Evilsoul POV:
Biegnę przez ciemny las. Ostre gałęzie ocierają się o moje nagie ramiona, zostawiając na nich niewielkie ranki. Jednak mam to gdzieś. Muszę biec. Muszę zdążyć na czas...
Wybiegam na polanę. Moim oczom ukazuje się szczupła sylwetka mojego ukochanego. Zza jego pleców po chwili wychodzą Proxy oraz mieszkańców willi. Przyspieszam, a z moich oczu zaczynają płynąć łzy. Łzy szczęścia. Udało mi się.
Kiedy już jestem zaledwie kilka metrów od mojej rodziny, czuję, że coś jest nie tak. Nagle, zewsząd zaczynają zbliżać się czarne postacie, ni to ludzie, ni to cienie. Próbuję ich ostrzec, jednak nie mogę wydać z siebie choćby pisku. Biegnę coraz szybciej, jednak zamiast przybliżać, oddalam się. Z bólem patrzę, jak czarne istoty zbliżają się do creepypast, po czym pakują każdemu kulkę w głowę, a następnie jeszcze kilka w brzuch oraz klatkę piersiową. Chcę krzyczeć, ale nie mogę. Wobec tego, po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Przykładam rękę do twarzy, aby je zetrzeć. Moją dłoń przyzdabia szkarłatna ciecz. Wtedy słyszę huk, obraz czernieje, a ja upadam, aby nigdy już nie powstać.
Obudziłam się z głośnym krzykiem. Upewniwszy się, że jestem bezpieczna w swoim pokoju, ukryłam twarz w dłoniach i spróbowałam powstrzymać łzy, które pod wpływem koszmaru zaczęły powoli spływać po moich policzkach. Od kilku dni śni mi się ten sam zły sen. Co noc budzę się dokładnie o tej samej godzinie. Jednak tym razem, nie wiedzieć dlaczego dołączył również spazmatyczny szloch, który wstrząsnął moje ciało od razu po przebudzeniu się. Koszmary nie byłyby dla mnie większym problemem, gdyby nie to, że od dziecka miałam małe skłonności do przewidywania przyszłości. Jak miałam osiem lat, przyśniło mi się, że moi dziadkowie zginęli w wypadku samochodowym. Dokładnie pół roku później, kiedy jechali do nas na święta bożonarodzeniowe, w trakcie jazdy dziadek wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Razem z babcią zginęli na miejscu. Od tego czasu cały czas bałam się, że kiedyś znowu zacznę mieć „prorocze" sny, jednak nic takiego nie nastąpiło. Aż do tej pory.
Czując, że już dzisiaj zbyt szybko nie zasnę, wstałam. Nie namyślając się długo, nacisnęłam metalową klamkę od drzwi i wyszłam na pusty korytarz. Mimo późnej godziny nie był on zasłany mrokiem, ze względu na światło księżyca wpadające przez odsłonięte okno. Spojrzałam przez nie na prostą linię horyzontu, utworzonego przez wszechobecny las. Duża, jasna kula górująca wraz z milionami mniejszych oraz większych światełek nad tym wszystkim dawała niesamowity, tajemniczy efekt. Wpatrzona w nocny krajobraz nie zauważyłam, kiedy drzwi po mojej prawej uchyliły się, a po kilku chwilach silne ramiona oplotły mnie w talii.
Slenderman POV:
Kończyłem właśnie jakiś dosyć kiepski kryminał, kiedy nagle dobiegł mnie jakiś krzyk. Niby nie bez powodu ściany w tym domu dobrze wytłumiają wszelkie dźwięki, jednak ten głos dosłyszałbym nawet z odległości wielu kilometrów.
Evilsoul.
W jednej chwili zerwałem się z miejsca. Nie ważny był powód tego nagłego wrzasku. Nie mogę pozwolić, aby cokolwiek jej się stało.
W całym tym pośpiechu kompletnie wyleciało mi z głowy, że byłem już przygotowany typowo do spania, to jest... W samych bokserkach. Rozważyłem szybko sprawne ubranie się, jednak ze względu na pośpiech wciągnąłem tylko luźne dresowe spodnie. Jak najszybciej przemierzyłem sypialnię, a następnie gabinet, po czym uchyliłem czarne drzwi. Kiedy po bezszelestnym wyjściu na korytarz dostrzegłem moją Evil stojącą przy oknie, odetchnąłem z ulgą. Bez słowa podszedłem do niej i objąłem ją rękoma w pasie, na co jej ciało przeszedł lekko dreszcz. Nie odwróciła się w moją stronę, jedynie złapała z jedną z dłoni i dalej obserwowała urzekający widok za oknem. Ja natomiast z mojej perspektywy mogłem sobie uważnie oglądać jeszcze bardziej ujmujący obraz. Mianowicie miliony gwiazd, odbijających się jak w lustrze w przepięknych, dużych oczach koloru porannego nieba brązowowłosej. Staliśmy tak kilka minut, po czym delikatnie chwyciłem ją za ramiona i odwróciłem w swoją stronę. Na mój widok jak już i tak zaczerwienione policzki pokrył większy rumieniec. Nie da się określić, jaka ona czasami potrafi być urocza. Wytarłem kciukiem samotną łezkę spływającą po policzku dziewczyny i nie zabierając dłoni, spytałem:
- Co się stało? Słyszałem, jak krzyczałaś.
W odpowiedzi wtuliła się w mój tors, na co owinąłem ją w talii mackami i podniosłem, aby móc „spojrzeć" jej w oczy. Od razu po tej czynności przytuliła się do mnie mocno, więc uczyniłem to samo.
- Miałam... Zły sen - wyszeptała.
Evilsoul POV:
Kiedy ujrzałam go nagiego od pasa w górę, myślałam, że czerwień z mojej twarzy zaraz zacznie przerzucać się na przedmioty z najbliższego otoczenia. Kiedy już przyznałam mu się, że miałam koszmary, zaniósł mnie do mojego pokoju, posadził na łóżku, po czym zajął miejsce naprzeciwko i „spojrzał" głęboko w oczy.
- Opowiedz mi wszystko od początku - „rzekł".
~Time skip~
Streściłam mu mój sen, nie pomijając żadnych szczegółów. Słuchał nie przerywając, jedynie od czasu do czasu kiwał głową, zachęcając do dalszego mówienia. Kiedy wreszcie wyrzuciłam to z siebie, poczułam w sercu lekką ulgę. Slender w odpowiedzi jedynie przyciągnął mnie do siebie, po czym pocałował w czoło.
- To tylko sen, Evil - „powiedział" cicho. - Dobrze wiesz, że takie coś nie ma prawa się zdarzyć. Nigdy nie dopuściłbym, aby coś ci się stało.
Kiedy dotarł do mnie sens jego słów, moje serce zabiło kilka razy szybciej, niż powinno. Uniosłam lekko głowę i delikatnie pocałowałam go. Chciałam w tej pieszczocie przekazać wszelkie uczucia, które w tamtej chwili mną targały, co prawdopodobnie udało mi się, ponieważ po kilku sekundach Slendy pogłębił pocałunek. Jak zawsze przy tego typu sytuacjach w okolicach kręgosłupa przeszedł mnie przyjemny dreszcz, a w klatce piersiowej rozlało się charakterystyczne ciepło. Jego jedna ręka zagłębiła się w moich lokach, natomiast druga błądziła po plecach. Ja natomiast oparłam dłonie na jego torsie. Mimo niezwykle szczupłej sylwetki, mężczyzna był całkiem przyzwoicie umięśniony. Po kilku minutach odkleiłam się od niego i uważnie zlustrowałam jego „twarz". Mile zaskoczyły mnie niewyraźne rumieńce na policzkach, co w porównaniu do jego zwykłej postawy wyglądało niezmiernie uroczo. Jedną dłonią zaczął powoli gładzić mój policzek, na co lekko uśmiechnęłam się.
- Chcesz, abym z tobą został? - spytał cicho.
Pokiwałam nieznacznie głową, po czym położyłam się. Od razu tuż za moimi plecami ułożył się Slender, przytulając od tyłu na tak zwaną „łyżeczkę". Zarumieniłam się wściekle, w końcu była to właściwie pierwsza noc spędzona z nim w jednym łóżku.
- Dobranoc, Evilsoul.
- Dobranoc.
W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Jego zimne ręce oplatające mnie w pasie w kontakcie z moją skórą zdawały się wręcz palić. Leżeliśmy na tyle blisko, że czułam bicie jego serca.
Bum. Bum. Bum.
Brzmiało niezwykle znajomo. Już nie raz słyszałam ten rytm.
Bum. Bum. Bum.
To moje serce. Kiedy już uspokoiłam się, zaczęło bić swoim stałym, niezmiennym rytmem.
Bum, Bum. Bum.
To jest bicie naszych serc, mojego i jego. Biją tym samym rytmem, jakby pogrążone w pięknym tańcu.
Powoli odpłynęłam w objęcia Morfeusza, usypiając przy tej pięknej kołysance.
-----------
Heyy^^
Dzisiaj króciutko, rozdział na osłodzenie nowego tygodnia ^.^
<ziewa> Napisałabym coś jeszcze, ale spać mi się XD
Oyasuminasai! :*
~AifozGirl
CZYTASZ
Miłość bez twarzy II Slenderman love story
FanficPewnego letniego dnia Sue postanowiła wrócić do domu przez las. Nie wiedziała wtedy, że była to jedna z jej najlepszych decyzji w życiu...