Pamiętajcie, że jutro rozdział nie pojawi się. No chyba, że w pociągu cokolwiek napiszę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trzy dni
Tyle minęło od spotkania dziewczyny. Nie opuszczałem telefonu na krok. Miałem nadzięje, że dziewczyna po prostu zapomniała. Charlie pojechał już dawno do domu. Mówił coś o spędzeniu czasu z rodziną nie wiem.
Dowiedziałem się, że mój brat dzisiaj przyjeżdża ze studiów. Przypomniał sobie o rodzinie widzę. Nie dziwię się jeśli wróci w opłakanym stanie. Już kiedy mieszkał tutaj praktycznie codziennie wracał do domu pijany. Ja się zastanawiam jakim sposobem dostał się na studia. Wyleciał do Dublina i zamieszkał w akademiku. Od pół roku nie był w domu.
Od rana mama krzątała się po kuchni robiąc perfekcyjne śniadanie. Wycisnęła świeży sok z pomarańczy i zrobiła naleśniki. Prychnąłem na to kiedy usiadłem przy stole. Jestem pewien, że on nawet nie spojrzy na to. Pewnie zaraz poleci do znajomych.
Szkoda, że Charlie'go nie ma tutaj. Zobaczyłby jak jego perfekcyjna Crystal biega za moim bratem. To właśnie chcę mu powiedzieć od paru miesięcy. Dziewczyna potrzebowała nowej rozrywki. Zapewniał ją mój brat. Szalała za jego niebezpieczeństwem. Bardzo często wpadał kłopoty, będąc szesnastolatkiem. Teraz jest pełnoletni i mama nie musi wysłuchiwać plotek o nim. Pamiętam jak nie raz była zła na swojego syna. Psuł nam opinię. Teraz nagle cieszy się na przyjazd swojego synka.
- Nie jedz nic Leondre! - krzyknęła ustawiając parujące placki na talerzyku.
- Jestem głodny! - powiedziałem patrząc na smakowite dania. Widziałem jak rodzicielka wyciąga parę słoików z szafki. Czy to był dżem i nuttella?
- Poczekamy aż brat podjedzie - powiedziała i gotowa usiadła przy stole. Tato nie mógł być z nami przy tej "cudownej" chwili. Szczęściarz wymsknął się do pracy rano.
- Będziemy czekać całą wieczność - burknąłem. Zastanawiałem się przez chwilę czy nie wrócić do pokoju i zacząć pisać piosenki. Jestem również ciekawy kiedy William zadzwoni do nas. Sprawdziłem telefon, kiedy zdawało mi się, że zaczął wibrować. Ostatnie miałem takie omamy. Zdawało mi się, że ktoś dzwonił chociaż telefon pozostawał cicho. Czy jestem chory?
Siedzieliśmy w ciszy patrząc jak parujące naleśniki stygną. Zapach unosił się w całym domu, a mój brzuch burczał. Chciałem po prostu zjeść w spokoju śniadanie.
Nagle ciszę przerwał sygnał dzwonku.
Podskoczyliśmy w miejscu i po chwili kobieta zniknęła w przedpokoju. Niechętnie wstałem zostawiając posiłek i podreptałem za nią.
- O mój boże synu! - usłyszałem krzyk. Jednak to nie brzmiało szczęśliwie.
Wyszedłem zza rogu i prawie zacząłem się śmiać. Wiedziałem, że brat się zmieni, ale nie, że aż tak. Blond włosy zostały zastąpione zielonymi. Rozumiecie? ZIELONYMI. W wardze pojawił się kolczyk, a chłopak wyrósł.
- Cześć mamo - powiedział z wyraznią chrypką w głosie. Był ubrany cały na czarno.
- Christopher coś ty ze sobą zrobił! - powiedziała płaczliwym tonem. Trzymała dłonie na ustach.
Gdy patrzyłem na tą scenę, chciałem roześmiać się. Teraz to już na pewno będziemy na pierwszym miejscu tematu plotek. Kiedy ten chłopak wyjdzie na zewnątrz wszystkie babcie będą przerażone.
- Jestem głodny, możemy iść jeść? - zapytał stawiając torbę przy drzwiach. Zdjął czarne trampki i ustawił je. Mama ze zrezygnowaniem pokiwała głową i wróciliśmy do kuchni.
Usiedliśmy w ciszy przy stole. Każdy nałożył sobie po kilka naleśników.
- I jak jest na uczelni? - kobieta zaczęła rozmowę.
- Całkiem, nie jest tak zle - chłopak odpowiedział wpychając do ust zdecydowanie za duży kawałek naleśnika.
- Powiedz mi skąd ten pomysł na nowy wygląd? - wiedziałem, że to pytanie drażni ją od samego początku. Nigdy w życiu nie zafarbuje moich włosych.
- Chciałem być oryginalny, wiesz - powiedział na spokojnie.
- Ale nie musiałeś farbować włosów...już ten kolczyk nie wystarcza? - dopytywała.
- Pójdziemy pojezdzić? - postanowiłem zmienić temat i spojrzałem na wyższego chłopaka.
- Pewnie, za chwilę - odpowiedział kończąc posiłek. - A właśnie, ty to jakąś gwiazdą jesteś? - zapytał podnosząc brwi do góry.
- Może i trochę jestem - odpowiedziałem. Pierwszy raz ktoś mnie tak nazwał.
- Chujowa ta piosenka - odparł wzruszając ramionami.
- Uważaj na słowa Christopher! - rodziecielka krzyknęła. Nasza mama miała obsesję na punkcie przeklinania. Nikt w domu nie może tego robić. Nadal nikt nie wie dlaczego. W salonie stoi słoiczek. Jeśli ktoś przeklnie musi wrzucić złotówkę do środka.
Przez rok uzbieraliśmy dopiero połowę słoika. Naprawdę mało jak na czteroosobową rodzinę.
- Przepraszam - wymruczał i dopił sok. - To co młody idziemy? - zapytał wstając od stołu.
Skinąłem głową i weszliśmy na górę. Chris wziął ze sobą torbę i zamknął się w swoim pokoju. Mama nadal myślała, że wróci i będzie tu mieszkał. Pomieszczenie nie zostało tknięte od wyjazdu. Czasem wchodziła do niego stając na środku i po chwili rozpłakując się. Tęskniła za swoim synem. Gdybym ja również wyjechał wpadłaby pewnie w depresję.
Zabrałem bluzę i złapałem deskorolkę. Do kieszeni wsadziłem telefon i wyszedłem z pokoju. Zapukałem w drzwi i po chwili chłopak wyszedł z pomieszczenia. Miał w ręcę swoją starą deskę.
Po paru minutach jechaliśmy w stronę parku w szybkim tempie. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo słoneczny. Jak tylko dojechaliśmy na miejsce zdjąłem swoją bluzę i położyłem na ławce.
- Nic się nie zmieniło od kiedy wyjechałem - powiedział rozglądając się. Nikogo nie było tak rano w parku. Mieliśmy wszystkie rampy dla siebie.
- Zmienili się ludzie - wymruczałem.
Po naszej krótkiej konwersacji postanowiliśmy pojezdzić. Podziwiałem chłopaka za to, że nadal umiał bezbłędnie jezdzić. Myślałem, że będzie od nowa uczył się.
Po dwudziestu minutach jazdy nagle usłyszeliśmy pisk. Dobrze znałem ten głos. Kłopoty nadchodzą.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
wohohoho nowy rozdział raczej będzie dzisiaj. Powinien pojawić się do 21. Po tej godzinie na pewno się nie pojawi, gdyż będę oglądać BRIT's.
Miłego dnia i mam nadzieję dozobaczenia za kilka godzin xx.