Na wstępie dziękuję wam wszystkim za całą wenę i ogólnie za każdy komentarz pod ostatnim rozdziałem. Kocham <3
Evilsoul POV
Jak zwykle, kiedy czułam, że moje emocje lada chwila zaczną ze mnie wypływać, zaczęłam rysować. Tym razem nie miałam wątpliwości, kogo przedstawiać będą moje rysunki. I miałam to gdzieś.
Przed chwilą wróciłam z misji, na której wraz z Toby'm pozbyłam się kilku kolejnych agentów. Coraz bardziej niepokoiła mnie myśl, że ciągle przybywało ich więcej. Gdy poszliśmy zdać raport, próbowałam znów nawiązać kontakt, jednak podobnie jak kilka dni temu nic z tego nie wyszło.
Ta niesamowita obojętność była jeszcze bardziej bolesna, niż gdyby wprost powiedział, że nic dla niego nie znaczę. Czuję, że tak nie jest. A jeżeli ja mam jakiekolwiek przeczucie, zazwyczaj jest ono trafne.
Zdmuchnęłam resztki gumki do mazania z mojego arcydzieła i uważnie obejrzałam je. Jak się spodziewałam, przedstawiona postać wyglądała jak żywa.
Schowałam blok do szafki. Odwróciłam się na obrotowym krześle w stronę okna i wpatrzyłam się w gołe konary drzew. Ciekawe, dlaczego nie porastają liśćmi, w końcu jest środek lata. Ale to sprawia, że nadają temu miejscu niepowtarzalną, mroczną atmosferę. Uwielbiam tego typu lasy.
Postanowiłam zejść na dół do salonu. Kiedy wyszłam na korytarz, rzuciłam przeciągłe spojrzenie ku czarnym drzwiom.
Nie.
Wiem, że cię kusi, ale nie.
Zeszłam niespiesznie po schodach. Kiedy uchyliłam drzwi prowadzące do wspomnianego pomieszczenia, ujrzałam klasyczny obrazek - E.J. i Jeff rozwaleni na kanapie, Nina klejąca się do Nerkożercy i Jane przekomarzająca się z drugim Killerem. Jak zwykle zajęli prawie całą kanapę, więc podeszłam i wykonałam wymowny ruch rękoma.
- Sunąć się - powiedziałam.
Na mój widok Jeffrey zrobił tylko uśmiech pedofila, po czym podniósł się i poklepał swoje kolano.
- Chyba się nie zmieścisz - rzucił, nie zmieniając wyrazu twarzy. - Musisz usiąść tutaj.
- Zboczeniec - skwitowała Jane, przesuwając się nieco w kierunku drugiej dziewczyny. - Siadaj.
Zajęłam wolne miejsce i ignorując Killera zainteresowałam się programem w telewizji. Akurat były to wiadomości. Oglądanie ich były u nas czymś w rodzaju zawodów, wygrywał ten, kogo pokazano najwięcej razy. Zazwyczaj zwycięzcami byli Jeff i Jack, w sumie nikt się temu nie dziwił. Tym razem jednak na ekranie pojawiła się pewien bardzo dobrze mi znany busz brązowych loków.
- Niecały miesiąc temu zaginęła osiemnastoletnia Sue Lewis - wsłuchałam się uważniej w głos spikera - W jej domu znaleziono wiele wskazówek, upewniających nas w przekonaniu, że Sue była kolejną ofiarą grupy morderców od dłuższego czasu nękających mieszkańców naszego miasta...
- Aha, czyli wszyscy myślą, że nie żyję - mruknęłam, częściowo do creepypast, częściowo do siebie.
- Jednak jakiś czas temu w pobliżu pola namiotowego, gdzie doszło do masowego mordu, na ciałach ofiar znaleziono kilka niewyraźnych odcisków palców należących właśnie do panny Lewis... Czyżby zaginiona wstąpiła w szeregi groźnych zabójców? Więcej na ten temat dowiecie się państwo we wiadomościach o godzinie 18.00.
Że WHAT?! Przecież ja do jasnej MARCHEWKI noszę rękawiczki! Chyba że... Kiedy to się stało, miałam jeszcze te stare, lekko przetarte w kilku miejscach. Strzeliłam facepalma. Brawo, Evil, kolejny dowód na twoją niesamowitą inteligencję.
CZYTASZ
Miłość bez twarzy II Slenderman love story
FanficPewnego letniego dnia Sue postanowiła wrócić do domu przez las. Nie wiedziała wtedy, że była to jedna z jej najlepszych decyzji w życiu...