Dodatek nr 6: Harry - 11/I

496 41 5
                                    

No i zgodnie z obietnicą jest kolejny. Ponownie dla mojej kochanej wiolaax ♥: Jak zachowuję się Liam wobec chłopaków po wyjściu Cass z ich domu (rozdział 11) + tu chciałabym po raz kolejny przeczytać to z perspektywy Liama ale ktoś inny nie byłby zły :P

No to jest Harry :).

***

Trzaśnięcie drzwiami jasno dało nam do zrozumienia, że Cassie wyszła. I to w mało pozytywnym nastroju. Nie żeby mnie to dziwiło. Nerwowo zaczęliśmy po sobie spoglądać. Zrobiło się jeszcze bardziej nerwowo, kiedy Liam wrócił do kuchni. Spojrzałem niepewnie po chłopakach. Niall ze stresu przygryzał wargę, tak jak ja szukając wsparcia albo ratunku we mnie i w Zaynie. A Zayn właśnie szykował się do ewakuacji. Tchórz.

- Wiedziałem, że to się tak skończy! - warknął Liam, uderzając pięścią w stół. Był wściekły i w sumie, to nawet mu się nie dziwiłem. On jako jedyny od samego początku był przeciwny temu wszystkiemu. - Wiedziałem, mówiłem wam i jak zwykle miałem rację! Tylko czemu, do cholery, dałem się wam namówić, do brnięcia w ten kabaret?

- Bo Louis nas o to poprosił. - Przypomniał mu Niall. - A ty jako dobry przyjaciel się zgodziłeś. - Chciał jakoś rozluźnić sytuację.

- Albo po prostu dla świętego spokoju - dodałem.

- Że też jakoś nigdy nie wyszło mi to na dobre - prychnął, chodząc nerwowo w tę i z pwrotem. - Jesteśmy wszyscy idiotami, a ja największym, bo się na to zgodziłem! To było do przewidzenia. Że Cass się dowie i się wkurzy.

- I jeszcze nam się dostało rykoszetem - westchnąłem. Po minie Liama pożałowałem tego, że w ogóle się odezwałem.

- Serio to jest dla ciebie największe zmartwienie?! - prychnął wściekły. - Że dostałeś po dupie, zresztą całkiem słusznie?

- Daj spokój Liam. Przecież nic takiego wielkiego się nie stało...

- Nie wkurzaj mnie, Harry! - krzyknął. A ja aż się skuliłem. Taki malutki się zrobiłem pod wpływem jego gniewnego głosu i jeszcze bardziej gniewnego spojrzenia. - Widziałeś ją w ogóle? Jest załamana! Zawiodła się na dwóch najbliższych osobach i przyszła do nas po pocieszenie...

- Miałeś nadzieję, że okażesz się jej księciem na białym koniu, a tymczasem jeszcze bardziej ją dobiłeś - westchnął NIall.

- Tu już nawet nie chodzi o mnie! - warknął coraz bardziej wkurzony.

- Chociaż twoje szanse u niej zmalały po tym, jak zawiodłeś jej zaufanie - kontynuował.

- W tym momencie mam gdzieś moje szanse u niej! Wszyscy zawiedliśmy jej zaufanie. Wyszła stąd ze łzami w oczach! A wiecie, jakie to uczucie, widzieć w takim stanie kogoś, na kim wam cholernie zależy?! - zapytał z wyrzutem.

- Teraz nie wygląda na taką zdołowaną. - Zauważyłem, spoglądając na Cass i Zayna przez okno. - Zaynie chyba ją udobruchał. - Dodałem. Dziewczyna akurat zaśmiała się i szturchnęła siedzącego obok niej Malika ramieniem. Liam podszedł, ciągle buchając złością na prawo i lewo. Niall też znalazł się obok mnie, wlepiając wzrok w widok za oknem.

- No. Wygląda na to, że ty zebrałeś opierdol, a on zbiera laury - skomentował Horan. Liam nic nie odpowiedział, tylko odwrócił się na pięcie i poszedł na górę do swojego pokoju, co zaakcentował głośnym trzaśnięciem drzwiami. No to mamy przewalone do końca dnia. Albo tygodnia.

- Nie musiałeś go dobijać, Niall.

- Mówię, co widzę. - Wzruszył ramionami. - Mamy coś na deser?


TTH - dodatki [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz