6.Za każdym razem, gdy zamykam oczy, widzę ciebie

185 19 2
                                    

Gdy byliśmy wysoko, lecz na tyle nisko, że widać było oświetlony Londyn, zrobiłam zdjęcie widokom zza okna. Potem sięgnęłam po koc, ułożyłam wygodnie poduszkę i postanowiłam pójść spać.

Kiedy się obudziłam, minęły trzy godziny. Cieszyłam się, bo zostało już tylko sześć.

Poprosiłam stewardesę o szklankę wody. Wypiłam ją, a następnie odruchowo wyjęłam telefon. Zobaczyłam, że podświetliła się ikonka dostępnego WiFi. Zdziwiłam się, myślałam, że to błąd w systemie. Okazało się, że na pokładzie jest internet. Przejrzałam social media, wysłałam snapa z widokiem z samolotu. Zdjęcie ledwo co zdążyło dostarczyć się, a ja już dostałam wiadomość od Nialla. To było mega urocze

Niall: Jesteś już na miejscu?

Diana: Nie, ale łapię WiFi w chmurach

Niall: Uff to dobrze. Martwiłem się, że mieliście lądowanie awaryjne, gdy zobaczyłem zieloną kropkę przy twoim nazwisku na Messengerze. Wszystko ok?

Diana: Tak, jasne. Jeszcze sześć godzin.

Niall: Chętnie pisałbym z tobą, ale jest środek nocy i oczy same mi się zamykają.

Nie zdążyłam odpisać, a już przyszła kolejna wiadomość.

Niall: Napisz jak wylądujesz. Dobranoc.

Diana: Kolorowych snów.

Zielona kropka obok nazwiska Nialla zgasła i pojawił się tekst „Aktywny minutę temu"

Moja mama przeglądała gazetę, a tata słuchał muzyki. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Zawsze podczas lotów spałam, ale wtedy nie mogłam. Uświadomiłam sobie jedną, ważną rzecz - jak jesteś zauroczona bądź zakochana, nie możesz zasnąć, bo rzeczywistość jest lepsza niż sny.

Uśmiechnęłam się sama do ciebie. Działo się ze mną coś, co nie powinno. Przynajmniej nie teraz...
Zostało jeszcze pięć godzin lotu. Stwierdziłam, że dawno nie czytałam żadnej książki. Odszukałam w torbie czytnik, wybrałam ebook'a z listy. Nie przeczytałam chyba nawet dwóch stron, a moje oczy zaczęły zamykać się. Zasnęłam.
Obudziła mnie stweardesa, prosząc o zapięcie pasów. Samolot schodził do lądowania. Za oknem mogłam zobaczyć ocean i plaże. Zastanawiałam się jak ten tydzień wypadnie. Włożyłam wszystkie rzeczy do torby.
Gdy wylądowaliśmy, udałam się do wyjścia. Czas w Tajlandii był przesunięty o sześć godzin w przód. Gdy w Anglii była dziewiąta, tu już piętnasta. Uśmiechnęłam się, zacisnęłam piątki i po prostu liczyłam, że ten tydzień będzie świetny.

Czekając w kolejce, by odebrać walizki, włączyłam internet. Nie działo tutaj 3G, więc byłam skazana na szukanie WiFi. Niestety, nie było tutaj żadnego. Stwierdziłam, że pewnie będzie w hotelu, więc nie przejęłam się tym. Nawet jeśli tam również nie, pomyślałam, że zrobię sobie internetowy detox.

Napisałam Niallowi wiadomość.

Diana: Jestem już na lotnisku, nie mam internetu.

Od razu odpisał, mimo, że w Anglii było bardzo wcześnie.

Niall: Udanego wypoczynku :)

Samo w sobie lotnisko w Bangkoku robi wrażenie. Jest po prostu ogromne. Po odebraniu bagażu - zmęczeni poszliśmy znaleźć taksówkę. Podeszliśmy do stanowiska taksówek, tak zapytaliśmy się jaki jest koszt przejazdu na Khao San Road, a następnie wyjechaliśmy do miasta. Nasz wypoczynek właśnie się zaczynał.

What a feeling || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz