Dodatek nr 17: bonus - Lassie

586 46 4
                                    

Weszłam do domu cicho zamykając drzwi na wypadek gdyby Theo spał. Zsunęłam ze stóp buty i odwiesiłam kurtkę na wieszak, klucze odkładając na półkę. Dzisiejszy dzień w studio, mimo iż nie był długi, całkiem mnie wymęczył. Miałam ochotę zwinąć się w kłębek na kanapie, okryta ciepłym kocem w pokoju mojego syna i zasnąć słuchając, jak Liam nuci mu do snu.

Powolnym, ociężałym krokiem ruszyłam w stronę pokoju dziecięcego. Jak podejrzewałam, mój syn spał, więc jedynie upewniłam się, że jest dobrze przykryty i cicho wyszłam z jego pokoju, kierując się do sypialni. Na łóżku, z twarzą ukrytą w dłoniach, siedział Liam, zapewne równie zmęczony jak ja. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że już za chwilę będziemy razem leżeć i się lenić. Przynajmniej do czasu, aż Theo się nie obudzi.

- Jestem wykończona - mruknęłam, rzucając się na łóżko na brzuch. Byłam przekonana, że Liam od razu do mnie dołączy, ale jednak nie. On dalej siedział na brzegu łóżka, bez ruchu. Poczułam nieprzyjemny ścisk w żołądku kiedy pomyślałam, że coś się stało. - Liam? - Podniosłam się i przysunęłam bliżej, klękając obok niego. - Wszystko w porządku? - Objęłam dłonią jego nadgarstek, ciągnąc go lekko, by zabrał dłonie od twarzy. Zrobił to, od razu biorąc moją rękę w swoją, przysunął ją do ust i ucałował. Uśmiechnęłam się na ten gest, ale zaraz mój uśmiech zbladł, kiedy zobaczyłam wyraz jego twarzy. Wyglądał na przybitego i choć nie płakał teraz, to z pewnością nie dawno, bo jego oczy wciąż jeszcze były załzawione. - Hej, kochanie. Co się stało? - zapytałam łagodnie, dłonią przekręcając jego twarz w swoją stronę. Przez chwilę patrzył w moje oczy, a potem spuścił wzrok na moją rękę, którą obejmował swoimi.

- Mama właśnie dzwoniła - zaczął cicho. Słyszałam jak walczył z drżącym głosem. - Dziadek zmarł w szpitalu - dodał i zacisnął powieki, spod których wypłynęły łzy. A moje serce niemal pękło przez ten widok.

- Liam. - Przyciągnęłam go do siebie, pozwalając mu wtulić się we mnie. Jego ręce oplotły mnie mocno w talii. Przysunęłam się jeszcze bliżej i siadłam okrakiem na jego kolanach. - Tak mi przykro - powiedziałam cicho, głaszcząc go po plecach i karku. Nie wiedziałam, co innego mogłam powiedzieć. W zasadzie raczej nie było nic, co mogłabym dla niego zrobić. Poza byciem obok i wspieraniem go. Więc siedziałam tak, trzymając go przy sobie, co jakiś czas składając na jego czole lub skroni pocałunki, a on trzymał mnie mocno w swoich ramionach, wtulając się we mnie całym sobą. Spędziliśmy tak dobrych kilka minut. W końcu odsunął się ode mnie, zsuwając dłonie z moich pleców na biodra. Ja swoje ułożyłam na jego policzkach, wycierając je z mokrych śladów i ucałowałam w czoło.

- Przepraszam - odezwał się, pociągając nosem. Ściągnęłam brwi zdezorientowana.

- Za co niby? - Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o czym on mówi. Nie patrzył na mnie, ale nie zmuszałam go do tego, chociaż miałam ogromną ochotę spojrzeć w jego oczy i go pocałować.

- Za siebie. - Wzruszył ramionami, jakby garbiąc się mocniej w sobie. - Wszyscy wiedzieliśmy, że to się niedługo stanie...

- Przestań - powiedziałam stanowczo, podnosząc jego twarz tak, by na mnie patrzył. Musiał dobrze zrozumieć, co chcę mu przekazać. - Nie przepraszaj mnie za takie rzeczy. Nigdy. I co z tego, że wiedzieliśmy? Do czegoś takiego nie można się przygotować. Śmierć kogoś bliskiego boli. Spodziewana, czy nie.

Kiwnął lekko, westchnął, a potem oparł głowę o moje ramię.

- Miałem nadzieję, że uda mi się go jeszcze raz odwiedzić - wyznał drżącym głosem. Ponownie go objęłam, przejeżdżając dłonią po jego karku.

- Przynajmniej udało mu się poznać prawnuka. - Starałam się szukać pozytywów i chyba mi się udało, bo odsunął się ode mnie z uśmiechem na twarzy.

- Był wtedy naprawdę szczęśliwy - przyznał. Uniósł dłoń do mojej twarzy i pociągnął ją lekko w dół, by móc zostawić na moich ustach czuły pocałunek. - Dziękuję.

- Umm... Za co?

- Za Theo - odpowiedział, uśmiechając się, chociaż jego oczy nadal były smutne.

- No wiesz, ty też miałeś w tym dość spory wkład - zaśmiałam się. - Sama raczej bym nic nie zdziałała.

Również się zaśmiał i ponownie pocałował moje usta.

- I za to że jesteś też dziękuję - dodał, całując mnie jeszcze raz. - I za to, że zawsze wiesz co powiedzieć i co zrobić, żebym poczuł się lepiej. - I kolejny raz.

- Cieszę się, że mi się to udaje - przyznałam, uśmiechając się szeroko. - Od tego tu jestem. - Tym razem to ja pochyliłam się, by go pocałować. I tak siedzieliśmy, całując się jak nastolatki i obłapiając się. Ja dłońmi targałam mu włosy i drapałam po karku, on masował moje plecy.

I kiedy skradł mi kolejnego całusa, z pokoju obok dobiegł nas dziecięcy płacz. Oboje wypuściliśmy z siebie westchnienia pełne niezadowolenia, że to już koniec naszej wspólnej chwili.

- Ja pójdę - odezwałam się, odsuwając się od mojego mężczyzny. Chciałam wstać z jego kolan, ale jego ręce ponownie znalazły się wokół mnie. - Liam, dziecko nam płacze.

Nie odpowiedział nic, tylko wstał ze mną na rękach, przesuwając dłonie na moje uda, by lepiej mnie podtrzymać i podrzucił lekko do góry.

- No przecież idziemy - powiedział. Nie protestowałam, tylko oplotłam nogami jego biodra i pochyliłam się, przyciskając usta do jego policzka. Liam przeszedł ze mną do pokoju obok i odstawił na ziemię dopiero przy kołysce Theo. Pochyliłam się, biorąc naszego syna na ręce.

- Dzień dobry, Książę. - Przytuliłam go do siebie, całując jego delikatne czółko. - Co się dzieje, hmm? Jesteś głodny?

- Jadł niecałą godzinę temu. Niewiele przespał. Może trzeba cię przewinąć, co? - Wziął go ode mnie i po chwili już wiedział. - Tak. Trzeba go przewinąć - potwierdził, marszcząc zabawnie nos. I kiedy chciałam przejąć małego, Liam odmówił, pchając mnie lekko w stronę drzwi. - Dopiero wróciłaś. Idź coś zjedz, a ja się zajmę tym problemem.

Spojrzałam na niego z wdzięcznością i po chwili mocno pocałowałam.

- Kocham cię.

- Wiem - zaśmiał się. Tak po swojemu, tak, jak kocham, całą buzią, ze zmarszczkami wokół oczu i błyskiem w nich. Puścił mi oczko, potem odwrócił się do przewijaka, a ja wyszłam z pokoju z uśmiechem na ustach.

Obudziłam się wtulona w Liama, w połowie leżąc na nim, oraz z psem utulonym do moich ud. Przez elektryczną nianię słyszałam spokojny oddech śpiącego syna, więc mogłam jeszcze przez chwilę polenić się w ramionach mojego faceta. Z ciekawości sięgnęłam po telefon, by zobaczyć, która jest godzina. A kiedy zobaczyłam, że spałam niecałą godzinę, naprawdę się zdziwiłam, bo byłam dość wypoczęta.

Nie chciałam wstawać, ale nie chciało mi się także spać. Postanowiłam więc przejrzeć co w internecie piszczy. Standardowo obleciałam wszystkie po kolei strony, serwisy i portale, które lubię. Na koniec został mi tylko Instagram. A tam, ciekawa niespodzianka na profilu Liama, który wstawił zdjęcie mnie. Zwiniętej w kłębek i śpiącej na środku łóżka, z psiakiem drzemiącym tuż obok mnie. Całość okraszona była bardzo zwięzłym i wymownym podpisem.

Moje największe życiowe szczęście.

A ja z czystym sercem mogłam powiedzieć o nim to samo.



I to by było na tyle z dodatków. Dziękuję za wszystkie Wasze zamówienia, które pozwoliły mi jeszcze raz przeżywać niektóre sceny, spojrzeć na nie z innej perspektywy i w ogóle powrócić do tej historii, do której chyba zawsze będę miała wielki sentyment, chociaż czytając pierwsze rozdziały, łapię się za głowę na widok tego, co pisałam XD.

Przepraszam też wszystkich tych, których zamówień nie zrealizowałam. Wybaczcie, Koty ♥

Dziękuję za wszystkie wejścia, głosy i komentarze.

No i zapraszam na mój profil, gdzie znajdziecie trzy aktualnie tworzone prace. Może któraś z nich przypadnie Wam do gustu.

Dziękuję Wam!

Buźka ;) xx

TTH - dodatki [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz