21

74 6 5
                                    

Tydzień później...

Harry's point of view:

-co? I chcesz powiedzieć, że tak po prostu śpi w Twojej sypialni? - zaczął James.- skąd ona się tam wzięła?

-tak. Nie. Nie wiem, kurwa... Pod łóżkiem raczej nie siedziała. W szafie chyba też... - powiedziałem siadając na kanapie.

-to nie pora na żarty, Styles. Masz z niej wszystko wyciągnąć. Masz wiedzieć wszystko, rozumiesz? - westchnął cicho - muszę kończyć. - rzucił szybko i się rozłączył.

Tydzień. Tydzień bez Scarlett. Tydzień, w którym po prostu zniknęła. Tydzień, w którym ktoś wyrwał mi serce, pozbawił mnie wszystkiego. Tydzień. Jeden tydzień. Siedem pieprzonych dni, w których czułem się jak gówno.

-co jest? - spytał Horan, siadając obok mnie.

-już nigdy nic jej się nie stanie. Nigdy jej nie zostawię. - powiedziałem patrząc przyjacielowi w oczy.

-przepraszam... To moja wina, nie wiem jak mogłem na to pozwolić.

-to nie twoja wina. - wstałem i poszedłem w stronę mojej sypialni.

Do Scarlett. Dotknąć ją. Nareszcie. Przytulić i nigdy nie puścić. Cicho otworzyłem drzwi. Przez odsłonięte okno wpadał blask księżyca. Oświetlał moją księżniczkę. Uśmiechnąłem się, wiedząc, iż nikt tego nie widział. Zamknąłem drzwi i patrzyłem na nią chwilę. Jej piękne, gęste, ciemnego blondu włosy opadały kaskadami na jej delikatne ramiona. Oczy miała lekko zmróżone. Jej długie rzęsy spoczywały na oczodołach. Pełne, malinowe wargi miała lekko rozchylone. Marzyłem o całowaniu ich... Leżała odkryta, najwidoczniej było jej ciepło bez kołdry. Na jej ciele była moja koszulka, w której wyglądała tak cudownie... Zdecydowanie lepiej ode mnie. Na nogach miała zwykłe, czarne legginsy. Wyglądała tak niewinnie i seksownie. Kusząco i spokojnie. Po prostu idealnie. Zdjąłem buty, spodnie i koszulkę tak cicho, jak potrafiłem. Delikatnie wsunąłem się na łóżko i złapałem Scarlett w pasie, przysunąłem ją do siebie. Zadrżała i odsunęła się ode mnie.

-co jest, Scarlett? - złapałem jej rękę i pogładziłem ją - jestem z Tobą - uśmiechnąłem się do niej - nie bój się, kochanie. Jestem tutaj.

-Harry? - jej głos zadrżał. Jakby się czegoś bała - nie zostawiaj mnie już nigdy. - po jej policzku spłynęła łza. Potem kilka następnych - obiecaj mi, błagam...

-Scarlett... - przytuliłem ją mocno i pocałowałem w czoło - nigdy Cię nie zostawię, obiecuję.

Przez chwilę po prostu siedziałem trzymając ją. Ona przez moment szlochała, ale po kilku minutach uspokoiła się. Jej oddech się unormował i coraz bardziej spowalniał. Zasnęła. Położyłem ją nadal oplatając jej talię i po chwili sam zasnąłem. Byłem wykończony. Przez ten tydzień spałem zaledwie kilka godzin.

Scarlett's point of view:

Obudziłam się dość wcześnie. Słońce dopiero wschodziło. Uśmiechnęłam się, gdy poczułam mocniejszy uścisk. Ręka Harry'ego cały czas była na mnie. Czułam się bezpiecznie. Właśnie tego mi brakowało, bezpieczeństwa. Przez ostatni tydzień wydarzyło się wiele. Zbyt wiele. Chciałam po prostu o tym zapomnieć.

-nie, Sky, jeszcze śpimy - wymamrotał brunet i położył się na mnie.

-Harry! Nie mogę oddychać... Łamiesz mi żebra, grubasie!

Podniósł się na łokciach. Wisiał nade mną i przyglądał się mojej twarzy. Po chwili złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

-nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak mi Cię brakowało - sapnął mi w usta i ponownie się w nie wbił. Całował delikatnie, ale ukazując pożądanie, szybko i namiętnie, ale spokojnie i z opanowaniem.

-Harry...muszę Ci coś powiedzieć...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 29, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

niezwykła kartka //h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz