23. Why are you doing this to me

661 48 12
                                    

Zasunęłam zamek od torby i po raz ostatni rozejrzałam się po pokoju. Na kanarkowych ścianach wisiało kilka obrazów z motywem martwej natury. Podziwiałam jej niemalże codziennie. Ich widok mnie relaksował, koił skołatane nerwy. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Zgarnęłam niewielką torebkę leżącą na blacie dębowego biurka. Stało ono pod oknem, z którego rozciągał się widok na dość spokojną okolicę. Nieraz siadałam przy nim i podziwiałam ten widok, popijając gorącą herbatę z imbirem.

Podeszłam do wysokiej, dębowej szafy i wyciągnęłam z niej moje ulubione trampki. Założyłam je i opuściłam pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Od razu po wyjściu ze szpitala Chris zawiózł mnie do ośrodka leczenia uzależnień, gdzie spędziłam minione dwa miesiące. Nie był to dla mnie najłatwiejszy okres. Musiałam odpocząć chwilę od towarzystwa Gunsów, którzy przypominali mi o złym nawyku. Z początku nie potrafiłam tego zaakceptować, jednak z czasem się przyzwyczaiłam. W końcu i tak miałam się z nimi spotkać zaraz po powrocie.

Co niedzielę wpadał do mnie Chris i streszczał miniony tydzień. Zazwyczaj robiło mi się smutno, że nie mogłam z nimi być. Od czasu do czasu odwiedzała mnie także Rosie, co zawsze niezwykle mnie cieszyło. Cierpliwie odliczałam dni do końca.

Zajęcia nie były najgorsze. Każdego dnia malowaliśmy jakieś obrazy, graliśmy w gry planszowe. Popołudniami mieliśmy indywidualne sesje z psychologiem. Bardzo dużo pomogły mi w walce z nałogiem. Poza tym podawali nam leki, które łagodziły objawy zespołu abstynencyjnego.

Najgorsze były noce. Niemalże każdej ktoś krzyczał. Podobno u kilku osób zdiagnozowali schizofrenię i odesłali ich do zakładu dla chorych psychicznie. Z początku czułam się nieprzyjemnie. Miałam ochotę uciec z tego koszmaru. Jednak później się przyzwyczaiłam. Dopadła mnie znieczulica. Gdy ktoś zaczynał krzyczeć, nakładałam kołdrę na głowę i udawałam, że go nie słyszę. Mimo to nadal nie potrafiłam zasnąć.

Wreszcie nadszedł ten dzień. Po dwóch miesiącach wracałam do normalnego życia. Już nie mogłam się doczekać tej chwili. Skreślałam dni w kalendarzu, a następnie odliczałam godziny. Tak bardzo za nimi tęskniłam. Ale nie za wszystkimi. Axl był dla mnie zamkniętym rozdziałem.

Oddałam klucz na recepcji i poszłam pożegnać się z moim psychologiem. Delikatnie zapukałam do drzwi, które prowadziły do jego gabinetu.

– Proszę.

Ostrożnie weszłam do środka. Pomieszczenie było pomalowane w kolorze khaki. Znajdowało się w nim kilka wysokich, ciemno drewnianych regałów z masą książek. Na środku jasnego parkietu znajdował się duży, okrągły, granatowy dywan, na którym znajdowało się biurko lekarza. Było ono utrzymane w tej samej kolorystyce, co pozostała część mebli. Niedaleko znajdowała się ciemnoniebieska kozetka.

Moje spojrzenie przeniosło się na psychologa. Był to mężczyzna w podeszłym wieku, z siwymi włosami i czekoladowymi oczami. Na nosie spoczywały jego małe okulary do czytania. Miał na sobie taliowaną błękitną koszulę, a wokół jego szyi prezentowała się czarna mucha. Oczywiście jak zawsze miał na sobie również kitel. Kiedy weszłam, od razu zaprzestał przeglądać dokumenty.

– Zapraszam. – Wskazał ręką na drewniane krzesło, które stało przed jego biurkiem.

Założyłam kosmyk włosów za ucho i zajęłam miejsce naprzeciwko doktora. Mężczyzna nadal miał okulary, spod których patrzył na mnie z nadzieją. Zaplótł palce, jednocześnie opierając przedramiona na blacie. Czekał, aż wreszcie coś powiem.

– Dziękuję panu bardzo za pomoc i wsparcie. Bez tego nie dałabym rady. – Posłałam mu serdeczny uśmiech.

Odwzajemnił ten gest.

Welcome To The Paradise City || GN'ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz