Dodatek nr 13: alternatywna wersja wydarzeń po rozdziale 53/II, część 5 z 5.

512 47 9
                                    

Przed odpowiedzią uratowało mnie łupanie do drzwi. Chciałam wstać, ale Liam kazał mi siedzieć i odpoczywać. Sam podniósł się i poszedł otworzyć.

- Co do cholery, stary?!

- Gdzie jest Cass?

- Co się dzieje i czemu nikt nam nic nie mówi?

- Czy żadne z was nie potrafi odebrać pieprzonego telefonu?!

Głośne, pełne pretensji i zdenerwowania głosy Zayna, Louisa, Charlie i Harry'ego rozległy się, jak tylko Liam otworzył drzwi. Jedno mówiło przez drugiego i ciężko było cokolwiek z tego zrozumieć.

- Cass jest w salonie. Może pójdziemy tam i wyjaśnicie...

- Ooo, zaraz sobie wszystko dokładnie wyjaśnimy, Payno! - Wyraźnie wzburzony Louis przerwał mu i chwilę później szybkimi krokami znalazł się w salonie. - Cassie! - Kiedy zobaczył, że jestem cała i zdrowa odetchnął z ulgą. Usiadł obok mnie i przytulił mocno. - Wszystko w porządku? - zapytał, delikatnie kładąc dłoń na moim brzuchu. Chwilę później do pomieszczenia wpadli Zayn, Harry, Charlie i Javi. Za nimi zdezorientowany Liam i Tasha, która wyglądała jakby najchętniej wystrzelała całe towarzystwo po pysku.

- Mówiłam, żeby czekać i nie panikować. Ale przecież oni się prawie posrali i MUSIELI się tu wszyscy zwalić - powiedziała, patrząc na mnie przepraszająco, bezradnie rozkładając ręce. - Jakby mogli, to ściągnęliby tu jeszcze Nialla i Jas z Irlandii.

- Ale co się w ogóle dzieje i skąd ten nalot? - zapytałam, rozglądając się po nowo przybyłych. Znowu każdy zaczął mówić na raz i kompletnie nic nie rozumiałam. - Cicho być! - krzyknęłam, co na szczęście podziałało. - Tasha, wydajesz się być jedyna rozsądna tutaj. Możesz?

- Jakaś fanka widziała, jak podjeżdżacie pod szpital i pstryknęła wam kilka zdjęć. Od razu wrzuciła do Internetu no i zaczął się szum, że niby masz nawrót choroby, albo Bóg jeden wie co jeszcze. Louis od razu domyślił się, że chodzi o... - Urwała, zerkając dyskretnie na chłopaków. Póki co Zayn, Javi i Harry jeszcze o niczym nie wiedzieli. - Dzwoniliśmy do ciebie, ale nie odbierałaś. Liam był poza zasięgiem, więc Lou zaczął dzwonić po wszystkim znajomych, siejąc zamęt i panikę. Wszyscy zaczęli dzwonić do was na raz, więc linia ciągle była zajęta i ruszyła akcja "nalot". I oto jesteśmy.

- Cassie, czy coś się stało z...

- Nie, Charlie, nikomu nic się nie stało. Przewróciłam się, więc pojechałam na badanie, by upewnić się, że wszystko w porządku. - Wyjaśniłam, starając się zachować spokój. Już wystarczająco się dzisiaj nadenerwowałam.

Zayn, Harry i Javi wyraźnie odetchnęli z ulgą, Styles nawet rzucił jakiś komentarz pod nosem. Jednak Charlie i Lou przejęli się moimi słowami.

- Jak to przewróciłaś się? Zakręciło ci się w głowie? - zapytała zmartwiona Francuzka.

- Cass, musisz bardziej na siebie uważać! - Skarcił mnie Louis, a ja nie mogłam powstrzymać się przed wywróceniem oczami. No litości!

- Przecież wiem! Nie wyrżnęłam specjalnie, Lou - mruknęłam zirytowana.

- Chwila. Czemu traktujemy Cass jak jajko, które może się zbić przy upadku? - Javi posłał nam pytające spojrzenie. Zayn i Harry również spojrzeli na nas zaciekawieni. A ja odetchnęłam ciężko na samą myśl o kolejnym tłumaczeniu, które mnie czeka.

- To tak skracając historię do minimum... jestem w piątym miesiącu ciąży. Będziecie wujkami, gratuluję. - Walnęłam prosto z mostu. 

I się zaczęło. Ten sam wysyp pytań. Jak to? Z kim? Czemu nie mówiłam wcześniej? Od kiedy wiem? Kto wiedział? Kto wie? Jak to będzie wyglądało? Chłopiec czy dziewczynka? I miliard innych.

TTH - dodatki [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz