1. Take me down to the Paradise City

3.8K 147 42
                                    


Nerwowo pakowałam ubrania do niewielkiej walizki. Ręce drżały mi podczas każdego ruchu, który wykonywałam. Bałam się, ale jednocześnie wiedziałam, że to była jedyna moja szansa na wydostanie się z tego koszmaru. Dębowe schody skrzypiały za każdym razem, kiedy skocznym krokiem na nie stawałam. Nie patrzyłam za siebie. To zbyt mocno bolało.

Zamknęłam drzwi na klucz, chowając metalowy przedmiot w dłoni. Co chwilę zerkałam na niego oraz na sporych rozmiarów dom. Spokojnie wypuściłam powietrze, pozwalając, aby napłynęły do mnie pozytywne myśli. Nie mogłam się poddać, nie teraz. Odłożyłam klucz pod wiklinową wycieraczkę, na której widniał napis Zapraszamy. Ciągnąc za sobą walizkę, szłam przed siebie. Wreszcie byłam wolna. Zakończyłam pewien rozdział w moim życiu, chcąc rozpocząć nowy – lepszy.

Pieszo podążałam w stronę dworca. Zastanawiałam się, dokąd mogłam pojechać. Nie miałam przy sobie zbyt wiele pieniędzy, przez co nie mogłam pozwolić sobie na nie wiadomo co. Po drodze zatrzymałam się w niewielkim sklepiku. Dawno nie robiłam tego, co kiedyś dawało mi spokój ducha. Kupiłam małą paczkę papierosów. Od razu po opuszczeniu budynku zdecydowałam się zapalić jednego. Tego mi brakowało. Dymu nikotynowego, który wypełniał moje płuca, przyjemnie je drażniąc.

Stałam przy kasie na dworcu i rozmawiałam z panią o cenie biletów. Kusiło mnie, aby wybrać przejazd do Nowego Jorku i wreszcie móc spełnić swoje marzenia. Niestety pojawiła się jedna, niemała przeszkoda. Mianowicie koszt. Połączenie San Francisco – Nowy Jork stanowczo przekraczało mój budżet. Z tego powodu zdecydowałam się na podróż do Los Angeles. Może ono okaże się moim Rajskim Miastem.

Kilka godzin spędzonych w autobusie i wreszcie mogłam poczuć pewną wolność. Oddychałam głęboko, kompletnie nie przejmując się spalinami. Myślałam pozytywnie. Chciałam, żeby tutaj wreszcie wszystko się ułożyło. W kiosku zakupiłam plan miasta, aby móc je lepiej poznać. Na początku planowałam znaleźć jakąś pracę i mieszkanie. Niestety zbliżał się wieczór, więc pierwszą noc w nowym miejscu musiałam spędzić w motelu.

Minął tydzień, odkąd przyjechałam do Los Angeles, a nadal byłam bez pracy i domu. Uparcie szukałam zatrudnienia w restauracjach w centrum miasta, aczkolwiek zawsze kończyło się tak samo – nie posiada pani odpowiednich kwalifikacji. Było mi coraz ciężej, szczególnie jeśli chodziło o nocleg. Pieniędzy ubywało, a rachunek za pokój rósł. Z tego powodu musiałam zabrać swoje rzeczy i opuścić motel. Zapowiadała się pierwsza noc na ulicy.

Zmęczona i poniekąd zawiedziona spacerowałam po jednej z tych sławnych dzielnic Miasta Aniołów – Sunset Strip. Po drodze mijałam kluby nocne zachęcające do ich odwiedzenia poprzez neonowe szyldy. Zdecydowanie tego wieczoru miałam ochotę się napić, jednakże biłam się z myślami, czy aby na pewno to zrobić. Moje oszczędności nie były duże, a dodatkowo byłam w niejasnej sytuacji. Stanęłam obok jednego z lokali, wyciągając ostatniego papierosa. Ze środka dobiegały głośne dźwięki ciężkiej muzyki. Już wyciągnęłam zapalniczkę, kiedy w ostatnim momencie powstrzymałam się. Raz się żyje, pomyślałam. Schowałam fajkę i weszłam do środka budynku, na którym widniała nazwa Rainbow.

Ogarnęła mnie ciemność. Minęła chwila, zanim moje oczy przyzwyczaiły się do panującego półmroku. W lokalu znajdowało się sporo ludzi, co na razie było dla mnie przytłaczające. W pełni się bowiem od tego odzwyczaiłam.

Wzięłam swoją walizkę i usiadłam na wolnym, krwistoczerwonym krześle barowym. Oparłam dłonie o czarny blat i zaczęłam wystukiwać o niego przypadkowy rytm. Czekałam, aż barman zwróci na mnie uwagę. Na razie przypatrywałam się, jak z dokładnością przyrządzał drinka.

Welcome To The Paradise City || GN'ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz