Dodatek nr 15: Zayn 4/II

448 32 0
                                    

andzial15: Mogłabyś napisać rozdział (...) z perspektywy Zayna, gdy ten odwiedza Cass w szpitalu?

oraz

ninvxi: Chialbym poprośić o scenę jakąś w szpitalu z perspektywy Andy'ego lub Zayn'a



W końcu się odważyłem. Zrobiłem kolejne okrążenie i już trzeci raz podjechałem pod szpital. Z tą różnicą, że tym razem w końcu wysiadłem z auta i stanowczo wszedłem do środka, chowając twarz pod kapturem. Szedłem korytarzami zgodnie ze wskazówkami Andy'ego, aż w końcu zobaczyłem wejście na skrzydło, gdzie miała leżeć Cass. Wziąłem głęboki wdech i pewnym krokiem ruszyłem do przodu. Pchnąłem szerokie drzwi, które zaraz zamknęły się za mną z łoskotem i ruszyłem pod odpowiedni pokój.

- Przepraszam! - Rozległ się za mną kobiecy głos. Cholera! - A pan to do kogo? - zapytała wychodząc zza blatu czegoś na rodzaj recepcji.

- Dzień dobry. W odwiedziny do znajomej. Zajmę tylko chwil...

- Zapraszam tutaj - powiedziała stanowczo i wróciła na swoje stanowisko. Podszedłem z nią, stając po drugiej stronie blatu. - Najpierw trzeba się zameldować - pouczyła mnie. - Poproszę dane pacjentki.

- Cassie Tomlinson - odpowiedziałem, stukając nerwowo palcami o udo.

- Tomlinson, Tomlinson... - mruknęła, wpatrując się w ekran komputera, gdzie przed chwilą coś wpisała. - Cassadra, jest.

Uśmiechnąłem się na samą myśl o jej reakcji na zwracanie się do niej "Cassandra".

- No, ja do niej. - Uśmiechnąłem się i ruszyłem.

- Chwileczkę! - powiedziała nie głośno, ale takim tonem, że aż mnie ciarki przeszły. Co za babsko. - Nie może pan ot tak sobie do niej wejść. Pani Tomlinson nie przyjmuje każdego. Pana godność?

Kurwa, wiem i nie ma mnie na tej śmiesznej liście, dlatego próbowałem się przemknąć...

- Zayn Malik - przedstawiłem się, starając się nie dać po sobie poznać zrezygnowania. Pozostawało mi liczyć na cud i farta. Bo przecież nie mogłem podać się za Andy'ego czy Javiego. Ich z pewnością dobrze tu znają. Kobieta spojrzała na listę i pokręciła głową.

- Przykro mi. Nie jest pan zapisany, więc nie mogę pana wpuścić. Proszę opuścić...

- Pani wybaczy, ale guzik mnie ta lista obchodzi - przerwałem jej i ruszyłem na korytarz.

- Tak nie można! Proszę wrócić! - krzyknęła za mną, ale przyspieszyłem słysząc jeszcze, jak dzwoni po ochronę. Szybkim krokiem minąłem dwie pielęgniarki, które popatrzyły na mnie dziwnie i już prawie byłem przy drzwiach Cass, kiedy poczułem na obu ramionach dwie pary rąk. Ochrona mnie złapała. Zaczęli mnie ciągnąć w stronę wyjścia, a ja starając się być względnie cicho żądałem, by dopuścili mnie do Cass. No musiałem się z nią zobaczyć i wydusić z niej to wszystko! Pielęgniarki które wcześniej minąłem spojrzały na mnie znowu.

- Proszę jej powiedzieć, że tu jestem i muszę się z nią zobaczyć! - Spojrzałem na jedną z nich błagalnie. Kobieta skinęła głową i poszła do pokoju Cass. Ochroniarze jakby zluzowali uścisk, a ja korzystając z okazji wyrwałem się i pobiegłem do przodu. Nie czekając na zaproszenie otworzyłem szerzej drzwi, w których stała już pielęgniarka i wyminąłem ją, stając na środku szpitalnej sali. 

Zamurowało mnie, kiedy ją zobaczyłem. Bladą, chudą, zmęczoną, z worami pod oczami. 

Widząc mnie wytrzeszczyła oczy mocno zaskoczona, podnosząc się na łokciach, co miałem wrażenie przyszło jej z trudem. Otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale ją uprzedziłem.

TTH - dodatki [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz