Rozdział VII

172 13 1
                                        

Marcel podczas, gdy Corn był za szukaniem jedzenia on błądził po pokoju szukając światła.

-Kurde żyrandol jest to włącznik tez musi być ale gdzie ??-macał każde ściany i nie znalazł.Jednak w pokoju była jeszcze jedna osoba która przed chwilą weszła do pokoju przez okno.Chłopak jednak tego nie zauważył i szukał dalej.Wampir widząc co szuka podszedł do włącznika nie naciskał go tylko spytał najpierw. Postarał sie braciszek na prezent dla mnie za śmiał sie pod nosem

-Czego szukasz chłopcze czyżby włącznika ??-spytał sie kpiącym głosem. Chłopak od razu zaczął panikować i ruszać sie gwałtownie jednak wampir miał inny plan. Tajemniczy głos był inny niż tamtego wampira. Przyparł go mocno do ściany.

-Gdzie on znajduje takie cuda??-cały czas sie z niego śmiał

-kim ty jesteś zostaw mnie.-zaczął zadawać pytania i szarpać sie

-chyba sobie żartujesz nie zrezygnuje z takiej okazji-przybliżył sie do jego szyi.wydłużył swoje kły i spojrzał na chłopca czerwonymi oczami. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.Chwile puźniej przywarł do szyi chłopca ale nie wgryzał sie jeszcze. Czuł jak chłopak drży ze strachu, a jego żyły pompują więcej krwi

Nie czy ja mam takiego pecha?? chłopakowi przeleciała myśl przez głow. Wampir słysząc to podniósł sie i rzekł

-nie masz pecha taka krew to rzadkość.-po tych słowach wgryzł sie w smukłą szyje Marcela.W pokoju rozniósł sie głośny krzyk chłopca jednak wampira to bardziej nakręciło i ssał wolniej. Cornelius słysząc przeraźliwy krzyk od razu wróci do chłopca. Wparował do pokoju.

-Zostaw go kurwa co ty sobie wyobrażasz on jest mój i jak jeszcze raz go dotkniesz zapłacisz życiem-w tym samym czasie odrzucił go na regał z książkami i złapał zsuwającego sie chłopca i zatamował krwotok.przytulił chłopca po to by go uspokoić jednak to nie pomagało szarpał sie i drżał.

-Wyluzuj braciszku to tylko człowiek-Max zaczął zbierać sie z ziemi

-może i tylko człowiek ale ta drobna istota uratowała mi życie a tak pro po komu sie tłumacze on jest mój i tylko ja bede sie nim żywić zrozumiałeś następnym razem zabije cie nie zważając czy jesteś moim bratem- Jego głos był cichy, ale jakoś dziwnie ostry. Próbował uspokoić chłopca

-oj nie bądź taki ludzi jest wiele i tak sie opłacało.-drwił ze starszego brata Starszy zbliżył sie do Maksa i uderzył mocno w twarz.-Mówiłeś coś.

-nie tylko żartowałem już go nie tknę-mówiąc to trzymał sie za brodę

-co cie do mnie sprowadza -zapytał z ciekawością

-rodzice chcieli byś nas odwiedził -odpowiedział Max -Gdzie poznałeś tego chłopca??-dodał po chwili

-w lesie pilnuj go ale nie dotykaj ja ide po jedzenie do kuchnie dla niego.-powiedział zimnym głosem

-ok -Corn wyszedł a Max zbliżył sie do osłabionego chłopca

-nie tylko nie to nie zbliżaj sie -Marcel zaczął sie oddalać

-nie obawiaj sie już mnie nie zrobię ci juz nic. przepraszam za ukąszenie ale byłem nie najedzony -usiadł obok chłopca i starał sie go uspokoić-Spokojnie-Max usłyszał jak Marcelowi zaburczało w brzuchu.zaśmiał sie.

-Braciszku pospiesz sie bo tu komuś burczy w brzuchu-zaśmiał sie głośno by Brat usłyszał. Cornelius słysząc głos brata pośpieszył sie i wrócił do pokoju z tacą jedzenia.Przysuwając tace do Marcela rzekł

-Jedz chłopcze musisz coś zjeść ja już zaspokoiłem potrzeby teraz twoja kolei-widziac ze chłopak nie powstrzymuje sie i zaczyna jeść ucieszył się.Chłopak zjadł wszystko co wampir przyniósł.

BloodliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz