Nie mogłem uwierzyć, że to już koniec. Gdy zszedłem ze sceny te dwa słowa ciągle dudniły w głowie. Spojrzałem ze smutkiem w oczach na Charliego. Po chwili zostałem porwany do uścisku.
- To moja wina - zacząłem płakać. Nie mogłem uwierzyć, że to koniec.
- Shii spokojnie Leo to nie twoja wina - Charlie odpowiedział. Dlaczego jest tak spokojny. Przecież właśnie zniszczyłem mu marzenia.
- Jak to nie moja wina, gdybym nie wystąpił przeszedłbyś dalej i może wygrałbyś to - wychlipiałem.
- Tak mi przykro chłopaki - usłyszałem charakterystyczny akcent Toma. Kolorowo włosy podbiegł do nas i dołączył do uścisku.
- Słuchajcie nie ma co rozpaczać zauważcie, że widownia was pokochała. Zacznijcie nagrywać covery czy własne piosenki, myślę, że wejdziecie na szczyty - chłopak krzyknął. Uśmiechnąłem się delikatnie. Może i ma rację. Żeby zdobyć sławę nie musimy zaczynać w telewizji. Możemy usiąść w pokoju i nagrać jedną z naszych piosenek. Utworzymy nasz przepis na sławę.
- Tom jesteś genialny! - wykrzyknąłem. Oczami wyobrazni już to widziałem. Jak ktoś do nas dzwoni i mówi jak świetni jesteśmy.
- Ja o tym wiedziałem od początku - zaśmiał się.
Charlie był trochę zmieszany. Pewnie nie mógł się otrząsnąć. Jeszcze przed chwilą byłem zły i zrozpaczony, a teraz uśmiecham się. Mam naprawdę wysokie wachania nastroju.
Wróciliśmy do garderoby. Nie chcieliśmy oglądać dalszych losów reszty wykonawców. Układałem już pomysły na piosenki. Plan na najbliższą przyszłość:
*napisać nowe teksty
* zdobyć fanówUsiadłem na jednym z krzeseł razem z gitarą i zacząłem ją oglądać.
- Co zakochałeś się w niej, że tak się zapatrzyłeś? - Charlie powiedział i usiadł obok mnie.
- Chciałbym się nauczyć grać - odpowiedziałem układając palce w przypadkowych miejscach.
- Nauczę cię kiedyś, to nie jest trudne - chłopak odebrał ode mnie gitarę i zaczął nastrajać ją.
- Zagrasz coś? - zapytałem.
- A co chcesz usłyszeć? - chłopak odpowiedział nie patrząc na mnie. Przez chwilę zastanawiałem sięe jaką piosenkę Charlie mógłby znać i zaśpiewać.
- Nie wiem może coś znanego - powiedziałem.
Chłopak po nastrojeniu gitary, chwilę posiedział w miejscu nie odzywając się. Nagle podniósł palec do góry z zabawną miną i zaczął grać.
It's not me
It's not you there's no reason
I'm just trying read the signals I'm receiving
It's like stone on fire can you feel it
I don't know about you girl but I believe itBardzo dobrze znałem tą piosenkę. Poprostu uwielbiałem jej słuchać w wolnych chwilach.
Words will be just words
Till you bring them to lifeChłopak śpiewał dalej grając na instrumencie. Miał niesamowity głos. Wiedziałem, że daleko z nim zajdzie.
I'll lift you up
I'll never stop
You know I'll take you to another world
I'll build you up
I'll never stop
You know I'll take you to another world *
Nie mogłem się powstrzymać i zacząłem śpiewać razem z blondynem. Widziałem jak lekko uśmiechnął się. Cały pokój wypełnił się naszymi głosami i instrumentu. Rzadko śpiewałem, bardziej byłem stworzony do rapowania, lecz zdarzało mi się to też. Po skończeniu piosenki niebieskooki odwrócił się do mnie.
- Znasz One Direction? - zapytał z zaskoczeniem wypisanym na twarzy.
- Można powiedzieć, że jestem ich małym fanem - powiedziałem. Nie wiem czy mały fan kupuje ich płytę i stoi razem z grupką dziewczyn aż otworzą drzwi do sklepu. Ma w domu ich koszulkę czy biografię. Tak zdecydowanie jestem dużym fanem.
- O mój boże, oni są moją inspiracją! Uwielbiam ich, myślałem, że mnie wyśmiejesz bo to nie jest zespół dla chłopców - powiedział z podekscytowaniem.
- Nie oceniam ludzi po tym, jakiej muzyki słuchają - wzruszyłem ramionami.
- I właśnie dlatego cię lubię, nie oceniasz innych jak większość ludzi. Patrzysz na wnętrze - odpowiedział stawiając gitarę obok siebie.
- Dziękuję - wyszeptałem. Chłopak trochę mnie zawstydzał czasami.
Następne parę minut siedzilśmy w ciszy nasluchując odgłosów zza drzwi. Prawdopodobnie zaraz ktoś tutaj przyjdzie by wyrzucić nas.
- Masz może deskorolkę przy sobie? - Charlie nagle zapytał.
- W samochodzie, nigdzie nie ruszam się bez deski..no chyba, że do szkoły bo nie chcę by ją zniszczyli - posmutniałem trochę na wspomnienie o szkole. Będę dalej nękany i będzie jeszcze gorzej. Wystąpiłem w telewizji i popłakałem się na wijzi. Mam przerąbane.
- Pójdziesz po nią? Wyjdziemy trochę na zewnątrz zanim nas stąd wygonią - powiedział i wstał. Schował gitarę do pokrowca i zabrał z torby swoją deskorolkę. To ciekawe jak bardzo zgraliśmy się ze sobą przez tak krótki okres czasu. Mamy te same poglądy, zainteresowania a nawet podobny styl ubierania. Nie zdziwiłbym się gdyby ktoś zapytał się nas czy jesteśmy rodzeństwem.
- No to ja idę, spotkajmy się za studiem za kilka minut - niebieskooki przytaknął i wyszedłem z pomieszczenia. Na korytarzu było całkiem sporo ludzi. Starałem się unikać ciekawskich spojrzeń i jak najszybciej wyjść ze studia. Po drodzę spotkałem mamę, która rozmawiała z jakimś starszym mężczyzną. Nie zwracałem zbytnio na niego uwagi. Poprosiłem o kluczę od samochodu i dostałem je po chwili. Dalej pokonałem jeszcze jeden zakręt i wyszedłem na świeże powietrze. Byłem zaskoczony ilością osób stojących za siatką. Podeszłem do samochodu próbując przypomnieć sobie jaka gwiazda dzisiaj występuje pod koniec. Zabrałem zniszczoną już trochę deskorolke i zablokowałem auto. Wróciłem szybko do studia by oddać mamie klucze. W ekspresowym tempie przebiegłem przez korytarze i popchnąłem drzwi na tyły. Rozejrzałem się i po chwili zauważyłem chłopaka przy schodach. Pomachał mi, więc szybko do niego podbiegłem.
- To co czas na trochę odstresowania co? - zapytał. Przytaknąłem tylko głową i postawiłem deskę na ziemi. Po chwili jechałem przed siebie z średnią prędkością raz na kiedy robiąc różne figury. Jezdziłem na deskorolce od trzech lat. Były to lata ciężkiej pracy, zdartych kolan i złamanych kości, ale udało się. Doszedłem do wprawy i teraz mogę jezdzić po każdej nawierzchni. Nauczyłem się robić podstawowe triki, które chętnie pokazywałem. Odwróciłem się do tyłu i zobaczyłem, że Charlie jest tuż za mną. Widać, że też często musiał jezdzić. Miał prawidłową postawę i poruszał się prawie tak szybko jak ja. Sądziłem, że nasza przyjazn przetrwa wszystko i będzie na wieczność.
Po godzinie bezustannej jazdy wokół studia, zmęczeni wróciliśmy do naszej sali. Na dzień dobry przywitała nas pani, która kazała nam zabrać wszystkie rzeczy ze środka. Jak najszybciej zebraliśmy wszystko i wyszliśmy.
- No cóż czas się pożegnać - powiedział Charlie ze smutkiem.
- Pamiętaj, że musisz do mnie przyjechać, albo ja do ciebie. Jak najszybciej dodajmy piosenkę na kanał - odpowiedziałem. Przytuliłem mocno chłopaka. Staliśmy tak jeszcze przez parę minut gdy zauważyłem kątem oka mamę z tym samym mężczyzną co wcześnie.
- Dobrze, że jesteście tutaj obaj - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Zaniepokojony nagłą zmianą spojrzałem z zainteresowaniem na mamę.
- Pan William chciał z wami porozmawiać na ważny temat - spojrzeliśmy z zaciekawieniem na starszego mężczyznę wyglądającego na jakiegoś biznesmena. Mam wrażenie, że mamy kłopoty.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* piosenka to One Direction - another world
Jutro jest ostatni dzień egzaminów próbnych *taniec szczęścia*. Tak się cieszę, że najgorsze przedmioty mam za sobą. Udało mi się dziś napisać rozdział. Mam nadzięję, że wam się podoba.All the love xx