Wakacje. Tylko na to czekałam. Nareszcie koniec bezsensownego przesiadywania w dusznym pomieszczeniu i gapienia się bez celu na tablicę. Odetchnęłam. Właśnie wracałam z zakończenia roku szkolnego z moją przyjaciółką Gwen.
- Nareszcie! Wolność! - krzyknęła wyrzucając ręce do góry.
- Nom. Teraz tylko pakować się i jechać nad morze...
- Ja nie. Lecę przecież do Hiszpanii - przypomniała mi. Gadała już o tym od dobrych paru dni.
- Wiem. Mówiłam głównie o sobie. I co ja bez ciebie zrobię? - spytałam. Zazwyczaj spędzałyśmy wakacje razem.
- Spokojnie, Sue, zobaczymy się w sierpniu... - spojrzała na mnie spod grzywki. Jestem od niej (jak z resztą od większości moich rówieśników) dużo wyższa.
- Też mi pocieszenie.
- Przecież ja też będę tęsknić...
Doszłyśmy do skrzyżowania. Przytuliłyśmy się na pożegnanie. Gwen wyjeżdżała jutro rano.
- No to... Do zobaczenia! - powiedziała i poszła szybkim krokiem w kierunku swojego domu.
Stałam tam jeszcze chwilę, po czym odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w przeciwną stronę niż moja przyjaciółka. Postanowiłam skrócić sobie drogę i iść przez nieduży lasek. Gdy pokonałam pierwsze kilka metrów ścieżki, poczułam na sobie czyiś wzrok. Rozejrzałam się, jednak nikogo nie zauważyłam. Przyspieszyłam nieco. Po paru krokach ujrzałam coś, czego w tej chwili spodziewałam się najmniej. Mianowicie kartkę przymocowaną do drzewa. Podeszłam do niej i zerwałam ją. Była na niej narysowana szczupła postać bez twarzy. O nie. Nie. Wiem co to znaczy. Od kilku dobrych miesięcy interesowałam się creepypastami. Mam przerąbane.
Rozejrzałam się jeszcze raz. W oddali dojrzałam kolejną kartkę. Wiedziałam, że źle robię, ale nie mogłam się powstrzymać. Coś mi mówiło, że muszę ją wziąć. Zagłębiałam się coraz bardziej w las. Po jakimś czasie mogłam się pochwalić kolekcją siedmiu kartek i kompletnym brakiem wiedzy, gdzie aktualnie jestem. Powoli zaczęła ogarniać mnie panika. Co ja wyrabiam?! Życie mi nie miłe?! Skądże! Nagle dojrzałam coś, a raczej KOGOŚ kątem oka.
- O Boże.
Jeszcze nigdy tak szybko nie biegłam. Wiedziałam, że nie ma to najmniejszego sensu, ale coś musiałam zrobić. Odwróciłam się. Jego macki już prawie mnie dosięgły, jednak zrobiłam unik. Nie był on jednak zbyt przemyślany, gdyż z całym impetem wpadłam na drzewo. Nie wiem, co się działo dalej. Zemdlałam.
---
Hejka :D
Na początek tyle. Kolejna część pojawi się, gdy zobaczę, że ktoś to w ogóle czyta. Komentarze mile widziane :P
~AifozGirl
CZYTASZ
Miłość bez twarzy II Slenderman love story
FanfictionPewnego letniego dnia Sue postanowiła wrócić do domu przez las. Nie wiedziała wtedy, że była to jedna z jej najlepszych decyzji w życiu...