Rozdział XIV

74 4 0
                                    

-Jednak masz trochę oleju w głowie-odparl zimno po czym położył się na Marcelu.
Cornelius jak na razie nie reagował widząc poczynania zwierzaka. Ale warknal kiedy wyrwał mu chłopaka z rąk.
Marcel który niezbyt wiedział co robić zwłaszcza czując ciężar zwierzaka który już po chwili zaczął zaczepiac szyję Marcela pyskiem...

Chłopak czując pysk zwierzaka tak blisko, złapał panicznie oddech zwłaszcza wtedy kiedy poczuł kły Dereka. Spojrzał na Corneliusa z niepokojem i szarpnal się chcąc jakoś uciec od tego psa, jednak jego ciężar nie pozwalał chłopakowi na to.

Jednak Derek w zamian za szarpanie Marcela wgryzl się w jego szyję, przez co chłopak jeknal głośno, a jego jęk był wypełniony bólem.

-Derek puść go...-warknal Cornelius i złapał pupila za kark ściskając mocno. Derek zaskomlal czując mocny uścisk i wstał zostawiając Marcela.

-Lepiej byś opuścił to miejsce....-warknal Derek z groźba za którą dostał po chwili strzał w łeb z ręki wampira. Warknal na wampira i odepchnal krwopijce od siebie i skierował się w swoim kierunku.

-Darek jak smiesz mnie odpychac? * warknal wściekły na swojego pupila którego złapał mocniej z kark i przygniot go do ziemi z dość dużą siłą. Zwierzę zaskomlalo czując CO robi jego pan. Aby juz się nie narażać położył przód cielska na ziemi i przyklapnal uszy w gescie uległości.

-Wybacz za me skandaliczne zachowanie wobec Ciebie Mój Panie. -wycharczal nie ludzkim głosem i spojrzał na chłopaka nic już nie mówiąc.

Cornelius wziął głęboki oddech i puścił zwierzaka którego pogłaskal po grzbiecie.
-Jesteś już stary i głupi. Skoro przeprowadziłem tu chłopaka to chyba chciałem by cię poznał. Nieźle się po pisałeś* Odparł z kpiąc ze zwierzaka. Wstał i podszedł do Marcela patrząc jak głęboko wgryzl się Darek. Złapał chłopaka za szyję i odchylil jego głowę Marcel ino widząc to złapał go za rękę chcąc ja odsunąć.

-Nie bój się-odparl głosem spokojnym. Pochylił się nad nim i polizal go po szyi na co chłopak się skrzywil przez lekki ból. Zlizal jego krew z szyi po czym pomógł mu wstać i razem spojrzeli na Dereka. Z tą różnicą ze Marcel schował się za wampirem.

-Do zobaczenia Darek-Odparl starszy i skierował się do drzwi ciągnąc za sobą Marcela. Kiedy wyszli zamknął drzwi trzymając chłopaka blisko.

-Nie sądziłem ze tak zareaguje-Odparl cicho i zgodnie z prawdą. Ciężko było przewidzieć zachowanie zwierząt. Skierował się do nieszczesnych drzwi i wyszło na parter. Marcel powoli szedł za nim a kiedy byli na piętrze spojrzał na Cornelius.

-Corneliusie... -Szepnął cicho i niepewnie patrząc na wampira, który po usłyszeniu imienia spojrzał na niego. Bal się nieco mówić dalej bo nie wiedział jak zachowa się Wampir. -Czy mógłbyś odwieźć mnie do domu? - zapytał patrząc w ziemię podczas zadawania pytania.

Wampir myślał się się przeslyszal przez co stał jak wryty nic nie mówiąc. Jego twarz ze spokojnej zrobiła się zdziwiona a może nawet zimna.

Marcel nie słysząc odpowiedzi spojrzał na twarz wampira. Widząc jej wyraz nieco się przestraszył zwłaszcza widząc te zimne oczy wpatrzone w jego ciało jak by zaraz miały go zabić. Cofnął się.

-Co jeśli nie pozwolę ci opuścić tego domu? *Odezwał się w końcu i zrobił krok w chłopaka kierunku. Jego głos nie był już tak spokojny jak przedtem. Wynikało to ze tego ze wampir zaczął się irytować słysząc ze chłopak chce go opuścić.

-Chce do domu!* wrzasnął na niego nieco przestraszony ale stanowczo. Nie wiadomo co kierowało chłopakiem lecz chyba to ze Marcel w tym miejscu gdzie nie szedł łatwo go można było zabić. Czuj się zagrożony.

Cornel słysząc krzyk chłopaka warknal cicho. Nie lubił jak ktoś krzyczy i hałasuje niepotrzebnie

-Nie krzycz na mnie dobra. I gówno mnie obchodzi ze chcesz do domu. Teraz to tu jest twój dom i zapomnij ze pozwolę ci wrócić do rodziny. -Odparł może za zimno. Każdy miał prawo do rodziny i powrotu do domu. Cornelius chyba nie przemyslal tego po powiedział bob Marcel słysząc to zaś się cofnął.

- Nie możesz mnie tu trzymać siłą-odparl z chłodem nadal krzycząc. Jednak po chwili już tego pozalowal bo poczuł dłoń na szyi przez którą po chwili został przyparty do ściany.

-Nie Masz tu nic do gadania. Jesteś mój...-odparł i przybliżył się do niego pochylajac się nad jego uchem - Nie prowokuj mnie był założył ci obroże i przykul do łóżka - odparł i puścił go biorąc za jego kołnierz ubrania i obrócił się wciągajac chłopaka na swoje plecy i tak z nisz zaczął gdzieś iść.

Na nieszczęście Marcela przez taką pozycję zaczął się dusić swetrem przez co zaczął się szamotac ale Cornelius był ja to odporny idąc dalej nie zważając na to ze chłopak juz po chwili stracił przytomność przez przyduszenie. Marcel tez próbował zdjąć sweter ale nie miał siły na pociągnięcie się... tak więc wisiał omdlaly prowadzony nie wiadomo gdzie. ..

********************************
Siemanko!
Wiem nieco mi się przedłużyło ale przepraszam bardzo za to. Miałam nadal problemy ze zdrowiem do tego i z telefonem. Ale już wróciłam dlatego postaram się po nadrabiać i wynagrodzić wam czas mej nieobecności

Pozdrawiam ; Narmada Hale.

BloodliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz