Po chwili jechaliśmy w dół windą. W mojej głowie mnożyły się co raz to nowsze myśli. Czy nie będę fałszował? Czy Charlie poradzi sobie? Czy zdołamy unieść to wszystko?
Wchodzimy w świat mediów. Koniec z prywatnością. Nie jestem pewien czy pisze się na takie rzeczy.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk w windzie oznajmiający, że jesteśmy już na miejscu. Wyszliśmy na korytarz, który był urządzony tak jak inne. Skręciliśmy tym razem w lewo. Doszliśmy do końca drogi i nagle popchnęliśmy kolejne drzwi. Teraz było zupełnie inaczej. Ściany były w kolorze ciemnego brązu jak i panele. Pod ścianą stały trzy czarne kanapy. Spojrzałem w prawo i zaniemówiłem. Stał tam stół z miliona przyciskami. Przed nim siedział pan, który miał słuchawki na uszach. William stuknął go w ramię. Mężczyzna zdjął słuchawki i spojrzał na niego zdezorientowany. Jednak P chwili szeroko uśmiechnął się.
- William co cię tu sprowadza? - zapytał z uśmiechem. Najwidoczniej jeszcze nas nie zauważył.
- Mam młode talenty do wypromowania co ty na to by spróbować nagrać z nimi piosenkę? - skinął na nas. Uśmiechnąłem się i kątem oka widziałem, że Charlie zrobił to samo.
- Okay zostaw to mi, odpocznij trochę i tak za dużo pracujesz - brunet powiedział.
- Bądźcie grzeczni - William powiedział że śmiechem i zamknął drzwi.
Po trzasku zacząłem się stresować. Bałem się cokolwiek ruszyć z obawy, że coś pójdzie nie tak.
- Okay witam was chłopcy, ja jestem Jack i operuję tym całym studiem - pan wstał i uścisnął nam dłonie. Zauważyłem, że był niewiele wyższy od blondyna.
- dzień dobry ja jestem Charlie a to Leo - wskazał dłonią na mnie.
- skoro trafiliście tutaj to znaczy, że jesteście naprawdę dobrzy. Nie wszyscy mogą tu przebywać - szatyn próbował nas pocieszyć. W rzeczywistości czułem większą presję.
- to dla nas zaszczyt tu być - powiedziałem z uśmiechem.
- domyślam się. To co macie swoją piosenkę? Wiecie tekst muzyka - zaniemówiłem. Nikt nam nie powiedział, ze mamy wziąść ze sobą te rzeczy.
Chwila Leo przecież to oczywiste, że w wytwórni będą kazać pokazać ci co zrobiłeś.
Palnąłem się mentalnie w głowę za to.
- tak proszę - nagle usłyszałem głos. Patrzyłem się na płytę z muzyką jak w obrazek. W tamtej chwili kochałem Charliego za pomysłowość.
- Okay w porządku to teraz idźcie do pomieszczenia obok i załóżcie słuchawki. Kiedy usłyszycie muzykę zacznijcie śpiewać a ja zajmę się resztą. - Jack powiedział i skierowaliśmy się w wyznaczone miejsce.
- nie wierzę, że jestem w prawdziwym studiu - wyszeptałem kiedy byliśmy sami.
- ja też, to nie do pojęcia - odpowiedział Charlie.
- dobra chłopcy stańcie przy tych dwóch mikrofonach i załóżcie słuchawki - usłyszeliśmy głos z głośników. Podszedłem do niższego mikrofonu i założyłem słuchawki na uszy.
Dobra Leo wyobraź sobie, że jesteś w swoim pokoju. Jesteś tu sam nikogo tu nie ma. Tylko ty i ten mikrofon. Ty i muzyka płynąca z słuchawek. Jak za dawnych czasów...no które były tydzień temu. Żadnych wyzwisk, znęcań. Teraz jesteś tylko ty.
Wzdrygnąłem się lekko kiedy muzyka zaczęła grać. Potarłem parę razy dłonie. Wziąłem kilka uspokajających oddechów i dałem się ponieść.
~~~~~~~~~
Po dwóch godzinach prób i błędów byliśmy już naprawdę zmęczeni. Ciągle coś nam nie wychodziło. Bałem się, że nasza kariera właśnie się kończy. Każdy muzyk musi prawidłowo posługiwać się wszystkim co jest potrzebne. Mikrofon to nasz przyjaciel bez którego reszta świata nie zdoła nas usłyszeć.
- Dobra ostatni raz od początku za dziesięć minut przychodzi tutaj duet na nagrywanie nowej piosenki - usłyszeliśmy głos Jacka.
Odwróciłem się do Charliego i mocno to przytuliłem.
- To jest nasza ostatnia szansa musi nam się udać - powiedziałem.
- uda nam się uwierz już wiemy jak to robić - blondyn odpowiedział. Oderwaliśmy się od siebie i stanęliśmy na swoich miejscach.
~~~~~~~~~~
Nawet nie zauważyliśmy kiedy sławny duet przybył do studia. Mocno zdziwiłem się widząc dwóch chłopaków stojących przy Jacku i uśmiechających się. Poznałem ich z plakatu wiszącego przed biurem Williama.
Zastanawiało mnie jedno. Dlaczego się uśmiechali?
Czy naprawdę byliśmy aż tak słabi? Tak niedoświadczeni? Bałem się wyjść tam i usłyszeć krytykę. W końcu żyje nią. Każdy zawsze mi mówił, ze jestem najgorszy. Nic nie potrafię. Kiedy dorosnę trawie pod most.
Nie byłem gotowy na kolejną krytykę by mnie złamała.
Jednak w końcu czas był wyjść ze studia. Ze spuszczoną głową wyszedłem.
To co stało się potem przerosło moje wszelkie oczekiwania.
Usłyszeliśmy brawa. Podniosłem głowę i ujrzałem klaszczących nastolatków.
- to było niesamowite - wykrzyknął niższy.
- Rośnie nam niezła konkurencja co Jack? - brunet odpowiedział z uśmiechem.
Teraz ich poznałem. To był ten świetny duet Jack&Jack. O mój boże oni są całkiem znani. Można powiedzieć, że są wschodzącymi gwiazdami.
- Bardzo miło nam to słyszeć wasza muzyka jest po prostu cudowna - Charlie mówił z podekscytowaniem.
- Oh dziękujemy, staramy się bardzo - Blondyn odpowiedział.
- Okay zostawiam was na chwilę samych tylko nie roznieście mi studia idę dać Williamowi kawałek - powiedział mężczyzna i zostawił nas samych.
- Słuchajcie powiemy wam coś teraz bardzo ważnego - zaczął brunet.
- Zaczynacie naprawdę z świetną muzyką trafiającą do serc. Wiele osób będzie chciało zakłócić wasz sukces. Nie pozwólcie na to. Jesteście silniejsi od tych wszystkich ludzi, którzy nie znają się. Traktujcie dobrze własnych fanów. To oni pomogą wam wzbić się na szczyty. Bez nich nic nie osiągnięcie. Pamiętajcie nie dajcie się
~~~~~~~~~~~~~
Dobry wieczór xx Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy. Nie poprawialam rozdziału, a pisałam go na telefonie. Teraz muszę wracać do nauki o transporcie lądowym (wohoo :c). Myślę że ok. 20 rozdziału będę kończyć to opowiadanie. Nie jestem pewna, czy kolejny rozdział pojawi się przed świętami więc życzę wam zdrowych spokojnych świat spędzonych razem z rodziną.Strasznie dziękuję za dotychczasowe gwiazdki i komentarze. Nie wyobrażacie sobie jaką radość sprawia mi to.
All the love xx