Rozdział 25

236 27 0
                                    

-Pheobe, ale ja tak nie myślę.

-Yhym.

Podszedł do mnie bliżej, złapał za lewe ramię, a drugą ręką uniósł mój podbródek, abym spojrzała mu prosto w oczy.

-Zależy mi na tej znajomości i dla mnie jest to męczące, kiedy nie mam cię w ramionach, kiedy nie mogę cię poczuć. Pheobe to moja wina. Najzwyczajniej mnie ponosi. Wybacz mi.

Zaczął zmniejszać dystans miedzy nami, gdy po pomieszczeniu rozniósł się wrzask.

-Jai?! Co ty robisz z tą dziewczyną?! Ty...- poleciała wiązanka przekleństw, które wolę nie powtarzać.

Na początku było mi żal tego chłopaka, który właśnie wpadł, jak przysłowiowa śliwka w kompot. Im była bliżej tym coraz bardziej byłam rozczarowana. Młoda dziewczyna w wieku około 20 lat, piękna, o naprawdę zgrabnych nogach kierowała się w naszą stronę. Po chwili poczułam szarpnięcie i usłyszałam uderzenie z otwartej reki w twarz.

-Jai, jak możesz mi to robić?! Jeszcze wczoraj mówiłeś mi, że kochasz tylko mnie, a teraz co?! Jej też tak mówisz?! Jak mogłeś tak nas obie oszukiwać?! Jesteś zwykłym dupkiem!- ze łzami w oczach odwróciła się i wybiegła z budynku.

Byłam zszokowana. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Jai? Jaki Jai? Oszukiwał mnie... To nie był mój Luke, którego znałam, to był jej Jai, ktoś zupełnie inny. Był oszustem. Zawiodłam się.

-Myślałam, że jesteś inny...- wyszeptałam i poszłam po dzieci, aby zabrać je do domu. Nie chciałam tam dłużej być. Uciekłam.



_________________________________
No chyba nie myśleliście, że będzie tak kolorowo przez cały czas, co? DRAMA TIME! Dobra to ja idę rysować, a wam jak się nudzi to polecam poczytać "but for real?" Które znajdziecie na moim profilu.

Do następnego x

Portal Randkowy✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz