Rozdział XVII

104 5 0
                                    

Cornelius przybył do swojego domu i skierował się do Sypialni. Położył chłopaka na łóżku a sam położył się obok i pocałował go w policzek. Ułożył się wygodnie i wtulił w siebie chłopaka po czym zasnął.

Marcel spiąc u boku wampira mógł w końcu się wyspać. Spał dość długo wiercąc się. Raz mocniej raz słabiej. Wierzgał nieco nogami bo kochał taki sen. Mógł się wyspać. Oczywiście nie obeszło się by chłopak nie był obserwowany przez starszego. Dla niego było to urocze dlatego nie budził chłopaka.

-Mój aniołku* mruknął i pochylił się nad nim rozczulony po czym musnął jego usta. Widok jego spokojnej twarz był dla niego czymś czego mu brakowało. Przez ostatnie dni nie widział go takiego spokojnego i zrelaksowanego.

Chłopak będąc pocałowanym lekko mruknął i przewrócił się na lewy bok i jęknął cicho. Jednak było to jękniecie spowodowane rozespaniem. Zaczął się powoli rozciągać i ziewnął głośno wyciągając ręce do góry, jak i wyprostował nogi. Usłyszał nagle cichy śmiech.
Znał się śmiech przez co uchylił powieki i spojrzał na wampira z uśmiechem. Widok ze to nie był jednak sen i ze zaś jest koło niego był czym pięknym. Przybliżył się do niego. Patrzyli obaj na siebie z łagodnym uśmiechem.

-To nie sen- szepnął Marcel i pogłaskał Corneliusa po policzku. Starszy wtulił się siew jego dłoń i nawet ją lekko pocałował skoro miał ją przy Twarzy.

-Nie, to nie sen chłopcze* poparł jego słowa przyciągnął chłopaka do siebie. Ten wtulił się w niego chętnie po czym ułożył się wygodnie.

-Juz mnie nie zostawisz, prawda? * zapytał niepewnie chłopak, ukrył nawet twarz kiedy zadawał to pytanie bo jego twarz naszła lekkim rumieńcem. Nie chciał by wampir go zostawił. Nawet jeśli przedtem chciał wrócić do domu to teraz wiedział ze tu jest jego dom. Ten drugi. Czuł się tu kochany i to było to czego pragnął.

Cornelius słysząc chłopaka pytanie, uśmiechnął się i pocałował go w czubek głowy. Objął go mocniej zadowolony z tego pytania. Czekał na nie. Po chwili nachylił mu się do ucha i szepnął bardzo cicho.

-Marcel, choćbym nie wiem co się działo, już Cię nie wypuszczę. Kiedyś pewna kobieta powiedziała mi, że jeśli się kogoś kocha, powinno się pozwolić tej osobie odejść. Jeśli wróci, będzie Twoja na zawsze, jeśli nie, znaczy że nigdy nie należała do Ciebie. Dałem Ci możliwość i pozwoliłem Ci odejść. Widok Twojego cierpienia, raniła mnie mocno. Jednak skoro sam podjąłeś decyzje o powrocie, to musisz brać pod uwagę to, ze już nigdy nie wrócisz do domu. - Odparł. Mimo cichego tonu głosu chłopak mógł wyczuć, że wampir nie skłamał w zadnym słowie. Marcel miał wybór i go podjął, teraz będzie ponosił tego konsekwencje. Nawet, jeśli mu się ona nie spodoba. -Kocham Cię Maluszku. Nie puszczę Cię. - Dodał z uśmiechem i zaczął go gilgotać nie miłosiernie.

Marcel już chciał coś powiedzieć, jednak wampir mu nie pozwolił, bo zaczął go gilgotać. Automatycznie zaczął się śmiać głośno, chcąc uciec od tych złych rąk, które bez litości zmuszały go do śmiechu. Cornelius mimo wszystko nie ustępował, a wsłuchiwał się w chłopaka śmiech. Była to dla niego melodia dla uszu.

-Proszę przestań...- Marcel aż błagał, by ten przestał i się zlitował na nim. Brzuch już bolał go od śmiechu, a jego oczy robiły się szkliste. Uroczy widok. Jednak co za dużo to nie zdrowo. Wiedział, ze jeśli wampir nie przestanie to niebawem jego mięśnie brzucha będą go bolały, a to nie jest przyjemne.

Cornelius wiedział o tym też, dlatego już widząc zmęczone oczy Marcela, od śmiechu, położył słonie na jego brzuchu. Podczas całego gilgotania, pchnął chłopaka na łóżko, a sam usiadł na jego biodrach, by mu nie uciekł. No ale kładąc ręce na jego brzuchu, czuł jak ten szybko się unosi i opada. Patrząc na twarz chłopaka ujrzał jego rumieńce, przez co pochylił się nad chłopakiem. Złapał za jego koszulkę i uniósł ją, nieco by się schować pod bluzką. Udało mu się jednak schować łeb.

-Ej... Zostaw...- Jęknął cicho Marcel czując jak język wampira, sunie, po jego torsie. Cornelius nie zamierzał przestawać. Sunął językiem wyżej, na piersi młodszego, a kiedy dopadł jego sutek uśmiechnął się sam do siebie, i polizał go. W nagrodę usłyszał cichy jęk chłopaka. Mruknął i już po chwili złapał za ten kuszący sutek zębami i przywarł całymi ustami do ciała. Marcel wyraźnie zadrżał, przez ten gest i objął starszego głowę, odrzucając głowę w tył nieco. Brakowało mu tego, dlatego ciężko było inaczej nie zareagować.

Cornelius tęsknił za tym ciałkiem, dlatego też nie zamierzał przestawać. Zaczął ssać jego sutek, przegryzając go. Wysunął swoje pazurki i złapał za kołnierz buski, by zacząć ją nacinać. Kiedy pazur rozerwał określony materiał, Wampir nie odrywając się od ciała, złapał obiema rękami za kołnierz i rozerwał chłopaka koszulkę, robiąc z niej, jak by rozpinaną. Niestety bez guzików. Ups...

-Przestań...- Marcel chciał jakoś zaprotestować, jednak usłyszał tylko warknięcie, po czym dźwięk targanego materiału. W pierwszej chwili się przestraszył, bo przypomniały mu się pierwsze ich spotkanie. Jak wampir wziął go siłą. Nie chciał tego. Chciał się po tulić, jak na razie. Ale jak widać wampir miał inne plany. Wiedział jednak w głębi, że ręce wampira nie zrobią mu krzywdy, choć miał te małe wątpliwości. Cóż kto by nie miał, jak by miał do czynienia z kimś kto może go łatwo zabić.

Cornelius podniósł się nieco i spojrzał na chłopaka, rozpalonym spojrzeniem. Mogło to oznaczać, że nie odpuści chłopakowi. Nie jego wina że chłopak nie niego działał. Tęsknił za nim, jak i za jego dotykiem, czy też krwią.

-Nie mogę Maluszku... Za bardzo Cię pragnę. Za długo na to czekałem. -Szepnął pochylając się nad chłopakiem by go namiętnie pocałować. Marcel chyba jednak trochę zrozumiał wampira, bo sam pragnął dotyku wampira, lecz może w mniejszym stopniu, no ale jednak. Pozwolił się pocałować, nieśmiało łapiąc się ubrań wampira, by go przyciągnąć do siebie. Cornelius nie stawiał, a chętnie przybliżył się do człowieka, opierając się o jego ciało. Lecz nie całym ciężarem.

-Przygotuj się kochanie, bo ciż zamierzam Cię dobrze wymęczyć...- Szepnął mu cicho do ucha, nim uciekł ustami na jego szyje, zaczynając ją pieścić.

********************
Zapraszam na poje nowe opowiadania.
Pozdrawiam Narmada Hale

BloodliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz