05

88 6 2
                                    

Scarlett's point of view:

-Harry! - krzyknęłam i wyrwałam dłoń z jego uścisku. Pociągnęłam tak mocno, że spadłam z łóżka. Leżałam na podłodze w samych majtkach i staniku.
-jezu, przepraszam! Ja nie chciałem... No wiesz. - zrobił krótką przerwę na złapanie oddechu. - możemy o tym zapomnieć? -złapał się za kark.
-definitywnie. - Wróciłam na łóżko. Położyłam się na plecach i patrzyłam w sufit.

Harry's point of view:

Leżała i patrzyła w sufit. To trwało chwilę. Zasnęła. Wyglądała tak niewinnie. Po chwili odwróciła się i wtuliła we mnie. To było takie piękne...
Całą noc miałem ją w ramionach. Nie chciałem się budzić.
Zadzwonił mój telefon, naprawdę nie chciałem wstawać, ale martwy nie mógłbym chronić karteczki. Delikatnie odsunąłem się od niej i wstałem. Wziąłem telefon do ręki i wyszedłem do łazienki.

Scarlett's point of view:

Delikatnie odsunął się ode mnie i wstał. Wziął telefon do ręki i wyszedł do łazienki. Chciałam bardzo dokładnie wysłuchać się w rozmowę.
-tak, mam ją... Jest bardzo grzeczna... - przez chwilę nic nie mówił - ta, będzie współpracować, postaram się o to.
Wyszedł z łazienki.
-cześć - uśmiechnął się i podszedł do mnie. Chciał mnie przytulić, ale wyrwałam mu się i pobiegłam do łazienki. Szybko się umyłam, czułam się taka brudna, jak mogłam dać mu się dotknąć? Jak mogłam być taka głupia?! Dobrze, że nie doszło do większego zbliżenia, nie wybaczyłabym sobie tego.
-hej, Scarlett, co jest? - zapytał zdezorientowany. Stał pod drzwiami łazienki i chyba naprawdę liczył na odpowiedź.
Kilkakrotnie łapał za klamkę chcąc wejść do środka. Nie chciałam go widzieć, więc zakluczyłam drzwi od razu po wejściu do pomieszczenia.
-Scarlett, kurwa, mam wyjebać te drzwi z zawiasów? Naprawdę? - był bardzo zły, ale nie obchodziło mnie to.
Nie odzywaj się do niego, Scarlett. Nie rozmawiaj z nim. Przestań z nim "współpracować".
Po chwili drzwi leżały na podłodze.
-wychodzimy. - rzucił oschle.
Spojrzałam na niego z pogardą i wyszłam z pokoju. Weszłam do windy chcąc być sama chociaż przez chwilę. Co było oczywiście niemożliwe bo Harry wbiegł sekundę po mnie.
-możesz mi powiedzieć o co Ci do chuja chodzi?!
Przewróciłam oczami i pokręciłam przecząco głową.
-Scarlett, kurwa, mów! - krzyczał na mnie.
Już nie był tak czuły jak wczoraj. Był na mnie zły.
On jest zły na mnie? To ja go porwałam i wywiozłam?! To ja go krzywdzę?!
-chodź. - złapał mnie za rękę i wyprowadził z hotelu.
Prowadził mnie w kierunku czarnego SUV'a. Otworzył tylnie drzwi i wepchnął do środka. Łza spłynęła mi po policzku.
-cześć, gwiazdeczko - powiedział mężczyzna siedzący za kierownicą. Obliczał wargę mierząc mnie wzrokiem. - jestem Zayn. A i jak nie mam maski na twarzy to jestem piorunująco przystojny.
Zaśmiałam się.
-hm? - uniósł brew. - lepiej bądź grzeczna.
Przewróciłam oczami. Do samochodu wszedł Harry. Usiadł obok mnie. Samochód ruszył. Jechaliśmy jakieś 20 minut, mężczyźni rozmawiali między sobą.
-jedziemy do Louisa. Lepiej bądź dla niego miła, bo... - Zayn przerwał na chwilę i zaśmiał się - on nie jest delikatny.
Podjechaliśmy pod bramę. Zayn otworzył ją pilotem.
-nie bój się - szepnął do mnie Harry. - zaufaj mi.

niezwykła kartka //h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz