Miłego czytania! :)
-Hail, słonko, nie płacz- smutne oczy bruneta od razu odnalazły moją skuloną na łóżku sylwetkę. Kolejne i kolejne strużki łez spadały na poduszkę, a ja co chwila wzdrygałam się ze szlochu. Czułam się pusta. Już nawet złość na wszystko minęła, potrafiłam tylko patrzeć się tępo przed siebie.
Chłopak od razu zamknął mnie w szczelnym uścisku, obejmując tak, jakby chciał ochronić mnie przed całym złem tego świata.
-Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Oni wszyscy wciąż uważają, że jestem jakąś złodziejką, że jestem z tobą tylko dla pieniędzy!- cicho załkałam, mocniej wtulając się w Beckhama. -A potem czekają, aż zacznę mówić jaka to jestem szczęśliwa i jakie mam cudowne życie! Tak się nie da... najgorsze jest to, że nie mogę zrobić z tym nic, rozumiesz? Muszę tylko słuchać tego wszystkiego i udawać, że mnie to nie obchodzi, że mam to gdzieś- kolejne łzy popłynęły mi po policzkach, by po chwili skapnąć na koszulę bruneta.
-A tak naprawdę nie umiem sobie z tym poradzić... każde słowo rani...Nie wiem, czy kiedykolwiek byłam w gorszym stanie psychicznym. Wszystko powoli mnie przytłaczało, a Daniel i jego świta tylko pogorszyli całą sytuację.
-Nie płacz, księżniczko, to przecież nie twoja wina... dla mnie jesteś najpiękniejszą osobą, jaką znam i nie mówię tu tylko o wyglądzie, który zresztą też masz niesamowity- wyszeptał, głaszcząc mnie po włosach. Jego zapach i dłoń, nieustannie głaszcząca mnie po głowie działały jak lek.
Zazwyczaj kiedy płakałam zawsze wolałam być sama, nie chciałam, żeby ktoś oglądał mnie w złym stanie. Tym razem zaufałam Brookowi na tyle, by dać mu się pocieszyć. Przyjemnie było czuć wsparcie, nawet nie musiał nic mówić, wystarczyło tylko, że był obok mnie.
-Kocham cię, wiesz?- dodał, całując mnie w czoło. Za każdym razem, kiedy to mówił czułam w sobie przyjemne ciepło, dlatego lubiłam kiedy powtarzał to zdanie. -Bez względu na to, co ten kutas pieprz... ekhm... nagadał, pamiętaj, że jesteś najcudowniejsza na świecie i nawet nie waż się myśleć inaczej- zapewnił, przyciągając mnie do siebie jeszcze bliżej. -A to, że dostanie w ryj to tylko kwestia czasu- dodał ze złością na samo wspomnienie chłopaka.
-To nic nie da- wymamrotałam, przymykając powieki.
-Jeśli się czegoś nie nauczy, to chociaż będzie zabawa- podsumował, na co cicho się zaśmiałam. Przez przypadek obsunął mi się rękaw swetra, a ciemne oczy od razu bacznie przyjrzały się moim nadgarstkom. Przestraszona zakryłam się rękawami, ale ciemniejące oczy uświadomiły mi, że chłopak zobaczył już za dużo. Głośno przełknęłam ślinę, powoli cofając się w głąb łóżka.
-To nic, tylko otarcie- wyjąkałam, jeszcze bardziej się zasłaniając. Nie chciałam, żeby to zobaczył.
-Co to jest?- wycedził, przytrzymując moją dłoń i podwijając rękaw. Lekko wykrzywiłam się z bólu, kiedy nieuważnie położył palce na rannej skórze. Natychmiast ją zabrał, ale wciąż wpatrywał się we mnie z oczekiwaniem.
-Ręka- mruknęłam, prychając pod nosem.
-On to zrobił?- nie zważając na ironię, ciągle bardzo poważnym wzrokiem patrzył na moją sylwetkę. Coraz bardziej zestresowana wręcz histerycznie zaczęłam szukać idealnej wymówki do tej sytuacji.
Na tej imprezie... nie dość, że mnie zwyzywał... stało się coś jeszcze. Kiedyś, zanim stałam się "usposobieniem zła", jak to zgrabnie ujęła jedna z moich sąsiadek i przestałam się bać, że ktoś może zrobić mi krzywdę byłam strachliwa i inni często mną pomiatali. Później nauczyłam się bronić i to inni zaczęli bać się mnie. Przez chwilę wróciły stare czasy i dałam się zastraszyć. Daniel trochę za mocno przytrzymał mnie za ręce, a ja poczułam się tak jak kiedyś. Źle.
-Może- wymamrotałam, spuszczając głowę. Jedyną rzeczą, której chciałam było pobicie tego dupka.
-Nie mam pomysłu, ale za każdym razem, kiedy mógłbym ci pomóc ty chcesz zajmować się wszystkim sama- pokręcił głową z bezsilności.
-Ja po prostu nie chciałam, żebyś go pobił. Jeszcze trafisz do więzienia i to ja będę mieć wyrzuty sumienia- wyjaśniłam swoje obawy, tym razem jednak się do niego przysuwając, nie uciekając. Zadowolony z mojej reakcji przyciągnął mnie bliżej, a ja oparłam się o szeroki tors. -Ale mam dwie małe prośby...- niepewnie zaczęłam.
-Mów- zachęcił, splatając razem nasze palce.
-Po pierwsze obiecaj, że nie pobijesz Daniela, a po drugie... czy mógłbyś zostać dzisiaj ze mną na noc? To znaczy, jeśli nie chcesz, to się nie narzucam i...- zacięłam się, powoli gubiąc się w tym, co mówię. Chłopak usilnie próbował zatuszować uśmiech, co nie bardzo mu się udawało.
-Postaram się, a co do twojej prośby to zapewniam cię, że mam dużo wolnego czasu... a teraz powinnaś już iść do łóżka, kotku
》》》》》
Jak się podobało? W ogóle to życzę spóźnionych Wesołych Świąt, chociaż teraz to już bardziej Nowego Roku :p
Pozdrawiam :)
![](https://img.wattpad.com/cover/52055232-288-k426986.jpg)
CZYTASZ
Hey, you! || Brooklyn Beckham
RandomZamiana idealnie zwyczajnego, szarego życia na nowe, w błysku fleszy. Czy to szczyt marzeń? "-Hej, ty! Nawet nie waż się uciekać, dupku!" Kontynuacja ''Freedom''. Jeśli jej nie przeczytałyście, to w zasadzie nie musicie, ale wszystko będzie bardzie...