15. One more time tonight

893 53 15
                                    



Żwawym krokiem ruszyliśmy w stronę Rainbow. Szłam raczej z tyłu, obejmowana przez Rose'a. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Paradoksalnie brakowało mi tego.

– Tęskniłem, skarbie – wyszeptał mi do ucha, wywołując przyjemne ciarki na moim ciele.

– Ja bardziej – odparłam zdecydowanie. Lubiłam się z nim droczyć.

– Czyżby? – spytał, unosząc prawą brew.

Stanął przede mną, próbując iść do tyłu. Zachichotałam pod nosem. Na jego twarzy malował się uwodzicielski uśmiech. Złapałam jego dłoń i zatrzymałam go. Zarzuciłam ręce na jego kark, podczas gdy chłopak objął mnie w pasie.

– Yhm – przytaknęłam, skinąwszy.

– Udowodnij – polecił.

Uśmiechnęłam się przekornie i stanęłam na palcach. Musnęłam przelotnie jego wargi. Odsunęłam swoją twarz od jego, ale nie na długo. Axl wpił się w moje usta i złożył na nich namiętny pocałunek. Odwzajemniłam go.

– Idziecie? – spytał poirytowany McKagana.

Axl odsunął się ode mnie, uśmiechając się triumfalnie.

– Dokończymy później – wyszeptał mi do ucha.

Podążaliśmy Bulwarem Zachodzącego Słońca. Co prawda było już dość ciemno, ale nadal można było podziwiać niezwykłe widoki. Miliony neonów zachęcały ludzi do wejścia do właśnie tego konkretnego klubu. Wysokie palmy delikatnie kołysały się na wietrze. Przez ulice spływały resztki dzisiejszego deszczu.

– Ej, Vicky, ale jako znajomi barmanki dostaniemy jakąś zniżkę, nie? – zapytał zaciekawiony Slash.

– Jasne, na toalety – oznajmiłam przekornie, przewróciwszy oczami.

Gitarzysta przez chwilę zastanawiał się nad tym, co powiedziałam. Reszta szybko ogarnęła, o co mi chodziło i zaczęli się śmiać.

– Przecież kible są darmowe – wydedukował po chwili z grymasem na twarzy.

– Właśnie o to chodzi – roześmiałam się. – Jest sprawa – dodałam już nieco poważniej.

– Jaka? – zapytał zaciekawiony Rose, przysuwając mnie bliżej swojego ciała.

Oparłam swoją głowę na jego ramieniu i delikatnie wypuściłam powietrze nosem.

– Rosie zaczęła chodzić do szkoły rodzenia. Wiecie, większość kobiet przychodzi ze swoimi mężami, a ona zazwyczaj ćwiczy sama. Nie chciałby któryś z was jej potowarzyszyć?

– Z chęcią! – zgłosił się rozweselony Duff. – Młoda jest całkiem spoko, szkoda tylko, że tak się to wszystko potoczyło.

– Niestety – mruknęłam, a z mojej twarzy zniknął uśmiech. – Ale ma nas i da sobie radę – dodałam po chwili.

– No a jak! Na mnie zawsze może liczyć – pochwalił się basista.

Weszliśmy do Rainbow, które było prawie całe zapełnione. Chłopaki poszli zająć stolik, a ja podeszłam do baru zamówić drinki.

Welcome To The Paradise City || GN'ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz