Rozdział XVI

77 4 0
                                    

Juz powoli zaczął się wynurzac spod kołdry i kiedy się obejrzał nic za nim nie było przez co się przestraszył jak i zaczął płakać zaś i to głośniej. Miał nadzieję że to był Cornelius jednak skoro go nie było to znaczy zaczęło ze chłopak zaczyna mieć urojenia...

-Wariuje chyba-Szepnal między szlochem i zamknął oczy jak by to miało pomoc w jego cierpieniu i położył się tak jak był przedtem czyli na boku.

-Dlaczego płaczesz czyś nie tego chciał Marcelu? -zapytal dobrze znany Marcelowi ton głosu. Kiedy tylko go usłyszał zadrzal i gwałtownie otworzył oczy. To co zobaczył wywołało u niego krzyk. Przed nim leżał Cornelius i patrzył prosto i tylko na niego. Był przedtem za chłopakiem ale kiedy ten się obracał szybkim ruchem zmienił miejsce.

Serce chłopaka waliło jak młotem. Bal się ale i był zaintryfowany.  Nie wiedział czy wampir jest tu czy nie. Nic nie mówił przez dłuższą chwilę tylko przysunął się do wampira i wtulil się w niego mocno.  Czując ze to nie urojenie zaczął płakać zaś wtulajac się w niego mocno steskoniony.  Cornelius objął go mocnymi ramionami. Obserwował go przez cały czas i widok jak cierpi ranił i jego. Jednak była to decyzja chłopaka.  Chciał się przekonać co chłopak czuje do niego jak i chciał jego szczęście.  Widząc jego płacz był pewny ze nie będzie on szczęśliwy kiedy nie będzie wampira obok.

-Jesteś tu. ..-wyszeptal cichutko i spojrzał zaplakana twarzą na wampira który widząc jego zmęczone oczy pogłaskal go po policzku.

-Byłem cały czas.  -szepnął cicho tak samo jak chłopak i pocałował chłopaka delikatnie.  Również tęsknił za tymi ustami i jego ciepłem. Marcel w tuli się w dłoń wampira poczym odwzajemnil jego pocałunek również delikatnie.  Objął go za szyję wtulajac się w niego mocniej.

-Proszę nie zostawiaj mnie. -Poprosił go swoim uroczym głosem i spojrzał w oczy wampira.  Cieszyło się jego serce widząc go. Wiedząc że nie zostawił go mimo jego słów.

-Jak mógłbym Cię zostawić.  Me serce krwawilo kiedy widziałem Twój płacz.  Nie chciałem Cie do niego doprowadzić.  -Odparł starszy wampir i pocałował młodszego w czoło i poglaskal go po plecach. Uśmiechnął się do niego i spojrzał na ubrania które były pomiędzy nimi.

-Koniec z samotnością.  Chce Cię mieć przy sobie.  Jednak nie chce cię więzić przy sobie.  Chce byś był szczęśliwy nawet jeśli nie u mojego boku.  Lecz jednak jeśli teraz pozwolisz się zabrać do mojego świata, to już nigdy Cię nie puszcze* odparł mu z powagą lecz spokojnie nie chcąc stresować chłopaka który tulil się do niego w milczeniu. Dopiero po dłuższej chwili rzekł.

-Proszenie Cię o zabranie do domu było jednym z największych błędów jakie popełniłem. -szepnął i  przeczesal włosy wampira. Lubił jego włosy.  -Nie chce tutaj żyć.  To miejsce mnie niszczy*; szepnął z bólem bo tak było.  Wampir widział jaki stosunek mają rodzice do chłopaka. 

-chodź ze mną a nigdy nie  zaznasz smutku* odparł wampir i wstał z łóżka wyciągając dłoń do chłopaka.  Ten przyjął ja bez obaw i wstał w tuleja się znowu w starszego.  Chciał go wytulac za te wszystkie dni.

-Na pewno nie chcesz tu juz wracać? * zapytał mu cicho do ucha które tracił językiem.  W odpowiedzi dostał skiniecie głową.  -Zabierz jeśli coś z domu chcesz i wyruszamy.  - Odparł przez co Marcel po dłuższym zamysleniu wyszedł z pokoju. Wampir zaś zaczął demolować pokój chłopaka by upozorowac napad na konkretną osobę. 

Marcel szybko wrócił przez słyszalny hałas.  Widząc taki syf zrobił zaskoczoną mine. Cornelius spojrzał n niego i uśmiechnął się

-To było konieczne- odparł i podszedł do niego. Marcel rozumiał ze skoro chce odejść musi coś się stać nawet jeśli miałby być uznany za zaginionego.  Wampir objął chłopaka i wtulil go w swój tors.

-W drogę- szepnął i schował chłopak w płaszczu jakby coś miało mu zaszkodzić po czym skierował się do okna. Wyskakując przez nie zniszczył i okno. Chłopak w odruchu niekontrolowanym wczepil palce w koszule wampira.  Juz po chwili poczuj jak stają na ziemi. Wziął chłopaka na ręce i skierował się w las.  Chłopak wtulal się w Corneliusa do czasu aż nie zasną. W końcu był padnięty przez te kilka dni.  Nic tylko myślał o swoim błędzie. 

Cornelius przybył do swojego domu i skierował się do Sypialni.   Położył chłopaka na łóżku a sam położył się obok i pocałował go w policzek. Ułożył się wygodnie i wtulil w siebie chłopaka po czym zasnął
*********************************
Ale dostałam zastrzyk weny. Ale to wszystko przez Was.  Chce wam wynagrodzić moja nieobecność. 

Pozdrowienia:
Narmada Hale

BloodliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz