Przepraszam, za tak długą przerwę, ale jak wiecie zbliżają się egzaminy gimnazjalne i miałam trochę roboty :/
Wracam, sprawa rodzinki Beckhamów w domu Hailee się wyjaśniła, a ja życzę wszystkim gimnazjalistom powodzenia, mnie jak na razie zjada stres XD
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła tu małej reklamy, więc zapraszam na mój ig: gingerebelq oraz blog: gingerebelq.blogspot.com jeśli macie ochotę trochę się ponudzić :)
》》》》》-Kto by pomyślał, że tak skończymy...
-Moja mama. Od razu chciała nas zeswatać- stwierdziłam, głupio się śmiejąc. Tak, moja rodzicielka to jedna z osób, które od początku nam kibicowały. Gdyby mogła, to po prostu zamknęła mnie z nim w jednym pokoju i nie wypuściła, dopóki nie uznalibyśmy się za co najmniej przyjaciół.
-Wiesz, że w pewnym momencie myślałem, że naprawdę mnie nie chciałaś?- Brooklyn delikatnie przeczesał dłonią po mojej głowie, zakręcając pasmo na palec. Cicho jęknęłam, w akompaniamencie chichotu chłopaka, który dobrze wiedział, co robił. Uwielbiałam, jak bawił się moimi włosami, potrafiliśmy spędzać tak całe wieczory, co było miłą odmianą od towarzystwa reporterów. Tym razem jednak od razu wyczułam, że coś jest nie tak. Brunet był spięty, co raczej się nie zdarzało. Byliśmy raczej dość otwarci i często opowiadaliśmy o swoich problemach, a teraz chłopak jakoś nie spieszył się do zwierzeń.
-Jesteś gorący jak cholera, jakim cudem mogłeś mi się nie podobać? Po prostu mam charakter, jaki mam, nie umiem ot tak się komuś podporządkować, a sam przyznaj, że twój sposób podrywania pozostawia wiele do życzenia- stwierdziłam i właściwie to była prawda. Może niektórzy dziewczyny lubią być uznawane za pozbawione mózgu lalki, jednak mnie to nie odpowiada. Na szczęście Brooky szybko nauczył się, jak powinien ze mną rozmawiać, żebym zaczęła trochę go lubić, bo jeśli by tego nie zrobił, to wątpię, czy dałabym radę z nim wytrzymać.
-Przecież ja mógłbym uwieść, kogo bym chciał. Jestem tak charyzmatyczny, że nikt mi się nie oprze, zresztą udało mi się rozkochać w sobie ciebie, a to już bardzo dużo- w jego głosie słychać było dumę, jakby moje zainteresowanie było osiągnięciem życiowym.
-Tak, a twoją najlepszą cechą jest skromność. Uważaj, bo zaraz wykreślisz mnie z listy- zaśmiałam się pod nosem z jego miny. -W ogóle to mów wreszcie, o co chodzi, widzę, że masz mi coś do powiedzenia.
-Mam małą wiadomość, niekoniecznie dobrą- Beckham odchrząknął, spoglądając na mnie z miną zbitego psa. Jeśli rozmowa zaczyna się od takich słów, to oznacza, że raczej nie będę zadowolona z informacji, które zaraz dostanę.
-Teraz będę udawać spokojną, o co znowu chodzi? Jakiś wyjazd, czy coś?
-Na odwrót. Ktoś tu przyjedzie- brunet usilnie uciekał ode mnie wzrokiem, by w końcu skupić się na jednej ze ścian. -Moi rodzice.
W tym momencie dostałam zawału. Jeśli ktokolwiek nienawidzi mnie bardziej, od Victorii, to musiałby być to jakiś szatan. Ta kobieta krytykuje wszystko, co robię i za każdym razem szuka okazji, żeby nas skłócić. Nie liczę już, ile modelek i aktorek przyprowadzała na swoje bankiety, by całkowicie przypadkowo zacząć opisywać ich zalety swojemu pierworodnemu. Jak można się domyślić robiła to nie tylko przy Brooku, ale i w moim towarzystwie.
Inną pozycję przyjął David, który ciągle próbował spacyfikować swoją szurniętą żonę. Zastanawiałam się zawsze, dlaczego on jeszcze z nią jest. Przecież ta kobieta to po prostu czarownica, tylko wygląd się nie zgadza!
Dobrze, że Brooklyn miał charakter po ojcu, bo jeżeli odziedziczyłby go po mamie to raczej nie udałoby mi się z nim zejść.
Wciąż jeszcze miałam nadzieję, że to tylko jego głupi żart, ale po poważnej minie jakoś się na to nie zapowiadało. O zgrozo.
-Najbardziej martwi mnie to, że dzisiaj nie jest pierwszy kwietnia. Beckham, czy możesz mi z łaski swojej wytłumaczyć, dlaczego zamierzasz ściągnąć tu twoją matkę?- przełknęłam głośno ślinę, bo jej imię nie chciało mi nawet przejść przez gardło. Samo spotykanie się raz na miesiąc na jakiejś gali było dla mnie stresujące, a widywanie jej częściej, niż co 30 dni sprawi, że dostanę jakiejś nerwicy. Dobra teściowa się znalazła, mogłam się tego spodziewać.
-Mamy remont, była mała awaria i teraz rodzice zdecydowali, że można by przy okazji trochę odnowić panele i kilka innych rzeczy- wytłumaczył, a mnie zjeżyły się włosy na głowie. Jeśli chce robić przebudowę to pewni zejdzie im z tydzień. Siedem dni z Victorią. W moim domu. Czas się wyprowadzić, bo raczej tego nie przeżyję.
![](https://img.wattpad.com/cover/52055232-288-k426986.jpg)
CZYTASZ
Hey, you! || Brooklyn Beckham
De TodoZamiana idealnie zwyczajnego, szarego życia na nowe, w błysku fleszy. Czy to szczyt marzeń? "-Hej, ty! Nawet nie waż się uciekać, dupku!" Kontynuacja ''Freedom''. Jeśli jej nie przeczytałyście, to w zasadzie nie musicie, ale wszystko będzie bardzie...