Rozdział X

134 11 1
                                    

Spali calutki dzień. Wampirowi tego brakowało nie pamiętał kiedy ostatni raz tak się wyspał. Obudził się pierwszy i przyglądał sie jak chłopak śpiąc szuka, wtula się w niego by znaleźć wygodne miejsce

-Hej malutki- Powiedział Cornelius tułając mocniej chłopca. Marcel nie do końca wiedział co sie dzieje, jego mózg był jeszcze zaspany i aby móc zrozumieć wampira musiał go bardzo wytężyć.

-Hej- powiedział po dłuższej chwili i spojrzał prosto w oczy wampira. Wampir już nie mógł się opanować i pocałował chłopca nie mocno ale po prostu był szczęśliwy. Chłopakowi spodobało sie to przywitanie i uchylił usta. Wampir nie czekając na nic, włożył język do środka badając każdy centymetr ich wnętrz . Marcel aby było im lepiej podniósł sie, nie przerywając kontaktu przybliżył się do mężczyzny.

Cornelius wiedział że chłopak dawno nie jadł i przerwał pocałunki.-Zjesz coś??. Widział że chłopak trochę posmutniał ale i sam był trochę głodny wiec musiał uważać.

Marcel był zawiedziony ale zrozumiał trop myślenia wampira i od razu mu przeszło.-Oczywiście że zjem. głodnego pytasz??-zażartował uśmiechając się szeroko

-A co byś żartownisiu zjadł ??- Popatrzył z radością jak chłopak się śmieje.

-A co masz ??-uśmiech nie schodził mu z twarzy.-Nie jestem wybredny wiec może być co kol wiek- po chwili dodał

-Dobrze w takim razie zaraz wrócę- odpowiedział i zaczął wstawać

No chyba cię … oj zapomniałem dobrze że sie opamiętałem. pomyślał chłopak i zerwał się szybko z łóżka i złapał wampira za rękę-Ale ja idę z tobą

Wampir doznał szoku gdy zobaczył jak chłopak tryska radością a jak chwycił go za rękę to było kompletne zdziwienie.-Powinieneś leżeć i odpoczywać a teraz wracasz do łóżeczka- po zapadnięciu słów szybko podniósł chłopca z zamiarem położenia go.

-Ale ja nie chce leżeć, ja potrzebuje ruchu, ja nie mogę siedzieć w miejscu i chce zobaczyć gdzie sypiam przez te dni pozwól mi.- zaczął krzyczeć i się szarpać, na co wampir przytulił go mocniej i rzekł-dobrze ale zostajesz na moich rękach, nie chce byś biegał po nie znanym otoczeniu.-

Gdy wyszli z pomieszczenia chłopak wiercił sie zaglądał tu i tam obracał sie a wampir sie śmiał z niego delikatnie by nie zauważył.-Pięknie. Gdzie jesteśmy nie chodzi mi o pomieszczenie tylko o położenie geograficzne??-.

Cornelius patrzył na chłopca i nie wiedział dlaczego pyta.-Jesteśmy w chacie która znajduje się w lesie którym cie znalazłem.- patrzył na wampira i miał mętlik w głowie.

-Ale ja byłem tam chyba wszędzie i nie wiedziałem w lesie żadnego domu.- nic nie rozumiał.

-Wiec Marcelu nie byłeś tam pierwszy raz-wraz z zapadnięciem słów jego oczy zrobiły się czerwone. Głos tez się zmienił.

Chłopak od razu to zauważył i się przestraszył. -No tak chodziłem tam na spacery każdego dnia.- powiedział to spokojnie ale był wystraszony i nie wiedział dlaczego zachowanie wampira się tak zmieniło.

-Ostatni raz szedłeś sam na spacer do tego lasy, powtarzam ostatni raz. Nie ładnie chodzić po czyjejś posiadłości.-oczy Corna przybrały normalnego koloru.

-Ja nie wiedziałem że to do kogoś należy przepraszam. Dlaczego nie mogę tam chodzić.- zapytał trochę ciszej, lecz cały czas się bał.

-BO NIE JAK JESZCZE RAZ TO ZROBISZ ZABIJE CIE-. Groźne słowa wampira spowodowały ze chłopak zadrżał w jego rękach. Chłopak był tak wystraszony iż nie miał odwagi się odezwać. Widząc że Marcel jest przestraszony i drży mu na rękach rzekł -Przepraszam nie powinienem krzyczeć ale po prostu nie chce byś chodził tam.-

-Dobrze nie będę- chłopak wiedział że i tak tam pójdzie ale wolał to przemilczeć

-No i już jesteśmy w kuchni- otworzył drzwi i posadził chłopca na jednym z krzeseł koło ogromnego stołu. Za pomocą swoich umiejętności zrobił szybko jakieś danie dal Marcela z zakupów które zrobił ostatnio.

-nie wiem czy to jest dobre ale myślę że zasmakuje ci - podał mu talerzyk z jedzeniem i lekami. Usiadł na przeciwko chłopca też przy stole i patrzył jak on je.

-Ale dobre masz talęt w tym.-chłopakowi tak smakowało że aż się cały ubrudził na twarzy a Corneliusa się z niego zaczął śmiać.-Nie śmiej sie ze mnie tylko masz jakąś szmatkę.- poprosił grzecznie. Mężczyzna dalej się śmiejąc wstał i podał mu szmatkę i usiadł spokojnie tam gdzie przedtem.-Wiem może to głupie ptanie, ale kiedy ty jadłeś??- Marcelowi zrobiło się głupio gdyż on je a osoba która mu daje jedzenie ,głoduje.

-Dawno, ale spokojnie wytrzymuje jeszcze.- Corn powiedział to spokojnie aby nie przestraszyć chłopca nie chciał go okłamywać. Marcel słysząc te słowa jeszcze bardzie zrobiło mu się głupio. Wstał od stołu i podszedł do wampira powoli usiadł mu na kolanach.

-Nie jestem idiotą i nie mogą patrzeć na to jak ty jesteś głodny a ja obżeram się w najlepsze.- usiadł wygodniej na kolanach- Zjedz coś-.

Cornelius doznał niezłego szoku gdy przyglądał sie co wyprawia chłopak. -nie mogę jesteś chory nie możesz tracić teraz krwi- mimo głodu jaki mu sprzyjał nie mógł sie zgodzić.

- i co z tego. Zycie dało mi juz kilka lekcji a miedzy innymi ” Bierz i daj.”. Może i jesteś wampirem który zabija ale gdybyś nie musiał nie robiłbyś tego. Proszę cie zrób to.- Chłopak podniósł głos i przytulił się do wampira

Mężczyzna nie wiedział co powiedzieć chłopak był uparty ale i miał trochę racji. -Nie mogę bo znowu zachorujesz- nie wiedział już co mu powiedzieć.

Kurde co robić niby wygląda zdrowo pryska energią ale Michael mówił żeby go nie gryźć. Pocałował chłopaka w szyki i zaczął ją ssać. Było mu przyjemnie i pragnął zatopić kły w szyi Marcela i kosztować go jak najdłużej.

-Zjedz to co zrobiłem i ruszamy dalej-odrywając chłopca pocałował go lekko

-Dobrze nie będę nalegać- wstał i ruszył na swoje miejsce. Gdy zjadł wszyto w talerza wziął kubek i się napił leków. Były nie dobre ale wypił wszystko, Gdy tylko odstawiał kubek wyśliznął mu się u upadł rozbijając się na ziemi. Chłopak spojrzał na wampira i przestraszył się gdyż jego spojrzenie było groźne. nie czekając na nic zaczął zbierać odłamki szkła. Zranił się nie mocno, ale zrobił to, ze strachem spojrzał w stronę krzesła i nie zobaczył tam nikogo

-Marcel uciekaj to głód, nie podchodź tylko uciekaj, jeśli tego nie zrobisz zabije cie. JUŻ – Cornelius walczył ze samym sobą.

Marcel nic nie powiedział wstał jak najszybciej i wybiegł z kuchni. Wiedział że wampir który straci kontrole jest nie do opanowania, wiec wolał go posłuchać. Gdy biegł do pokoju słyszał krzyk ale zignorował go i pobiegł dalej.

*****************************
No i macie następny rozdział. Dziękuję i pozdrawiam was kochani :*

BloodliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz