03

86 6 0
                                    

Scarlett's point of view:

-jesteś taka brzydka... - powiedział przez zęby.
-słucham? - zmarszczyłam się. Nie uważam się za brzydką, wręcz przeciwnie. Sądzę, że jestem atrakcyjna.
-widzisz, oboje nie mamy racji. Ja nie jestem dupkiem a ty nie jesteś brzydka. Masz trzy minuty - zjechał na stację. - i nie rób niczego głupiego. Życie twojej rodziny jest w twoich rękach - puścił mi oczko.
Dlaczego musisz być tak pociągający? Przez twój urok nie mogę Cię znienawidzić a naprawdę bardzo tego chcę.
Poszłam do toalety, gdy skończyłam się załatwiać podeszłam do lustra.
-co się dzieje? Dlaczego to się dzieje? Scarlett, myśl!
Patrzyłam sobie w oczy.
-długo jeszcze? - on tak po prostu wszedł do damskiej toalety. Chyba zaczynam się go bać jeszcze bardziej.
-to damska toaleta.
-przestań pieprzyć, nie lubię tego.
-oh, nie lubisz się pieprzyć? - zaśmiałam się.
-nie lubię twojego pieprzenia.
-jak już mówiłam, ja jestem czysta - puściłam mu oczko i wyszłam.
Poszłam w stronę samochodu, Harry szedł za mną, jak jakiś cień. Usiadłam z przodu, chciałam być bliżej niego, pokazać zaufanie, może to coś da?
-przed nami jeszcze godzina jazdy, usiądź wygodnie - uśmiechnął się szczerze. - a i ja bardzo lubię się pieprzyć - dodał patrząc na mnie, zaczął się śmiać.
-gdzie jedziemy?
-przespać się. - odpowiedział bez chwili namysłu.
-słucham? -zmarszczyłam brwi.
-spać! - zaczął się śmiać - tylko spać. - spojrzał na mnie ukradkiem, pewnie myśląc, że tego nie widzę - niestety. - dodał.
Dlaczego się nie bałam? Co ze mną nie tak? Uśmiechnęłam się delikatnie i patrzyłam w niego. To nie było dyskretne, on wiedział, że się na niego gapię. Uśmiechał się i nie zwracał na mnie uwagi. Nawet nie zauważyłam, że chłopak zgasił silnik i wyszedł z samochodu.
-hej, karteczko, masz zamiar spać tutaj? Bo ja raczej wolę ten hotel - uśmiechnął się do mnie.
Wyszłam z samochodu, chłopak złapał mnie za rękę, czego ja oczywiście nie oddałam.
-Scarlett, proszę, nie utrudniaj mi tego.
-nie rozumiem.
-udawaj moją dziewczynę. Ludzie nie będą dziwnie na nas patrzeć, bo może i masz te czternaście lat ale wyglądasz i zachowujesz się na znacznie więcej.
-okej - kiwnęłam głową i złapałam rękę Harry'ego.
Weszliśmy do środka. Poszliśmy na recepcję.
-dobry wieczór, czy jest rezerwacja?
-owszem, na nazwisko Styles. - odpowiedział Harry szatynce.
Więc znam już jego imię i nazwisko. To już coś! Znaczy w porównaniu z tym ile on wie o mnie to wielkie gówno, ale zawsze coś, prawda? Kobieta podała mu kartę.
-pokój numer 32, czwarte piętro, dobrej nocy - uśmiechnęła się sztucznie.
Harry pociągnął mnie w kierunku windy. Kiedy drzwi zamknęły się podszedł bliżej i spojrzał mi prosto w oczy.
-dziękuję, Scarlett, to znaczy dla mnie naprawdę wiele.
-ale ja tylko trzymam Cię za rękę.
-aż. To dla mnie naprawdę dużo.
Winda otworzyła się. Szliśmy wzdłuż korytarza. Ostatni pokój był nasz. Harry przyłożył kartę, drzwi odblokowały się. Złapał za klamkę, otworzył przede mną drzwi i wpuścił do środka. Najpierw w oczy rzuciło mi się duże łóżko. Jedno łóżko. Jedno duże łóżko. Łóżko dla dwóch osób.
-powiedz, że nie będziemy spać w jednym łóżku...

niezwykła kartka //h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz