Kilkanaście minut po tym, jak Slendy opuścił pomieszczenie, KTOŚ otworzył drzwi, praktycznie je wywarzając.
- GOFRZE ŚWIĘTY! - Toby rzucił się na łóżko, przy okazji lądując na chorej kończynie. - EVIL! ŻYJESZ!
Przewróciłam oczami, jednak po chwili uśmiechnęłam się szeroko. Trzeba przyznać, stęskniłam się.
- Pewnie, że żyję - odparłam. - Mógłbyś łaskawie zejść z mojej nogi?
- A, tak. - mruknął, przesuwając się nieco. - Przesorry.
- Spoko.
W tym momencie do pokoju wparował Hoodie, asekurując Masky'ego, który niósł na tacy wielki talerz z gigantyczną stertą pierogów. Postawił go na niedużym stoliku, po czym wraz z drugim chłopakiem zajęli pozycje po obu stronach łóżka. Teraz byłam otoczona - Hoodie po lewej, Masky po prawej, a Toby na łóżku dokładnie naprzeciwko mnie.
- Nawet nie wiesz, jak się martwiliśmy - zaczął Masky łapiąc mnie za rękę. - Z resztą nie tylko my. Wszyscy chodzą jakoś poddenerwowani.
- D-dokładnie. - rzucił Hoodie. - Slenderman na-nawet nie p-pozwalał do ciebie przy-przychodzić.
Rzuciłam mu pytające spojrzenie. Od kiedy to on się jąkał? W odpowiedzi tylko spojrzał na swoje stopy i zaczął się bawić palcami.
- On tak zawsze kiedy się denerwuje - powiedział Toby. - Kiedyś to było całkowicie normalne, jednak z czasem nabrał pewności siebie i przestał.
Pokiwałam głową i rzuciłam chłopakowi spojrzenie pełne zrozumienia.
- Kiedyś znałam dziewczynę, która też miała podobny problem - oznajmiłam. - Minęło jej dopiero jak skończyła podstawówkę.
Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Nagle Masky wcisnął mi w dłoń widelec i położył na kolanach tackę z jedzeniem.
- Smacznego. Musisz być mega głodna.
- No faktycznie, jestem, ale tego to mi starczy na rok albo i dłużej - stwierdziłam, mierząc wzrokiem górę pierogów. W odpowiedzi tylko zaśmiał się cicho.
- Jedz.
Westchnęłam i zabrałam się do pałaszowania. Po kilku kęsach z niedowierzaniem przyjrzałam się potrawie.
- Jakim cudem trochę ciasta, kapusty i grzybów może być takie pyszne? - pomyślałam na głos.
- Aż dziwne co nie? - Toby położył się na łóżku w ten sposób, że nogi oparte miał o ramę. - Nie wiem, co on do tego dodaje, ale nawet warzywa stały się bardziej zjadliwe.
Najchętniej pochłonęłabym połowę dania za jednym razem, ale muszę uważać, bo pewnie żołądek mi się skurczył. Pomału wsunęłam trzy czwarte zawartości talerza i poczułam, że chyba wybuchnę, jeżeli zjem choćby okruszek.
- Już nie mogę. - zakomunikowałam, odstawiając talerz na stolik. - Zaraz pęknę.
- Ok. Jakby co to ci to odstawimy.
Jeszcze chwilę sobie pogadaliśmy i nagle chłopcy poderwali się i jednogłośnie stwierdzili, że muszę odpocząć. Pożegnali się i wyszli z pokoju. Spojrzałam w sufit. I co teraz? Zegar wskazywał godzinę 18.57. Westchnęłam. Nie ukrywajmy, nudziło mi się. A tak poza tym, stęskniłam się za creepypastami. Niby nie znałam ich długo, jednak po tych kilku dniach spędzonych razem czułam, że od chwili mojego wprowadzenia się do willi stali się dla mnie czymś więcej, niż tylko współlokatorami. Można powiedzieć, że... nową rodziną? Rozmyślania przerwał mi dźwięk otwierania drzwi. Moim oczom ukazał się Slender, niosący szklankę z wodą i paręnaście opakowań z lekami. Uniosłam brwi.
- I jeszcze mi może powiesz, że to wszystko dla mnie? - wskazałam na leki.
- Nie, dla mnie - jedną z macek zamknął drzwi i ułożył pudełeczka na stoliku. - Nie zadawaj głupich pytań, tylko bierz.
Bez słowa zażyłam lekarstwa.
- Nudzi mi się - wypaliłam nagle.
- To idź spać.
- To chyba tekst Jeffa - zauważyłam z uśmiechem. - Nie chce mi się. Masz może jakieś książki?
- Oczywiście - powiedział, wstając. - Jakie lubisz najbardziej?
- Wszystkie. Wybierz mi coś.
Pokiwał głową i wyszedł. Chwilę później wrócił z kilkoma grubszymi i cieńszymi tomami.
- Tutaj masz całkiem ciekawe horrory - wskazał poszczególne książki. - Tu jakąś przygodówkę, a to jeśli się nie mylę romans. Powinny ci się spodobać.
- Dzięki. Może nie umrę tu z nudów.
- Nie umrzesz. Nie pozwolę na to.
Zapadła cisza. Wpatrywałam się w niego, próbując odgadnąć, o co mu konkretnie chodziło, gdy nagle podniósł się.
- To... Ja już pójdę - rzekł, kładąc rękę na karku. - Miłej lektury i dobranoc.
- Dobranoc - odprowadziłam go wzrokiem.
Po krótkiej dezorientacji wzruszyłam ramionami i chwyciłam pierwszą lepszą książkę, jak się okazało, jeden z horrorów Stephena Kinga. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem na widok nazwiska mojego ulubionego autora. Nie tracąc czasu zabrałam się do czytania.
-----------
Heyy :D
Yaay ^^ nie wiem jak wy, ale ja już mam ferie :0 Może z tej okazji dodam kilka rozdziałów w tygodniu? No nie wiem, nie wiem... Pomyślem jeszczem ;)
A tak przy okazji... Wiecie, że nabiliście ponad 2k wyświetleń?? Dziękuję wam bardzo!!!
~AifozGirl
CZYTASZ
Miłość bez twarzy II Slenderman love story
FanficPewnego letniego dnia Sue postanowiła wrócić do domu przez las. Nie wiedziała wtedy, że była to jedna z jej najlepszych decyzji w życiu...