Rozdział 32

2.3K 157 123
                                    


Lepiej póżno, niż wcale, huh?

----

Evilsoul POV

Wraz z Rose ostrożnie przemierzałam pusty, biały korytarz. Starałam się stąpać jak najciszej, jednak w porównaniu do naturalnie bezszelestnego chodu wampirzycy wypadałam co najmniej jak pijany hipopotam na betonie. Po kilku minutach zorientowałam się, że korytarz ani razu jeszcze nie zakręcił. Nie spotkałyśmy też po drodze żadnych drzwi, co było nieco podejrzane. Najlepsze jednak było to, że patrząc przed czy za siebie, korytarz wcale nie wydawał się aż tak długi. Spojrzałam szybko pod nogi. Całe szczęście nie żyłam w jakiejś kreskówce a pod moimi stopami nie znajdowała się bieżnia, sprawiająca, że przez cały czas chodzi się w miejscu. Mimo to, może ze względu na brak pewnego punktu odniesienia, idąc przed siebie miałam wrażenie, że nie przesuwamy się ani o metr. Beznadziejne uczucie, nie polecam.

W końcu jednak ten że punkt pojawił się „na horyzoncie".

Drzwi.

A raczej wejście, z włazem unoszącym się do góry i znikającym w górnej futrynie.

Przyspieszyłam delikatnie kroku, brązowowłosa również. Odruchowo położyłam dłoń na rączce noża.

Wstrzymałam oddech, kiedy do moich uszu dobiegły stłumione dźwięki.

Kroki.

Przekleństwo.

Coś upadło na ziemię.

Śmiech.

Przylgnęłyśmy do ściany. Sądząc po odgłosach, w pomieszczeniu obok znajdowały się prawdopodobnie dwie osoby, które najwyraźniej nie miały zamiaru dłużej w nim przebywać. Rzuciłam Rose znaczące spojrzenie, pokiwała głową. Ustawiłyśmy się po obu stronach wejścia i czekałyśmy.

Po kilku sekundach, albo może nawet minutach, drzwi wejścia zaczęły się unosić, a ja zerknęłam na wampirzycę z niemym „teraz!" na ustach.

Gdy tylko postacie wykonały pierwszy krok w naszą stronę, rzuciłam się na pierwszą z nich, powalając ją na ziemię. Już miałam zadać cios, jednak, ku mojemu zaskoczeniu niedoszła ofiara bez problemu odepchnęła mnie na bok, podnosząc się i celując w moją stronę nożem.

- Zgłupiałyście?!

Dostrzegłszy parę wilczych uszek i puszysty ogon, zaczerwieniłam się lekko z własnej pomyłki.

- Sorry, Ciri - uśmiechnęłam się przepraszająco.

- Mogłabyś łaskawie zabrać ten sztylecik z mojej szyi, Nietoperku? - dobiegł nas lekko zirytowany głos zza moich pleców.

- Może - odpowiedział Nietoperek, uśmiechając się lekko i oddalając ostrze.

- Dzięki - mruknęła Crossfire, odsuwając się nieco.

- To... - zaczęłam. - Jak znalazłyście się w tym pokoju?

- Cały czas praktycznie trafiałyśmy na jakieś drzwi, więc nie nudziło się nam - czerwonooka uśmiechnęła się. - Te od tego pokoju były na końcu korytarza.

Dopiero teraz zorientowałam się, że ubrania dziewczyn są całe od krwi.

- Ile? - spytałam, unosząc prawy kącik ust.

- Około trzydziestu - odrzekła druga, widocznie zadowolona.

- Nieźle - podsumowałam. - Idziemy dalej.

Pokiwały głowami.

~Time skip~

W pewnym momencie dotarłyśmy do windy.

Miłość bez twarzy II Slenderman love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz