37. We have to talk

557 40 4
                                    

Lena siedziała skulona na zimnym podłożu i próbowała dojść do siebie, w czym przeszkadzał jej płacz. Była cała roztrzęsiona i ledwo udało jej się cokolwiek powiedzieć. Nie mogłam bezczynnie na to patrzeć. Musiałam się tym zająć i zabrać ją do siebie. Tylko że to nie było takie proste. Nie chciałam zostawić dziewczyny samej, ale z drugiej strony, musiałam załatwić tę sprawę i ukrócić trochę Siwego.

Nagle wpadłam na jedyne sensowne rozwiązanie tej sytuacji. Tylko dlaczego musiałam aż tak się zniżyć i poprosić go o pomoc? Chyba nie było innego wyjścia.

– Zaczekaj tutaj – poprosiłam i gwałtownie się podniosłam. – Zaraz sprowadzę pomoc.

Bez chwili zastanowienia, żwawym krokiem udałam się z powrotem do klubu. Po raz kolejny ogarnęła mnie ciemność, a do moich uszu docierały głośne dźwięki przesterowanych gitar. Rozejrzałam się dookoła, aby go znaleźć. Siedział przy barze z tą swoją blondie i bezczelnie patrzył się na jej biust, podczas gdy ona mu o czymś opowiadała. Widać, że chłopakowi zależało tylko na jednym. Przewróciłam oczami i podeszłam bliżej nich, ale oni wcale nie zwrócili na mnie uwagi. Byli zbyt zajęci sobą.

– Axl, musimy porozmawiać – zaczęłam lekko podenerwowana. Śpieszyło mi się, a poza tym nie miałam ochoty na te jego gierki.

Chłopak z niezadowoleniem odwrócił się w moją stronę. Zobaczyłam grymas na twarzy jego towarzyszki. Czyżby za mną nie przepadała?

– A co, stęskniłaś się, kotku?

Uśmiechnął się na mój widok, chociaż wyglądałam jak siedem nieszczęść. Kok, który zrobiłam sobie przed wyjściem, kompletnie się rozwalił, uwalniając pojedyncze kosmyki, które oplatały moją twarz.

– Niedoczekanie twoje. – Prychnęłam, przewracając oczami. – Mam problem i potrzebuję twojej pomocy.

Z trudem wypowiedziałam ostatnie dwa słowa. Naprawdę nie chciałam go o to prosić, ale nie miałam wyjścia.

– Słucham.

Przełknęłam głośno ślinę i próbowałam zebrać myśli. Dostrzegłam, że ta cała jego blondie ciska we mnie gromy i najchętniej zamordowałaby mnie wzrokiem, gdyby tylko mogła. Widać było, iż chce mieć Rose'a tylko dla siebie.

– To nie jest najlepsze miejsce do tego. – Pokręciłam głową. – Chodźmy gdzieś na bok.

Wokalista przytaknął na moją propozycję i wstał od baru, uprzednio całując dziewczynę w policzek i obiecując, że zaraz wróci. Stanął obok i objął mnie w pasie, lecz natychmiast mu się wyrwałam. Nie zwracając na niego uwagi, podeszłam pod ścianę, która znajdowała się niedaleko wejścia do toalet. Było to idealne miejsce na rozmowę. Nikt nam nie będzie przeszkadzał. No, może z wyjątkiem miziających się par.

– Powiesz mi wreszcie, o co chodzi? – zapytał podenerwowany.

– Ludzie Siwego pobili Lenę – wyszeptałam, gdyż ledwo przeszło mi to przez gardło.

Axl spojrzał na mnie ze zdumieniem. Trochę mu to zajęło, zanim dotarły do niego moje słowa. Oparł rękę o ścianę, a drugą przejechał po podbródku. Stał naprzeciwko mnie, przez co znalazł się bliżej mojego ciała. Czułam się niekomfortowo, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. W końcu miałam ważniejsze sprawy do załatwienia.

– Dlaczego? – zapytał.

– Tego się dowiem.

– Błagam cię, Vicky, nie rób głupot.

Złapał wolną ręką mój policzek, a drugą nadal podpierał ścianę. Poczułam ciepło, jakie dostarczał mi jego dotyk. Wtuliłam twarz w jego dłoń. Brakowało mi bliskości, chociaż może niekoniecznie chciałam, aby pochodziła właśnie od Rose'a. Chwyciłam go za nadgarstek i odsunęłam jego rękę na bok. Nie zamierzałam dawać mu błędnych sygnałów i okazji do robienia sobie złudnej nadziei.

Welcome To The Paradise City || GN'ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz