19. I don't love you anymore

837 49 29
                                    

Od dobrych dziesięciu minut próbowałam cokolwiek z nich wyciągnąć. Ale czego ja oczekiwałam? Przecież oni nigdy niczego nie wiedzieli. Przygryzłam wargę. Spojrzałam w dół. Starałam się zebrać myśli i podjąć jakąś rozsądną decyzję.

– Koniec imprezy – rzuciłam beznamiętnie, ściszywszy muzykę.

– Vicky... – Steven zrobił maślane oczka. Pewnie myślał, że w ten sposób coś ugra. Mylił się.

– Nie zmienię zdania.

Zostałam wybuczana, jednak zbytnio się tym nie przejęłam. Udałam się na górę, do pokoju Rose'a. I tak nie wróci na noc. Położyłam się na jego łóżku, które kiedyś dzieliliśmy. Próbowałam zasnąć, ale z marnym skutkiem. Cały czas się wierciłam i rozmyślałam nad jego prośbą. Jak ja go niby miałam wyciągnąć?

Wstałam około godziny jedenastej, po tym jak usnęłam dopiero nad ranem. Wzięłam zimny prysznic, którego zdecydowanie potrzebowałam. Strumień niemalże lodowatej wody przyjemnie spływał po moim ciele, rozbudzając prawie każdą komórkę.

Zeszłam do kuchni w nadziei, że zastanę tam kogoś, kto mógłby mi pomóc. W pomieszczeniu znajdowała się jedynie Rosie, która siedziała przy stole i popijała sok pomarańczowy. Jej akurat nie mogłam zadręczać problemami Axla.

– Cześć – mruknęłam. Podeszłam pod lodówkę i otworzyłam ją na oścież.

– Hej.

Wyciągnęłam z lodówki mleko, które, o dziwo, było jeszcze dobre. Nalałam go do miski i dosypałam płatków kukurydzianych. Z trudem wmusiłam w siebie kopiatą łyżkę. Nadal nie miałam na nic apetytu.

– Słyszałam, że aresztowali Axla – zaczęła delikatnie.

Czyli już o wszystkim wiedziała.

– Tak jakoś wyszło. Spróbuję go wyciągnąć. – Próbowałam zaspokoić tym jej ciekawość. – Słyszałam, że pokłóciłaś się z Duffem. – Zgrabnie odbiłam piłeczkę.

Zacisnęła usta w wąską linię. Zdecydowanym ruchem poprawiła włosy, które opadły jej na twarz.

Wpakowałam do ust kolejną porcję płatków.

– To nie tak, jak myślisz – odparła ze skruchą, po chwili namysłu

– Rozmawiałam ze Slashem i wiem, o co poszło.

– Nie powinien wtrącać się w nieswoje sprawy – żachnęła się, odwracając wzrok.

Nieco rozbawiła mnie ta sytuacja. Zabrałam swoje śniadanie i usiadłam naprzeciwko niej.

– Powinnaś mu dać szansę.

– Slashowi?

– Mówię o Duffie – wyjaśniłam. Patrzyłam na nią z troską.

Spuściła głowę i nieco się zarumieniła. Podobał jej się, czułam to.

O wilku mowa – pomyślałam, kiedy do kuchni wszedł McKagan. Przemył swój ulubiony kubek i nalał do niego kawy. Oparł biodra o blat i skupił na nas swój wzrok. Uśmiechnęłam się w rozbawieniu.

– Mam coś na twarzy? – zapytał i dotknął dłonią policzka.

– Zostawię was samych. – Wstałam od stołu, zabierając ze sobą miskę z płatkami.

Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Na jednym z kanałów leciał film fabularny. Postanowiłam go obejrzeć i w międzyczasie skończyć śniadanie. Przy każdej następnej łyżce coraz bardziej mnie mdliło. Wmawiałam sobie, że to tylko chwilowe. Podziałało. Odłożyłam na ławę pustą miskę i poszłam do łazienki umyć zęby.

Welcome To The Paradise City || GN'ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz