Rozdział XV

79 6 0
                                    

Cornelius położył a raczej rzucił chłopaka na łóżko i usiadł obok na skraju. Nie wiedział co o tym myśleć. Nie chciał stracić chłopaka. Zdał sobie sprawę z tego co niedawno uczynił przez co spojrzał na szyję chłopaka a dokładniej na otarcia po swetrze. Warknal sam na siebie i zaciskajac pięść uderzył siebie w czoło.

-I coś debilu zrobił-odparl sam do siebie i westchnął ciężko patrząc zaś na chłopaka. Pokręcił głową zastanawiając się co ma zrobić. Zbliżył się do niego i pocałował go czule. Chłopak mimo to nie budził się ale żył.

-Zwrócę Ci wolność aniołku. Nic bardziej mnie nie uszczęśliwi niż widok twojego uśmiechu- szepnął cicho wiedząc że chłopaki tak nie odpowie mu. Siedząc tak jeszcze chwile podjął decyzję. Nie podobała mu się ona zwłaszcza ze nie chciał wypuszczać chłopaka ze swoich ramię.

Wstał i wziął chłopaka na ręce po czym skierował się do wyjścia. Na nogach szedł o wiele szybszym krokiem wiec nawet osoba która by biegła nie dogonila by go. Szybko odnalazł chłopaka dom i podszedł do niego. Rodziców chłopak nie było zaś. Pewnie pracują na nocki. Albo kij ich wie. Wszedł do domu z lekkim utrudnieniem bo nie miał wolnych rąk.

Wszedł do chłopaka pokoju i położył go na łóżku po czym odkrył go kołdrą. Poglaskal go po głowie i pocałował go w czoło. W tej chwili chłopak zaczął się wybudzac przez co Cornelius wybyl z pomieszczenia a potem domu.

Marcel budząc się czuł strach ten co w tamtej chwili jednak widząc gdzie jest usiadł na łóżku zdziwiony i zaskoczony. Myślał że śni nie sądził ze Wampir go sprowadzi do domu. Mało tego czuł nadal jego zapach perfum. Zapach nie zdołał jeszcze wywietrzec. Siedział tam dłuższą chwilę i uśmiechnął się. Mimo wszystko czuł zadowolenie bo kochał swój pokój i czuj się w nim bezpieczny. Nie koniecznie z rodzicami miał dobrze ale większość czasu i tak ich nie było.

-No to jestem w domu-zasmial się cicho sam do siebie. Po czym wstał i zaczął łazić po domu patrząc co się zmieniło. Nawet się nie przebral. Zjadł coś przy okazji i tak mijał jego czas. Rodzice oczywiście wrócili do domu i widząc syna po tak długiej nieobecności oczywiście go opierdolili za to ze znikł. Nie pytali jednak gdzie był. To się nie liczyło. Raczej to ze dom był pusty i zaniedbany. Zazwyczaj to Marcel dbał o czystość domu bo i tak nie mi nic lepszego do roboty. Chodził w golfach by rodzice nie pytali o rany czy też otarcia. Choć tak jak by ktoś pomyślał to pewnie i tak nie zwrócili by uwagi. Norma...

Tak minęło mu zaledwie kilka dni. Niby było normalnie lecz Marcel zdał sobie sprawę z tego jak wielki błąd uczynił kiedy chciał wrócić do domu. Może był w nim bezpieczny ale nie czuł tu miłości. Nie umiał się odnaleźć po chwilach spędzonych z wampirem który mimo wszystko nie skrzywdził go celowo a raczej pod wpływem chwili. Niestety było za późno a wampir znikł. Nie dawał znaki życia.

Marcel przez to chodzi zamyślony i smutny jednak rodzice i tak mieli to w dupie bo byli zapatrzeni w siebie lub w pracę. Syn schodził na dalszy plan albo w ogóle był z niego wywalany. Było mu nieco przykro choć i tak był na to już nieco znieczulony. Przyzwyczajony do takiego zachowania czuł jak by był sierotą. Nie dało się inaczej myśleć o tym.

W końcu wstał i ubrał się ciepło. Postanowił poszukać wampira dom który rzekomo jest w lesie. Wziął ze sobą latarkę i wyszedł z domu zamykając go. Wędrówka po lesie w nocy nie widziała mu się jednak chciał spróbować by nie tracić czasu. Wszedł do lasu i zaczął szukać. Chodzil po lesie nie wiedząc ile. Nie poddawał się ale nigdzie nie umiał znieść tego domu. Zrezygnowany wrócił przed świtem do domu i zaszły się wiedząc pokoju. Umyl się bo poszukiwania go wymeczyly.

Leżąc na łóżku podczas kolejnej bezsennej nocy zaczął zaś się zadreczac myślami. Myślał oczywiście o Corneliusie. Tęsknił za nim. Nie zdawał sobie z tego sprawy ale brakowało mu jego dotyku ciepłych słów jego szeptu a może i nawet jego kłów przez które czuł się ze chociaż komuś może się do czegoś przydać. Wziął w ręce ubrania które dostał od wampira i przytulił je do siebie. Nie wypral ich. Chciał zachować zapach Corneliusa. Tylko to po nim zostało.

Leżąc tak wtulony w jego ubrania zaczął płakać cicho. Nie wytrzymał. Walczył dość długo z tęsknotą ale ta jednak wygrała. Cornelius był jedyną osobą która go pokochała nie żądając wiele w zamian a mimo to Marcel go odrzucił. To go bolało. Ta nie moc...

Leżał tak i mimo zmęczenia i tak nie spał. Nie mógł. Odkąd wrócił cierpiał na bezsenność. Wywolana chyba tęsknotą albo strachem przed tym ze jak zaśnie to coś przegapi. Choć jedno nie wyklucza drugiego.

Objął swoje ramiona kulac się na łóżku i nakryl się kołdrą dalej płakał myśląc o wampirze. Próbował się uspokoić by zapomnieć ale to na nic się zdało...

Po chwili poczuł materac łóżka ugina się bardziej jak i po chwili poczuł ze ktoś się kładzie za nim i mimo przykrycia obejmuje go w tali. Juz powoli zaczął się wynurzac spod kołdry i kiedy się obejrzał nic za nim nie było przez co się przestraszył jak i zaczął płakać zaś i to głośniej. Miał nadzieję że to był Cornelius jednak skoro go nie było to znaczy zaczęło ze chłopak zaczyna mieć urojenia...

******************************
NO I KOCHANI JEST KOLEJNY!
Aż sama jestem z siebie dumna widząc jaki mam zastrzyk weny. Dziękuję Wam i proszę za komentarze, propozycje gwiazdki.

Do tego. Jeśli ktoś chciałby się o mnie coś dowiedzieć to proszę zadać mi jakieś pytanie w komentarzu albo napisać do mnie wiadomość. Odpowiem na każde pytanie tworząc osobny artykuł tak zwany Q&A.
Zapraszam do zabawy.

Zapomnialabym o najważniejszym ^^ Niebawem zechce zacząć pisać nowa Historie lecz nie mam jeszcze konkretnego pomysłu.  Chętnie przyjmę każda propozycje pomysł na nową historie a autora pomysłu uwzględnie Na głównej stronie Historii.

Pozdrawiam: Narmada Hale

BloodliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz