gościa? Jeśli przyszedłem nie w porę, to... - Tym razem to ja urwałem, słysząc tak dobrze znany mi głos.

- Wiesz, Andy, chyba zacznę nosić w torbie zapasowe spodnie bo w tych twoich wyglądam jak klaun - zaśmiała się i już po chwili weszła do salonu. Uśmiech z jej twarzy zniknął, kiedy mnie zobaczyła. Co do cholery?! Miała na sobie jego ubrania. Jego koszulkę i jego spodenki. Jej włosy były mokre. Tak, jak i jego.

Wszystko zaczęło mi się składać w całość. Te ich wszystkie spotkania, niby nic nie znaczące. Niby przyjacielskie. Kłamała mi prosto w oczy mówiąc, że nic się nie dzieje, że wszystko jest w porządku. A ja wmawiałem sobie, że to tylko ja mam urojenia. Że coś sobie ubzdurałem, bo przecież nie zrobiłaby mi tego. Przecież mnie kochała. Przecież by mnie nie zdradziła. Najwyraźniej nie mogłem się bardziej pomylić.

- Liam... - odezwała się, ale nawet nie wiedziała co powiedzieć. Ja też nie wiedziałem. Wiedziałem za to, co muszę zrobić.

- Ty sukinsynu! - warknąłem wściekły, rzucając się na Andy'ego, a moja pięść uderzyła prosto w jego twarz. - Pieprzysz moją dziewczynę! - Przycisnąłem go do ściany i po raz drugi wymierzyłem cios. Zamachnąłem się trzeci raz, ale Brown zdołał mnie odepchnąć. Zanim ponownie do niego dopadłem, Cass wbiegła między nas. Stanęła przede mną, zapierając dłonie na mojej klatce piersiowej, kiedy nadal chciałem ruszyć w stronę mojego przeciwnika. Odsunąłem się od niej natychmiast. Nie chciałem jej dotyku. Nie potrafiłem nawet na nią spojrzeć nie wyobrażając sobie jej i Browna razem.

- Liam, to nie tak... - zaczęła spokojnie.

- Myślałem, że mu powiedziałaś! - Brown starł dłonią krew, która spływała z jego rozbitej wargi.

- Więc pomyślałeś, że to w porządku pieprzyć czyjąś dziewczynę, jeśli jej chłopak o tym wie?! - krzyknąłem. Nie do wiary! Naprawdę jest takim idiotą?!

- Liam, przestań! - Dziewczyna podniosła głos. - Pozwól mi wyjaśnić!

- Co wyjaśnić, Cass? - Spojrzałem na nią ze złością. - Mam już dość twoich ciągłych wymówek! Ciągłych kłamstw i krętactw. Możesz mi w końcu powiedzieć prawdę? Okłamujesz mnie od dłuższego czasu, myślisz, że tego nie widzę?! - Byłem wściekły. Cholernie wściekły. Miarka w końcu się przebrała. Koniec łykania jej historyjek. Chciałem prawdy. Teraz. Nieważne, jak bolesna miałaby być.

- Liam, proszę... - Zbliżyła się w moją stronę, ale po raz kolejny się cofnąłem. Widziałem, że ją to zabolało. Ale z pewnością nie mniej niż mnie widok, który tu zastałem.

- Możesz spojrzeć mi prosto w oczy i powiedzieć, że między tobą a nim nic nie ma? - zapytałem, patrząc jej prosto w oczy. Przez chwilę patrzyła na mnie, nie wiedząc, co powiedzieć. Kilkakrotnie otwierała usta, ale nic nie powiedziała. W końcu wypuściła cicho powietrze z płuc i spuściła głowę. To mówiło więcej, niż jakiekolwiek słowo. A jednak...

Cały czas, nawet jeszcze przed chwilą, miałem nadzieję, że wyśmieje mnie prosto w twarz. Że powie, że coś sobie wmówiłem i że nic nie ma między nią a Brownem. Że podejdzie, powie, że mnie kocha i mnie pocałuje, a potem wyjaśni, co tak naprawdę się dzieje. Cholera, wolałbym nawet, żeby się na mnie wydarła, że przesadzam i jestem zazdrosnym idiotą, który jej nie ufa.

Ale nie. Zamiast tego poczułem, jak mój świat się zawala. Jak wszystko, co budowaliśmy razem przez ostatnie miesiące ląduje w śmieciach. Cały mój wysiłek, by w końcu zdobyć dziewczynę, którą kocham poszedł na marne. Miałem wrażenie, jakby ktoś wyrwał mi serce i zmiażdżył.

Nie. Nie ktoś. Cassie.

Odetchnąłem głęboko. Mój oddech był drżący i dopiero teraz poczułem jak oczy mnie pieką. Odwróciłem się od niej, nie mogąc na nią patrzeć. Miałem ochotę coś rozwalić. Najchętniej całe to miejsce. Jego miejsce. Zaciśnięte pięści wbiłem w ścianę i próbowałem się uspokoić. Opanować oddech. Szybkie bicie serca. Tę cholerną złość, która rozwalała mnie od środka. Ale kiedy tylko choć trochę mi się udało, przed oczami stawał mi widok ich, razem.

- Nie wierzę - powiedziałem pod nosem, kręcąc głową.

- Przepraszam... - szepnęła cicho smutnym głosem. Przepraszam? Tyle miała mi do powiedzenia? Odwróciłem się wściekły, wbijając w nią spojrzenie. Wyglądała na załamaną, przybitą. Jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła. Jakby to ona była tu poszkodowana.

- Przestań - warknąłem, kiedy patrzyła na mnie, jakby oczekiwała, że jej wybaczę. Nie potrafiłbym. - To koniec - powiedziałem ostro, żeby wszystko było jasne. Zabolało ją. Tak samo, jak zabolało mnie.

Musiałem wyjść. Musiałem odwrócić się i wyjść stąd, ale nie potrafiłem. Bo wtedy to naprawdę oznaczałoby koniec. A choć w tej chwili nienawidziłem jej cholernie mocno, to jednak wciąż tak samo mocno ją kochałem.

- Z nami koniec - powtórzyłem, bardziej by przekonać samego siebie. Koniec.

W końcu zrobiłem jeden krok. A za nim drugi i jeszcze kolejny, coraz pewniej kierując się w stronę drzwi. Nie patrząc na nią. Nie oglądając się za siebie. Wyszedłem na dwór na zimne powietrze, które jednak ani trochę nie pomogło mi ochłonąć. Wsiadłem do auta i jak najszybciej odjechałem spod domu Browna. Moim pierwszym przystankiem był sklep, z którego wyszedłem z zapasem wódki. Moim drugim przystankiem był dom. Musiałem choć na chwilę zapomnieć, przestać o tym myśleć. A upicie się było jedynym znanym mi sposobem.

TTH - dodatki [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz