7. Never

569 41 5
                                    

Miłego czytania :)

-I co, mogłaś nie iść? Jeszcze coś by ci się stało, a wtedy bym sobie tego nie wybaczył- stwierdził zadowolony z siebie Beckham. Cóż, zaraz nie będzie taki szczęśliwy...

-Jednak nie postawiłeś na swoim. Jutro rodzice Dannego znowu wyjeżdżają, więc zaprasza wszystkich do siebie jeszcze raz- poinformowałam go, nawet nie starając się zatuszować szerokiego uśmiechu, który wkradł się na moją twarz.

-Można nerwicy dostać. Jak się domyślam nie dasz mi iść razem z tobą?

-Żebyś zagryzł Daniela? Niekoniecznie- mruknęłam robiąc nieokreślony grymas.

-Dlaczego jesteś taka uparta? Ja naprawdę nie robię tego złośliwie, uważam tylko, że to trochę nieodpowiedzialne pakować się do podejrzanego towarzystwa- odparł, a jego wypowiedź oraz ton głosu łudząco przypominały mi naganę ze strony nadgorliwego ojca. Jego opiekuńczość była na swój sposób urocza, ale na dłuższą metę raczej nie była dla mnie najlepszą opcją. Może to przez mój ''problematyczny'' charakter, a może po prostu trochę przesadzał?

-Ja również nie zamierzam być złośliwa. Nawet nie założę tych obcisłych spodni- zapewniłam. To była stuprocentowa prawda. Wczoraj tak bardzo mnie obtarły, że postanowiłam dać sobie z nimi spokój na najbliższą dekadę, jak nie dłużej.

-A istnieje możliwość, żebyś założyła dresy?- pełen nadziei głos i spojrzenie szczeniaczka były rozbrajające. -Albo przebiorę się za dziewczynę i będę udawał twoją koleżankę, chociaż uważam, że nawet bez sukienki nie musisz się mnie wstydzić!

-Przecież się nie wstydzę, o czym ty znowu gadasz. Przecież nikt nie zagwarantuje mi, że się na nikogo nie rzucisz!

-Ja mogę zagwarantować- gorliwie pokiwał głową, jakby to miało sprawić, że nagle mu uwierzę. Niedoczekanie.

-Może jeszcze na słowo harcerza, co?- zachichotałam pod nosem.

-Z racji tego, że nigdy nie byłem w harcerstwie może wyjść trochę mało wiarygodnie, ale mogę na słowo... czy ja wiem...- zmarszczył brwi w zastanowieniu.

-Nie wysilaj się. I tak wiem, że chętnie zrobiłbyś mu krzywdę, tym bardziej, że zapewne znasz już całą historię od Harrego- rzuciłam z przekąsem. Chociaż lokers nie należy do osób, którym nie można ufać to pewnie Brooklyn wycisnął z niego wszystkie interesujące go informacje na temat mojego związku z Danielem. Nie było ich wprawdzie dużo, bo raczej zatrzymywałam większość z nich dla siebie, lecz burzliwa historia zakończenia naszego związku była Harremu dobrze znana. To właśnie on pocieszał mnie po całej tej sytuacji i to właśnie jego koszulę niejednokrotnie umorusałam rozmazanym tuszem do rzęs.

To nie tak, że jestem jakaś nadwrażliwa, po prostu to był mój pierwszy związek, jeśli mogę to tak nazwać.

-Wcale nie- mruknął i chyba trochę się nadąsał, jak małe dziecko. Tak, to jedna z min typu: "Jestem obrażony".

-Brooky, przepraszam. To będzie pierwsza i ostatnia impreza, na którą pójdę bez ciebie. Obiecuję. Na słowo fałszywego harcerza, którym nie byłam!

***

Jako osoba z natury podejrzliwa powinnam wiedzieć, że coś nie do końca się zgadza. Ktoś, kogo właściwie mogłam nienawidzić bez wyrzutów sumienia nagle zaprasza mnie do siebie. Tak, zdecydowanie powinna mi się zapalić czerwona lampka.

W sumie to gdyby nie Brooklyn zapewne nawet nie wystawiłabym nosa za drzwi, ale tak bardzo chciałam pokazać mu, jaka to jestem niezależna i że tylko i wyłącznie ja będę decydować o tym, co robić, że nawet nie raczyłam posłuchać naprawdę przydatnej rady. Nie, nie zrzucam na niego winy, po prostu stwierdzam. Wina jest tylko i wyłącznie moja.

Impreza u Daniela to zawsze coś na masową skalę. Chłopak zawsze sądził, że małe przejęcia są bez sensu, więc urządzał tylko te na co najmniej 50 osób. Zdecydowanie mógł sobie na to pozwolić, jego rodzice zarabiali wystarczająco dużo, by utrzymać pół kraju, więc z gotówką nie miał problemów. Dom również doskonałe nadawał się do zapraszania gości, reprezentacyjna willa zawsze prezentowała się znakomicie. Trochę niepewnie przekroczyłam próg mieszkania, nie pamiętałam nawet, kiedy ostatni raz tu byłam.

I po tym, co się działo wolałabym już niczego nie pamiętać.

Miałam być silna, już nigdy nie dać sobą pomiatać.

Nigdy.

》》》》》

Heeeey everybody! Już 3 rozdział dzisiaj, nie jestem pewna, ale zamierzam dodać jeszcze jeden późnym wieczorkiem :)

O rany, ale się porobiło, co?
Chyba zostanę mistrzynią dram, 7 rozdział, a to już chyba druga, czy trzecia :p

Anyway mam nadzieję, że ciąg wydarzeń nie jest aż tak przewidywalny (oczywiście) i że jakoś dajecie radę czytać te moje głupoty ;)

Skośna czcionka to tak jakby wspomnienie, a to, co działo się po i na tej imprezie okaże się dopiero w kolejnym rozdziale.

Pojawia się kilka nowych postaci, ale zamierzam wrócić z tymi z poprzedniej części, może ktoś ma jakieś życzenia co do czyjegoś powrotu? :)

Piszcie w komentarzach, pozdrawiam! ♡

Hey, you! || Brooklyn BeckhamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz