Z natury jestem osobą dość upartą, ale w porównaniu do Brooka jestem wręcz uległa. Jeśli ten człowiek coś sobie wymyśli to właściwie nie ma przebacz. Nie wiem nawet jak to nazwać, bo określenie: trudny, czy problematyczny charakter nie wystarczy, o nie! Chyba nie ma zaburzenia bycia upartym osłem...
-Wiesz, że cię nienawidzę?- mruknęłam, kiedy byliśmy w drodze do domu Georgii- mojej ciotki, gdzie za 2 dni miał się odbyć jej ślub. Ta kobieta ma ponad 50 lat, a wychodzi za mąż już chyba po raz czwarty! Jeśli utrzyma tempo może załapie się do jakiegoś rankingu. A i oczywiście Beckham postawił na swoim. Co za niespodzianka!
-Jak ja lubię to, że nasze relacje w ogóle się nie zmieniły, bez różnicy, czy jesteśmy razem, czy nie zawsze zwracasz się do mnie tak samo uczuciowo- Brooklyn posłał mi spojrzenie pełne uwielbienia. Z tym akurat się zgadzam. Nie wyobrażam sobie bycia jedną z tych par, które nie odstępują się na krok i tylko ciągle liżą się po kątach, jeśli wiecie, co mam na myśli. Moim skromnym zdaniem lepiej okazywać sobie czułości w domu, gdzie nikt nie musi znosić takie widoków. Nazywanie się misiem, czy jakimś innym zdrobnieniem też nie bardzo mi się podoba. Oprócz tego, że Brook ciągle nazywa mnie skarbem. Albo księżniczką. Albo słonkiem. Albo... nieważne. Robi to bez mojej aprobaty, więc się nie liczy.
-Dlaczego zawsze wybierasz sobie tą metodę na zmuszenie mnie do czegoś?- jęknęłam, wciąż nie mogąc uwierzyć, że Beckham zobaczy i co gorsze, pozna moją rodzinę. Chłopak chyba wciąż łudzi się, że z resztą pójdzie mu tak jak z mamą. Zasadnicza różnica polega na tym, że ona chce zeswatać mnie z kim się nawinie, a inni mają to gdzieś. Oczywiście dla świętego spokoju pytają mnie o partnera, ale mam wrażenie, że nie obchodzi to ich w aż tak istotnym stopniu. Za to uznają za bardzo interesującą rzecz jego życie prywatne. Tak, to zdecydowanie będzie ich tematem numer 1.
Mogę założyć się o dychę, że zaczną robić sobie głupie żarty z pracy Beckhama, a jak im się znudzi to pomaltretują mnie.
-Wybrałem najprzyjemniejszą formę przymusu- zniżył głos i potarł dłonią moje kolano, na którym położył rękę. Robił to tak często, że już nawet nie próbowałam zrzucić jej z siebie (i tak zawsze stawiał na swoim), więc zadowolony przesunął ją trochę wyżej. W takich chwilach cieszę się, że lubię chodzić w spodniach, nie w spódnicach.
-Przez ciebie zostanę jakąś walniętą nimfomanką- roześmiałam się i pokręciłam głową. Od kiedy pierwszy raz się do siebie... hm... zbliżyliśmy brunet, gdybym mu na to pozwoliła, po prostu nie wychodziłby z łóżka. Wiedziałam, że jest zboczeńcem, ale fakt, że ma takie wymagania autentycznie mnie zdziwił. Oczywiście pozwalam mu głównie na przytulanie, czasami pocałunki, bardzo rzadko zdarza się... coś więcej.
-Nie mów, że jak ostatnio wyjechałaś, to nie brakowało ci...- zaczął, ale jak to miałam w zwyczaju wcięłam mu się w zdanie.-Nie- lekko się zarumieniłam i spuściłam głowę. -Ja w przeciwieństwie do ciebie umiem panować nad sobą. W ogóle to po co tak bardzo chcesz ze mną jechać?
-Tak sobie. Wiesz jak mi nudno bez ciebie?- odparł skupiając się na drodze. Jeśli używa tego niezobowiązującego, obojętnego tonu, to znaczy, że coś musi być na rzeczy. Normalnie zostawiłabym to bez komentarza, ale dzisiaj miałam wyjątkową ochotę trochę się na nim odegrać, za wymuszenie jego wyjazdu.
-Może znajdujesz pocieszenie u jakichś panienek- mruknęłam pod nosem, chcąc się z nim podroczyć.
-A ty nie masz w rodzinnym mieście żadnych przystojnych chłopaków?- uniósł brew i spojrzał na mnie z ukosa.
-Nie mów mi, że jedziesz ze mną, bo usłyszałeś jakieś głupoty- jęknęłam i pokręciłam głową. Zazdrosny robi się jeszcze bardziej uparty!
-Nie- uciął, ale po jego minie mogłam wnioskować, że odpowiedź była odwrotna. A co ja mam powiedzieć? Ciągle jeździ na sesje ze światowymi modelkami, które wręcz rozbierają go wzrokiem? Na początku starałam się nadzorować wszystkie spotkania, ale uświadomiłam sobie, że to bez sensu. Wszystkie czy tak, czy tak będą mu się podlizywać, bez różnicy, czy będę posyłać im sto czy dziesięć morderczych spojrzeń. Niestety.
-W takim razie nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli chwilowo zamieszkałabym u Harrego? To taki mój... kolega
》》》》》
Jestem straszna, wiem, znowu sabotuję Hailyn :P
Co myślicie o roli Harrego? Nie bójcie się on był jest i będzie tylko jej przyjacielem, ale w kolejnym rozdziale wprowadzę nową postać, z którą Hailee kiedyś była bardzo blisko związana :)
Pozdrawiam, miłego czytania :D
![](https://img.wattpad.com/cover/52055232-288-k426986.jpg)
CZYTASZ
Hey, you! || Brooklyn Beckham
De TodoZamiana idealnie zwyczajnego, szarego życia na nowe, w błysku fleszy. Czy to szczyt marzeń? "-Hej, ty! Nawet nie waż się uciekać, dupku!" Kontynuacja ''Freedom''. Jeśli jej nie przeczytałyście, to w zasadzie nie musicie, ale wszystko będzie bardzie...