3. That was a long time ago

599 46 14
                                    

-Boże, Hails nie zostawiaj mnie samego!- Brooklyn bardzo rzadko używa płaczliwego tonu, ale jeśli już to robi, naprawdę bardzo mu na czymś zależy. Tym razem dodał do niego jeszcze kurczowe ściskanie mojej dłoni, więc od razu zauważyłam, że chłopak jest wręcz przerażony.

-Brooky, kochanie, sam chciałeś ze mną jechać i poznać moją rodzinę- odparłam z miłym uśmiechem, pocieszająco pocierając jego policzek. W duchu przybijałam sobie mentalną piątkę. Nawet nie będę musiała szukać zemsty, sam się ukarał.

-Nie lubię, jak używasz tego sarkastycznego ''kochanie'', wiesz?- mruknął, ale wciąż nie puszczał mojej ręki, jakbym była jego ostatnią deską ratunku. Cóż, jak już to zbyt śliską, żeby mu pomogła.

-Wiem, dlatego to robię- zaśmiałam się pod nosem.

-Hailee chyba zasłużyłem na trochę litości- odparł patrząc na mnie znacząco.

-Dzień dobroci dla zwierząt już się skończył, dziękuję za uwagę!- udałam powagę, ale wyszło mi to marnie, przez uśmiech, który cały czas nasuwał mi się na usta.

-Hailee, porywam twojego kochasia- mama nagle pojawiła się praktycznie znikąd, tak jak to miała w zwyczaju rujnując naszą chwilę prywatności.

-Ale ja...- Brooklyn ponownie próbował mi się postawić, ale popchnęłam go w stronę mojej rodzicielki.

-Baw się dobrze, Brooky!

***

-AyAy!- wysoki brunet z przydługimi, kręconymi włosami zamknął mnie w szczelnym uścisku, przebiegając dzielący nas dystans w kilka sekund. Mimowolnie uśmiechnęłam się na imię, którym mnie nazwał i także go objęłam.

-Hazz!- również się do niego przytuliłam, zaciągając przyjemnym zapachem. -Harry, tak strasznie tęskniłam!- wymamrotałam w jego płaszcz, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę, że niewiele z mojej wypowiedzi zrozumie.

-Ja też, Hails, nawet nie wiesz jak bardzo mi cię brakowało- odparł, gładząc mnie wielką dłonią po plecach. Straciliśmy rachubę czasu, ale tak się dzieje, gdy rozłąka trwa zdecydowanie zbyt długo.

-Nic się nie zmieniłeś- skomentowałam jego obecny wygląd. Trochę skłamałam. Wyglądał jak bóg. Gdy widziałam go ostatnim razem przypominał małą, pulchną bułkę, a teraz... teraz jest po prostu zabójczo przystojny. Zrobił się wyższy, włosy jeszcze bardziej mu się pokręciły, ale dołeczki pozostały takie same.

-Ty wyładniałaś. I coś jeszcze... Czyżby panna Leander urosła?- zapytał, spoglądając na mnie z góry. Roześmiałam się i szturchnęłam go w bok. Niestety, żeby to zrobić musiałam stanąć na palcach. Durna żyrafa.

-Haroldzie, ty na pewno nie urosłeś. Jeszcze centymetr i zostałbyś najwyższym człowiekiem na świecie- parsknęłam śmiechem, a po chwili dołączył do mnie mój towarzysz.

-Jak dobrze znowu mieć cię przy sobie- popatrzył na mnie tymi swoimi wielkimi, zielonymi oczami, przez które zawsze zawsze mu ulegałam.
-Może do mnie przyjedziesz? Bo wszyscy się ma mas gapią jak w obrazek- zaproponował, a ja rozejrzałam się po domu. Faktycznie, większość par oczu skupiona była właśnie na nas.

-Przecież mieszkasz za rogiem, mogę się przejść- zaoponowałam.

-Przeprowadziłem się. Właściwie to już z rok temu- Harry przeczesał loki w nerwowym geście. Zawsze tak robił, kiedy był zmieszany. Już miałam zbesztać go, że mnie o tym nie poinformował, kiedy podeszła do nas tęga kobieta.

-Od razu wiedziałam, że coś z tego będzie. Jesteście uroczy- ciotka poklepała Harrego po ramieniu i z miłym uśmiechem odeszła. Oboje spojrzeliśmy na nią jak na wariata, ale tylko buforowaliśmy całą sytuację, nic nie mówiąc. Po chwili domyśliłam się powodu dziwnych spojrzeń.

-Moja mama pewnie powiedziała im, że przyjadę z chłopakiem- odparłam lekko się rumieniąc.

-Masz chłopaka? Po tej całej sytuacji z Da...- zdziwienie od razu było słyszalne w głosie bruneta, a ja jeszcze bardziej się zaczerwieniłam. Tak, charakter Harrego w ogóle się nie zmienił. Tak samo bezpośredni jak zawsze. Na szczęście zanim wypowiedział to imię zdążyłam mu przerwać.

-Nie mówmy o nim, a co do Brooklyna, to jeszcze ci nie powiedzieli? To jakiś cud. Zaraz powinien tu przyjść, moja matka zapoznaje go z rodziną. Siłą go ode mnie odciągnęła, ale sam chciał ze mną przyjeżdżać, chociaż nie raz go ostrzegałam.

-Już mu współczuję- roześmiał się, ale po chwili trochę spoważniał. -Nie sądziłem, że kiedyś sobie kogoś znajdziesz- mruknął i spuścił głowę tak, żebym nie mogła patrzeć mu w oczy. Typowe.

-W sumie to nie szukałam- wymamrotałam, ale po chwili zdałam sobie sprawę z sensu jego słów. -Ej! Aż tak straszna nie jestem!

-No pewnie, że nie, ale kiedyś byłaś raczej niezbyt zadowolona ze związków- mruknął, jakby niepewny swojej wypowiedzi. -Pamiętam, jak nienawidziłaś potem wszystkich...

-To było dawno

》》》》》》

I co, podoba się nowa postać? Jak się domyślacie Harry to Harry Styles (zdjęcie, a raczej gif na górze), najbardziej mi pasował do tej roli :)

Rozdział miał być wczoraj, ale Wattpad postanowił pokrzyżować mi plany :/

W najbliższym czasie pojawi się kilka nowych postaci, ale na razie zostańmy przy Harrym ;)

Jak myślicie, co będzie dalej? :]
Pozdrawiam i czekam na Wasze opinie oraz pomysły! :D

Hey, you! || Brooklyn BeckhamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz