10 A Za Co Byś Mnie Znienawidził?

521 63 11
                                    

Chłopak odłożył słuchawki z głośnym impetem i wstał, wzdychając.

- Coś poszło nie tak? - zapytałem z pełną buzią.

- Wszystko spierdoliło - odpowiedział i usiadł naprzeciwko mnie. - Jak się spało? - zmienił temat.

- Wygodnie - posłałem mu uśmiech. - O której wczoraj wróciliśmy?

Co chwilę spuszczałem wzrok na swoje śniadanie. Kiedyś mogłem długo utrzymywać kontakt wzrokowy z Tomkiem, to dlaczego teraz nie mogę?! Co się ze mną dzieję?!

- Jakoś przed dziewiętnastą chyba - stwierdził po chwili milczenia.

- Miałeś mnie obudzić, jak dojedziemy do Warszawy - przypomniałem, patrząc na niego spode łba, na co Tomek zareagował śmiechem.

- Próbowałem - odpowiedział. - A poza tym wyglądałeś na wykończonego, więc stwierdziłem, że aż taki okrutny nie będę i dam ci spać.

Rozmawialiśmy długi czas. Czasami tematy były banalne i głupie, niekiedy schodziły na poważniejsze tory. Zaskoczyło mnie, że nawet te dziwne pytania Tomka nie krępowały mnie jakoś bardzo. Byłem w pełni rozluźniony przy nim. Z drugiej strony - był moim przyjacielem, więc nie powinno mnie to dziwić. Było naprawdę fajnie, dopóki Gimper spytał mnie o dość dziwną rzecz.

- A za co byś mnie znienawidził?

Przyjrzałem się jego twarzy. Wyglądał na w pełni zainteresowanego. Zacząłem się zastanawiać. Nie mam pojęcia... Nigdy nie myślałem o tym, za co mogę kogoś znienawidzić. Nie jestem osobą mściwą, nienawistną czy chociażby jakoś negatywnie nastawioną do innych. Przestać być lojalny wobec mnie jako przyjaciel? Znienawidziłbym go wtedy? Wydać innym jakąś moją tajemnicę? Zgwałcić mnie?

- "Jasiek, naprawdę?" - zapytałem siebie aż nie dowierzając jaka głupota we mnie siedzi i sprytnie się ukrywa.

- A za to?

Kiedy dotarł do mnie sens tego, co miał na myśli Gimper, Youtuber już wstawał z miejsca i pochylał się w moją stronę. Jego twarz coraz bardziej zbliżała się w moją stronę. Bardzo dobrze wiedziałem co nastąpi. Najgorsze jest to, że sam to chciałem. To pomogłoby mi zdecydować i zrozumieć to, co działo się ze mną od kilku dni. Tak więc milcząc, czekałem. Czując już gorący oddech na swoich ustach przypomniało mi się o czym. Nie mam zielonego pojęcia w jaki sposób pomyślałem o moim zwierzaczku akurat teraz, bo obie te rzeczy nie są w żaden sposób połączone.

- O cholera - zawołałem, szybko się odsuwając.

Gimper spojrzał na mnie, nie kryjąc zaskoczenia i usiadł z powrotem na swoje miejsce całkowicie zdekoncentrowany. Czułem, jak ogarnia mnie jakiś dziwny żal. Kurczę... Tyle rzeczy mógł sobie teraz pomyśleć... i zrozumieć wszystko opacznie! Nie chciałem tego.

- Przepraszam cię, Tomek - odezwałem się, pilnując uważnie swojego głosu. - Nie nakarmiłem Hefalump'a wczoraj... ani dzisiaj rano! Biedaczek pewnie jest strasznie głodny...

Wyobraziłem sobie postać mojego kochanego króliczka, który skacze teraz po klatce. I głoduje, bo jego właściciel jest taki nieodpowiedzialny. Janie Dąbrowski, zacznij w końcu zachowywać się, jak dorosły! Ale czy sprawiając ludziom radość nie jestem dorosły? Nie nakarmiłeś własnego królika, więc nie, nie jesteś. Wstałem z miejsca i zacząłem rozglądać się za swoją bluzą. Znalazłem ją w sypialni Tomka. Wchodząc ponownie do salonu zauważyłem, że sam jego właściciel stał na środku i chyba nie wiedział co ma robić.

- Jestem ci naprawdę bardzo wdzięczny za to, że pojechałeś ze mną - posłałem mu swój najlepszy uśmiech i zacząłem szukać butów. Znalazłem je przy kanapie. Usiadłem i zacząłem je zakładać.

- Może cię odwieść? - zapytał, powoli zmierzając w moją stronę.

- Poradzę sobie - wstałem. - Już i tak dużo dla mnie zrobiłeś.

Podszedłem do drzwi. Odkluczyłem i złapałem za klamkę. Nadal czułem się dziwnie. Może nie miałem jakoś specjalnego powodu, ale i tak nadal miałem jakieś głupie wyrzuty sumienia. Przecież przyznałem się przed sobą, że lubię Tomka! Przecież przyznałem się przed sobą, że czekałem wtedy na to, żeby mnie pocałował! Cholera, w takim razie co jest?! Kurdę, o to chodzi? O zwykłego buziaka?! Odwróciłem się. Podszedłem do Tomka na nowo wprawiając go w zaskoczenia. Spokojnie, Gimpuś, sam jestem zdziwiony tym, co robię. Mimo, że było mi gorąco to delikatnie pochyliłem się i nieśmiało dotknąłem swoimi ustami te Tomka. Ścisk w żołądku pojawił się, a ciepło w klatce piersiowej zaczęło się rozchodzić po całym ciele po tych zaledwie paru sekundach. Popatrzyłem w zielone oczy, które teraz tak szalenie błyszczały. Zawróciłem znowu do drzwi.

- To na razie, Tomek! - zawołałem. - Jeszcze raz wielkie dzięki.

Wyszedłem prawie słysząc bicie własnego serca. Przełknąłem ślinę. Zbiegłem po schodach i wyszedłem z bloku. Szedłem, przyglądając się chmurom. Czułem, jak mięśnie mojej twarzy same poruszają się, tworząc delikatny uśmiech. Uśmiechałem się do nieba...

- "Jaś, jesteś debilem" - stwierdziłem optymistycznie w myślach.











Transakcja <= TASIEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz