Ostatnie słowo

2.2K 153 15
                                    

Ashley siedziała w kącie, w pokoju swojego brata. Prowadziła wewnętrzną walkę. Nie wiedziała co ma zrobić. Zależy jej na Michael'u i to tak cholernie mocno. Nie może uwieżyć, że to już koniec ich wspólnej przygody, historii. Książka dobiegła końca. Epilog został napisany.

Michael był i wciąż dla niej jest, jedną z najważniejszych ludzi w jej życiu. Jest kimś więcej niż przyjacielem. Może na nim polegać, przychodzić z problemami. I mimo, że nie zachowywali się jak ludzie dorośli, którymi są, oboje doświadczyli wiele i  wiedzą więcej niż ktokolwiek inny. Dziewczyna może mu ufać i opowiadać najskrytsze sekrety.

Po policzkach Ashley spływało coraz więcej łez. Nie chciała żeby to tak się skończyło. Miała nadzieję, że przyjdzie i przeprosi, ale na to się nie zapowiada. Uświadomiła sobie, że nie zrobiła czegoś, co dawno powinna. Michael jest dla niej na pierwszym miejscu, dlatego musi mu to powiedzieć. Inaczej będzie cierpieć do końca swojego życia. Jej serce tego nie wytrzyma. Dlatego najszybciej jak się dało wybiegła z pomieszczenie i wpadła do swojego pokoju. Założyła swoją ulubioną czarną bluzę i rurki. Zeszła ma dół i na głowie naciągneła kaptur. Zamknęła drzwi mieszkania i wybiegła na ulice.

**
Michael siedział na parapecie w swoim pokoju i rozmyślał. Chłopaki dobijali się do jego drzwi, ponieważ doskonale wiedzieli, że obwinia się za wszystko. Chłopakowi zależało na Ashley. Była jego przyjaciółką, a nawet kimś więcej. Kochał i nadal to robi całym swoim pieprzonym sercem. Było mu głupio, że naskoczył na nią za jakiś nic nie warty pocałunek. Przecież on nic do niej nie czuje i z wzajemnością. Pragnął jej szczęścia tak samo jak Luke'a. Oboje są jego przyjaciółmi więc gdy są ze sobą szczęśliwi Michael nie ma nic przeciwko temu związkowi. Jednak emocje, które towarzyszły mu gdy dowiedział się, że usta Ash mogły dotykać ust kogoś innego niż jego, sprawiało że jego serce rozleciało się na milion kawałeczków.

Pogodził się z faktem, że po tych wszystkim słowach, które wyszły z jego ust ona nie będzie chciała go znać. Nie chciał jej nawet zatrzymywać, bo wiedział, że gdy rozstają się teraz będzie mniej bolało, niż gdyby mieli rozstać się za miesiąc. Wie, że jest nikim w jej pięknych oczach. Pozwoli jej odejść, ale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wiedział, że wszyscy mają trochę na nadzieji w głębi serca, ale to jest już koniec.

Wstał i wyszedł z pokoju a później z domu. Musi jej powiedzieć coś bardzo ważnego. Musi jej wszystko wytłumaczyć. Nie chciał tak kończyć ich pięknej znajomości.

-Michael?

-Ashley?

_____________________
Okay jak na razie Happy End'u nie ma.
I nie wiem czy będzie, nic nie obiecuje.

Może być tak, że wszystko sobie wyjaśnią i będą żyć długo i szczęśliwie i gromatką wrzeszczących bachorów o imieniach: Alfoncy, Wiesiek, Denis, Buding, Genowefa i Zenonia.

Ale może być też tak, że wyjaśnią sobie wszystko i jeszcze bardziej się z nienawidzą. Michael wyjedzie, a Ashley popełni samobójstwo.

Narazie nic nie zdradzam!

I błagam piszcie komentarze, bo to motywuje a w tedy szybciej pojawiają się rozdziały. A co najważniejsze są lepiej napisane! ;-)

kik story |m.c.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz