Rozdział 16

4K 298 151
                                    

Evilsoul POV (o jaa podział na punkty widzenia ^o^)

- Jezu, Jezu, Jezu, Jezu... - jęknęłam.

Zamknęłam za sobą drzwi od swojego pokoju. Oparłam się o nie plecami i powoli zsunęłam się na zimną podłogę. Ukryłam twarz w dłoniach.

- Uspokój się, Sue - powiedziałam cicho.

Moja twarz płonie. Serce wali jak oszalałe. A to tylko przez jeden przypadkowy upadek. Dlaczego musiałam uciec z tej kuchni? Nie mogłam po prostu tej całej sytuacji obrócić w żart?

- Jesteś żałosna - mruknęłam.

I do tego gadam do siebie. Coś ze mną zdecydowanie nie tak.

Zerwałam się na równe nogi. Na pewno nie zejdę teraz na dół, nie ma bata. Ruszyłam w stronę biurka i wyjęłam blok rysunkowy oraz ołówek. Muszę przelać nadmiar emocji na papier. To zawsze pomaga.

Już po kilkunastu minutach mogłam pochwalić się całkiem przyzwoitym szkicem. Rysowałam bez jakichkolwiek zahamowań, więc szybko obrzuciłam wzrokiem moje dzieło. Moje policzki ponownie przybrały kolor dojrzałego pomidora, gdy doszło do mnie, co, a raczej kogo uwieczniłam. Zgniotłam rysunek w kulkę i wyrzuciłam gdzieś w kąt pokoju. Zrezygnowana rzuciłam się na łóżko i skryłam się pod kołdrą. Przytuliłam się do maskotki Freddy'ego i starałam się no niczym, a dokładnie o NIKIM nie myśleć. Po jakimś czasie poczułam, że rumieńce znikają, a ja sama uspokoiłam się. Poleżałam jeszcze chwilę, po czym mój żołądek zaczął głośno domagać się jakiegokolwiek pożywienia. Niechętnie wstałam. Spojrzałam na zegar. Spędziłam już tu ponad godzinę. Czyli, że mogłam spokojnie wyjść, przy okazji nie wpadając na nikogo. Szybko ogarnęłam swój wygląd przy lustrze i niespiesznie ruszyłam w stronę drzwi. Uchyliłam je lekko i wyjrzałam na zewnątrz, lustrując dokładnie korytarz. Pusto. Szybko przytruchtałam do schodów. Zeszłam z nich, obserwując hall, w którym również nie było żywej duszy. Weszłam do kuchni. Odetchnęłam z ulgą, kiedy okazało się, że jedynymi osobami w pomieszczeniu są Masky i Jane. Na mój widok uśmiechnęli się.

- No nareszcie, Evil - przywitał mnie chłopak. - Nie było cię na śniadaniu.

- Nie było mnie - zgodziłam się.

- Zaspałaś? - spytała Jane, rzucając mi nieuważne spojrzenie zza czasopisma.

- Taak - skłamałam. - Wczoraj poszłam dosyć późno spać.

Pokiwała głową, widocznie usatysfakcjonowana odpowiedzią, po czym wróciła do lektury. Może i dziewczyna uwierzyła w moje słowa, jednak czułam na sobie uważny wzrok bruneta, który przeszywał mnie na wylot. To jasne, że mi nie uwierzył. Zignorowałam jego uporczywe spojrzenie i wyjęłam z lodówki mleko, a następnie z kredensu płatki. W milczeniu przygotowałam posiłek. Zajęłam miejsce przy stoliku i zajęłam się moim śniadaniem. Gdy już zjadłam i posprzątałam po sobie, zorientowałam się, że panuje dosyć niezręczna cisza, co jakiś czas zakłócana szelestem przewracanych stron magazynu. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, po czym czarnowłosa stwierdziła, że idzie trochę pognębić Jeffa i wyszła. Wraz z trzaskiem zamykanych drzwi atmosfera zrobiła się jeszcze bardziej niezręczna.

- Evil - usłyszałam nagle.

- Tak?

Czym ja się właściwie tak denerwowałam? Przecież nie zdarzyło się nic specjalnie dziwnego. A ja czułam się tak, jakbym co najmniej romansowała w tajemnicy z patelnią. Chłopak podszedł do mnie i pochylił się tak, że nasze oczy znajdowały się na tym samym poziomie. Tak, jakimś cudem był ode mnie wyższy, ale to nieważne.

- Wiesz, że mnie możesz wszystko powiedzieć - powiedział cicho.

- Wiem - odpowiedziałam, studiując dokładnie powierzchnię sufitu. - Po prostu...

Miłość bez twarzy II Slenderman love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz